Radio Białystok | Wiadomości | Sąd uniewinnił Wszechpolaków obwinionych o zakłócenie spotkania z Lechem Wałęsą
Sąd Rejonowy w Białymstoku uniewinnił w środę (14.06) pięcioro młodych ludzi, działaczy Młodzieży Wszechpolskiej, obwinionych o zakłócenie spotkania mieszkańców miasta z byłym prezydentem RP Lechem Wałęsą. Wyrok nie jest prawomocny.
Do incydentu doszło pod koniec września 2016 r., w czasie debaty "Porozmawiajmy o Polsce", zorganizowanej w Białymstoku przez Komitet Obrony Demokracji i "Gazetę Wyborczą".
Lech Wałęsa w Białymstoku. Spotkanie zakłóciła Młodzież Wszechpolska
Na spotkanie przyszło kilkaset osób. W pierwszych minutach przemówienia Wałęsy kilka osób pokazało się w maskach na twarzach (z twarzą Bolka z dobranocki "Bolek i Lolek"), w rękach osoby te trzymały teczki z napisami "teczka pracy".
Doszło do zamieszania. Dało się słyszeć okrzyki "Precz z komuną", publiczność z sali skandowała natomiast "Lech Wałęsa", a pod adresem zakłócających spotkanie: "wyprowadzić".
5 osób z zarzutami zakłócenia spotkania z Lechem Wałęsą
Po kilkumiesięcznym badaniu sprawy pięciu osobom policja postawiła zarzuty zakłócenia porządku publicznego w trakcie tego spotkania. Obwinieni nie przyznali się przez całe postępowanie; argumentowali, że okrzyków nie wznosili, a założenie masek to była ich manifestacja i głos w dyskusji na temat przeszłości b. prezydenta Lecha Wałęsy.
Sąd I instancji uniewinnił wszystkich obwinionych
W środę (14.06) sąd I instancji uniewinnił wszystkich pięcioro obwinionych. Sędzia Grażyna Redos-Kryńska uzasadniała, że zebrane dowody nie potwierdzają zarzutu naruszenia przez obwinionych przepisów Kodeksu wykroczeń, które mówią o zakłóceniu porządku publicznego, m.in. krzykiem lub hałasem.
Nie udało się bowiem ustalić, czy to właśnie obwinieni, a jeśli tak, to czy wszyscy, wznosili okrzyki zakłócające spotkanie. "Odpowiedzialności za wykroczenie podlega sprawca czynu tylko za swój czyn, za swoje zachowanie, w granicach własnej umyślności lub nieumyślności" - wyjaśniała sędzia.
Przywoływała zeznania świadków, którzy mówili, że "powstał ogólny harmider, zamieszanie, zrobiło się głośno" albo nie potrafili wskazać, kto i co dokładnie krzyczał. Sędzia dodała, że na nagraniach telewizyjnych są tylko te momenty, gdy widać okrzyki innych osób wobec obwinionych (gdy ci założyli maski).
Sam happening polegający na założeniu masek z wizerunkiem Bolka z kreskówki i trzymaniu w rękach teczek - w ocenie sądu - nie był wybrykiem z Kodeksu wykroczeń, ale "wyrażeniem swojej opinii i poglądów".
Sąd powołał się na wolność wypowiedzi
Sąd powołał się na wolność wypowiedzi, zapisaną w Konwencji Praw Człowieka i stosowne orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. "Wolność wypowiedzi stanowi jeden z podstawowych fundamentów społeczeństwa demokratycznego i jeden z podstawowych warunków jego postępu, samorealizacji jednostki" - powiedziała sędzia Redos-Kryńska.
Zaznaczyła przy tym, że chodzi nie tylko o informacje czy poglądy, które są "dobrze przyjmowane lub postrzegane jako nieszkodliwe lub obojętne", lecz także do te, które są "obraźliwe, szokują lub przeszkadzają". "Takie są wymogi pluralizmu, tolerancji, otwartości, bez których nie ma społeczeństwa demokratycznego" - dodała sędzia.
Oceniła też, że zebrane dowody dają podstawę do przyjęcia, iż celem happeningu była manifestacja poglądów na temat przeszłości b. prezydenta i wzbudzenie dyskusji na ten temat, a nie zakłócenie porządku w czasie spotkania.
Czy policja wyrok zaskarży, na razie nie wiadomo - obecny na publikacji jej przedstawiciel nie chciał rozmawiać z mediami.
Zadowolenia z wyroku nie krył Kamil Sienicki, jedyny z obwinionych, który był w środę w sądzie. "W ten sposób, moim zdaniem, zatriumfowała prawdziwa demokracja, która pozwala na mówienie tego, co się uważa, na wyrażenie własnego zdania" - mówił dziennikarzom.