Radio Białystok | Wiadomości | Zielonoświątkowe tradycje na festynie w białostockim skansenie
"Chodzenie z królewną" czy "wodzenie kusta", muzyka ludowa, a także regionalna kuchnia - to niektóre z atrakcji festynu etnograficznego "Zielone Świątki", który odbył się w niedzielę (04.06) w Podlaskim Muzeum Kultury Ludowej koło Białegostoku.
Zielone Świątki
Białostocki skansen już od kilku lat przybliża tradycje związane z Zielonymi Świątkami w Podlaskiem. Zielone Świątki to potoczna nazwa święta Zesłania Ducha Świętego, które przypada 50 dni po niedzieli wielkanocnej.
Tradycja tego święta sięga jednak czasów przedchrześcijańskich - pisze w swojej książce "Rok obrzędowy na Podlasiu" etnograf i dyrektor Podlaskiego Muzeum Kultury Ludowej dr Artur Gaweł - kiedy to obchodzono pogańskie święto wiosny, święto odradzającej się przyrody. Dopiero pod wpływem chrześcijaństwa nastąpiła zmiana akcentu i zaczęto obchodzić święto Zesłania Ducha Świętego. Obecnie tradycje związane z tym świętem zostały praktycznie zapomniane - można je spotkać tylko w skansenach.
Kolor zielony, jako symbol odrodzenia
Ważną rolę podczas Zielonych Świątek odgrywał kolor zielony, jako symbol odrodzenia. Dlatego też budynki dekorowano zielonymi gałązkami, najczęściej brzozy. Wierzono, że uchroni to dom przed urokami, a także zapewni urodzaj. Powszechne było też strojenie krów wiankami oraz palenie zielonoświątkowych ognisk, które miały chronić - jak pisze Artur Gaweł - przed czarownicami. Wierzono bowiem, że potrafią one, stosując różnego rodzaju magiczne praktyki, wpłynąć na nieurodzaj.
Ludowy zwyczaj "majenia domów", czyli ozdabiania ich zielonymi gałązkami był odtwarzany w niedzielę (04.06) w skansenie. Można było też zobaczyć inne znane ludowe praktyki, które miały "odganiać" złe duchy i zapewnić urodzaj. Zespoły folklorystyczne odtworzyły tradycję "chodzenia z królewną", zwaną też na wschodnich kresach regionu "wodzeniem kusta".
Tradycja "chodzenia z królewną" polegała na tym, że na Zielone Świątki kobiety wybierały spośród siebie najmłodszą i najładniejszą dziewczynę, której zakładano na głowę wianek i ubierano w biały strój, następnie wraz z mężczyznami (marszałkami) obchodziły z nią pola. Miało to chronić uprawy przed klęską nieurodzaju, gradobiciem czy innymi zniszczeniami. Od gospodarzy korowód dostawał poczęstunek.
"Wodzenie kusta"
We wschodnich częściach regionu "chodzenie z królewną" nazywane było "wodzeniem kusta". Kust po białorusku to krzak, gałązka. Gałązkami przyozdabiano więc biały strój dziewczyny, a na głowie miała - podobnie jak "królewna" - wianek. Tradycja ta zaniknęła na Białostocczyźnie w okresie międzywojennym. Została jednak przez etnografów opisana, więc nie uległa zupełnemu zapomnieniu.
Podczas niedzielnego festynu można też było poznać tajniki garncarskiego warsztatu i zobaczyć, jak tradycyjnie toczy się wyroby gliniane na kole garncarski. Najmłodsi mogli zagrać w dawne gry i zabawy. Natomiast na kiermaszu można było kupić rękodzieło, ale też regionalne przysmaki.