Radio Białystok | Wiadomości | Kamila Lićwinko awansowała do finału skoku wzwyż na MŚ w Londynie
Kamila Lićwinko wystąpi w finałowym konkursie skoku wzwyż lekkoatletycznych mistrzostw świata w Londynie. Mistrzyni Polski, tak jak i jedenaście zawodniczek, pokonała wysokość 1,92 m.
Pewna siebie, uśmiechnięta, wyluzowana - taka była Kamila Lićwinko po eliminacjach skoku wzwyż w mistrzostwach świata. Przeszła je pewnie i utwierdziła kibiców, że jest dobrze przygotowana.
- Bardzo dobrze mi się skakało i to chyba były najmniej stresujące kwalifikacje w jakich brałam udział. Czuję się spokojnie, pewnie. Ze skoku na skok się rozkręcałam - dodała mistrzyni Polski.
W finale chcę rozegrać swój konkurs. Tylko ja, rozbieg, poprzeczka i zeskok - powiedziała Kamila Lićwinko.
➡️Kamila Lićwinko i Marcin Krukowski w finałach skoku wzwyż i rzutu oszczepem ‼️https://t.co/PttoCy2OOn#PolishTeam
— PZLA (@PZLANews) 10 sierpnia 2017
#IAAFWorlds
#London2017
pic.twitter.com/F8oO3t1DUa
Halowa mistrzyni świata z Sopotu (2014) od czasu tego sukcesu przeszła długą drogę. Na igrzyska jechała po medal. Nie udało się. Przeżyła to bardzo. Emocje były do tego stopnia duże, że myślała o zakończeniu kariery. Nie chciała jednak kiedykolwiek w przyszłości tego żałować. Nie chciała opuszczać lekkoatletycznej sceny ze łzami w oczach, bo tak było w Rio de Janeiro. Postanowiła powalczyć, ale hala znowu zakończyła się niepowodzeniem. W mistrzostwach Europy pod dachem nie weszła nawet do finału.
To pokłosie igrzysk - tłumaczyła niedawno. Mimo wszystko teraz już nie miała wątpliwości. Chciała walczyć dalej. I walczyła - na kilku płaszczyznach. Dalsza praca z psychologiem Janem Blecharzem, zmiana treningu - mniej motoryki, więcej techniki i brak nakładania na siebie presji. Sport traktuje teraz jak zabawę i świetnie jej to wychodzi.
W czwartek bardzo dobrze mi się skakało. Rozbieg, bieżnia, wszystko jest naprawdę ok. Nie rozglądałam się, nie wiem, jak skakały rywalki. Najważniejsze, że to były dla mnie dobre eliminacje i nie mam sobie nic do zarzucenia. Może ze spokojniejszą głową podejdę do finału - powiedziała Kamila Lićwinko.
To bardzo ważne. Bo jak sama przyznaje - ze stresem trudno jej walczyć. "Ten typ tak ma" - tłumaczy i się śmieje. Tak dobrze nie wyglądała dawno. Jest pewna siebie, ale medalu nie obiecuje, bo już parę razy się sparzyła.
W piątek będzie odpoczywać - książka ("romansidło, bo to mnie najbardziej uspokaja" - mówi), dobra kawa i spacer. Ma zakaz myślenia o skokach, konkursie i spróbuje to zrobić.
O medalu nie chce mówić, choć przyznaje, że zdaje sobie sprawę jak jest blisko. Zwłaszcza w Londynie. Poza zasięgiem wydaje się być tylko Rosjanka startująca pod neutralną flagą Maria Lasickiene. Ona jako jedyna w tym sezonie skoczyła już 2,06 i jest w stanie to powtórzyć. Lićwinko dwóch metrów na stadionie jeszcze nie przekroczyła, ale jest przygotowana na tak wysokie skakanie.
Finał skoku wzwyż w sobotę o 20:05 czasu polskiego.