Radio Białystok | Wiadomości | Proces apelacyjny w sprawie osób obwinionych o zakłócenie wystawy o Władysławie Andersie w Suwałkach - jest wyrok
Sąd rejonowy naruszył zasady oceny zgromadzonych dowodów. Tak Sąd Okręgowy w Suwałkach uzasadnił wyrok uchylający ogłoszone w pierwszej instancji uniewinnienia pięciu osób ws. zakłócenia wystawy poświęconej gen. Andersowi. Sprawa trafiła do ponownego rozpoznania przez sąd pierwszej instancji.
Uzasadnienie wyroku
- Dowody zgromadzone w sprawie były przez sąd pierwszej instancji ocenione w sposób dowolny, co doprowadziło do szeregu błędów w ustaleniach faktycznych poczynionych w sprawie i dlatego konieczne jest jej ponowne rozpoznanie - mówił uzasadniając wyrok sędzia Jacek Sowul.
Jeden z obrońców obwinionych osób, mec. Jakub Wende, powiedział po publikacji wyroku dziennikarzom, że do ustnego uzasadnienia nie chce się odnosić, chce zaczekać na uzasadnienie pisemne, które w tej sytuacji sąd musi sporządzić z urzędu.
- Kwestia wolności, praw, obowiązków jest kwestią bardzo skomplikowaną i wymaga szczegółowej analizy - powiedział reprezentujący policję przed sądem podinsp. Jarosław Golubek z Komendy Miejskiej Policji w Suwałkach. To policja złożyła apelację. Chce w tej sprawie wobec obwinionych kar ograniczenia wolności, poprzez nałożenie na nich obowiązku od 20 do 40 godzin prac społecznych.
Incydent na wystawie "Armia Skazańców"
Proces, który w pierwszej instancji zakończył się 19 stycznia, związany jest z incydentem, do którego doszło 4 marca 2016 roku. Był to ostatni dzień kampanii wyborczej w wyborach uzupełniających do Senatu, w okręgu obejmującym część województwa podlaskiego.
Kandydatka PiS Anna Maria Anders, która ostatecznie mandat zdobyła, uczestniczyła wtedy w otwarciu wystawy "Armia Skazańców" w Archiwum Państwowym w Suwałkach. Wystawa poświęcona była ojcu Anny Marii Anders - gen. Władysławowi Andersowi. Na wystawie byli też m.in. szef MSWiA Mariusz Błaszczak i wiceminister Jarosław Zieliński.
Otwarcie wystawy zakłóciła grupa osób, które protestowały przeciwko prowadzeniu kampanii wyborczej w takim miejscu. Były to osoby starsze, część z nich miała znaczki Komitetu Obrony Demokracji (KOD). Doszło do utarczek słownych.
Policja uznała, że przepisy naruszyło pięć osób
Po kilku miesiącach badania sprawy suwalska policja uznała, że w sumie pięć osób naruszyło w trakcie wystawy przepisy kodeksu wykroczeń, mówiące o naruszeniu porządku w miejscu publicznym "krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem". Przed sądem policja wnioskowała - w przypadku każdego z obwinionych - o miesiąc ograniczenia wolności i wyegzekwowanie w tym czasie od 20 do 40 godzin prac społecznych.
Sąd Rejonowy w Suwałkach w pierwszej instancji piątkę obwinionych uniewinnił. Uznał, że do zakłócenia otwarcia wystawy co prawda doszło, ale nie był to taki czyn, jaki zarzucono tym osobom w oparciu o przepisy kodeksu wykroczeń. Decydując o uniewinnieniu, sąd oparł się m.in. na zapisach Europejskiej Konwencji Praw Człowieka dotyczących swobody wypowiedzi. Uznał też, że obwinieni mieli prawo do wyrażenia swoich opinii publicznie, wobec aktywnych polityków i w trakcie trwającej kampanii wyborczej.