Radio Białystok | Wiadomości | Hajnowska prokuratura wyjaśnia, jak doszło do śmierci robotnika przygniecionego przez drzewo
Prokuratura w Hajnówce wyjaśnia przyczyny śmierci robotnika leśnego w Białowieży. Mężczyznę zabiło padające drzewo. Śledczy wyjaśniają teraz, dlaczego w czasie wietrznej pogody robotnicy w ogóle pojawili się w lesie.
Na 50-latka spadła brzoza
Do wypadku doszło pod koniec lutego 2017 r. w leśnictwie Teremiski. Czterech pracowników Zakładu Usług Leśnych usuwało chore drzewa. W pewnym momencie na jednego z nich spadła zdrowa brzoza, która najprawdopodobniej przewróciła się pod wpływem silnego wiatru. 50-letni pracownik zmarł.
- Prokuratura wyjaśnia teraz, czy w firmie należycie przestrzegano zasad BHP, i sprawdza, czy nie doszło do niedopełnienia obowiązków z tym związanych - mówi prokurator Jan Andrejczuk. Prokurator informuje, że na tym etapie nikomu nie postawiono zarzutów. Dodaje, że śledztwo prowadzone jest pod kątem narażenia pracownika na niebezpieczeństwo i nieumyślnego doprowadzenia do jego śmierci. Grozi za to od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Miał wiać porywisty wiatr
Komunikaty meteorologiczne z tamtych dni informowały o porywistym wietrze, a ścieżki edukacyjne w puszczy były zamknięte dla turystów. Natomiast Lasy Państwowe w oficjalnym komunikacie poinformowały, że prawdopodobną przyczyną wypadku była gradacja kornika, który doprowadził do obumarcia sąsiadujących z brzozą świerków. Wyjaśnienia te stanowczo skrytykowały organizacje ekologiczne, których zdaniem łączenie śmierci pracownika z inwazją korników jest nadużyciem.
12 jednostek straży pożarnej uczestniczy w akcji gaśniczej w zakładach produkujących chemię gospodarczą w Czyżewie.
Do śmiertelnego wypadku doszło podczas przeglądu instalacji centralnego ogrzewania w jednym z warsztatów samochodowych w Augustowie.