Radio Białystok | Wiadomości | Kłótnia dwóch białostoczanek z użyciem noża - sąd utrzymał wyroki
Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał w czwartek (31.08) wyroki w procesie dotyczącym kłótni dwóch kobiet, z których jedna użyła noża. W I instancji zapadł wyrok 5,5 roku więzienia za usiłowanie zabójstwa. Nie była to obrona konieczna - uzasadnił sąd.
Bójka dwóch białostoczanek o chłopaka
Do zdarzenia doszło w czerwcu ub. roku; było rezultatem zadawnionego konfliktu dwóch młodych kobiet, który dotyczył przede wszystkim ich bliskich znajomości z tymi samymi mężczyznami.
Feralnej nocy kobiety długo kłóciły się przez telefon, nie przebierając przy tym w słowach. "Obie się nakręcały wyzwiskami za pośrednictwem telefonów i smsów" - zwrócił uwagę w uzasadnieniu sąd apelacyjny.
Ostatecznie nad ranem umówiły się na spotkanie twarzą w twarz; obie były w tym czasie na dwóch różnych imprezach. Późniejsza ofiara ustaliła, gdzie bawi się druga z kobiet i przyjechała tam ze znajomymi. Grupa przedostała się przez ogrodzenie na zamknięte osiedle i pojawiła się przed domem, gdzie trwało spotkanie towarzyskie.
Oskarżona w tym procesie o usiłowanie zabójstwa kobieta wyszła wtedy na zewnątrz, zabierając z kuchni duży, ostry nóż. Trzymała go za sobą. Gdy pojawiała się na schodach, druga z kobiet szybko podbiegła do niej i uderzyła ręką w twarz.
Kobieta zadała cztery ciosy nożem
Doszło do szarpaniny, w trakcie której zostały zadane cztery ciosy nożem. Zwłaszcza pierwszy okazał się bardzo groźny, uszkodził m.in. śledzionę i jelito cienkie, doszło do rozległego krwotoku. Szybko wezwana pomoc medyczna uratowała życie ciężko rannej kobiecie.
Sąd I instancji uznał, że nie było ani obrony koniecznej, ani przypadku przekroczenia jej granic. Przyjął, że oskarżona była przygotowana do użycia noża, który zabrała ze sobą, wychodząc na zewnątrz, a gdy go użyła, doszło do usiłowania zabójstwa.
Karę nadzwyczajnie złagodził, biorąc pod uwagę zachowanie samej pokrzywdzonej, która zaatakowała jako pierwsza. Skazana ma jej też zapłacić 20 tys. zł zadośćuczynienia.
Prokuratura wnioskowała o karę 9 lat więzienia, ale ostatecznie apelacji nie złożyła. Zrobiła to obrona, która chciała uznania przez sąd, że był to przypadek obrony koniecznej, a także pełnomocnik pokrzywdzonej, domagający się wyższej kwoty zadośćuczynienia.
Sąd: nie można było uznać tej sytuacji za przypadek obrony koniecznej
Sąd apelacyjny wyrok jednak w całości utrzymał. Uzasadniając orzeczenie, sędzia Jerzy Szczurewski wyjaśniał, dlaczego nie można było uznać tej sytuacji za przypadek obrony koniecznej. Podkreślał, że oskarżona, wiedząc iż pod domem jest grupa osób, wyszła na zewnątrz "przygotowana do konfrontacji" - wzięła nóż, który schowała za plecami.
Sąd odwoławczy uznał przy tym, że fakt, iż kobieta została zaatakowana jako pierwsza, nie uprawnia do przyjęcia, że dalsze jej działania były w warunkach obrony koniecznej. Sędzia Szczurewski przypomniał, iż oskarżona zadała cztery ciosy nożem, z których pierwszy mógł zakończyć się śmiercią ciężko rannej kobiety.
Sąd utrzymał nie tylko wyrok wobec głównej oskarżonej, ale również uznał za prawidłową karę 5 miesięcy więzienia w zawieszeniu orzeczoną wobec jej koleżanki, której zarzucono utrudnianie postępowania i pomoc w uniknięciu odpowiedzialności karnej. Chodziło o zacieranie śladów i ukrycie noża, zanim na miejscu pojawiła się policja i pogotowie.