Radio Białystok | Wiadomości | Kłusownicy są nadal plagą w woj. podlaskim
Dla mięsa, poroża lub futra skazują zwierzęta na cierpienie. Kłusownicy, choć jest ich coraz mniej i coraz częściej wpadają w ręce Straży Leśnej, nadal w województwie podlaskim są plagą.
Kłusownicy nielegalnie polują między innymi w Nadleśnictwie Knyszyn
Jak podkreśla tamtejszy Strażnik Leśny Mateusz Basista - obecnie często spotykane jest kłusownictwo z bronią palną. Wciąż zastawiane są jednak potrzaski i wnyki.
W ubiegłym roku w podlaskich lasach udało się odnaleźć i zniszczyć ponad 200 narzędzi kłusowniczych.
Zwierzyna jak wpadnie we wnyk to się dusi. Im bardziej próbuje się bronić, tym pętla bardziej się zaciska - wyjaśnia Jarosław Lenkiewicz z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku.
"W okolicach Czarnej Białostockiej domowy pies złapał się w taki wnyk. Trzeba było mu amputować łapę" - wspomina Lenkiewicz.
Najczęściej kłusownicy działają przed świętami
Komendant Posterunku Straży Leśnej Nadleśnictwa Knyszyn Mariusz Daniłowski zwraca uwagę, że najczęściej kłusownicy działają przed świętami. Wnyki zastawiają głównie przy granicy Biebrzańskiego Parku Narodowego, ponieważ jest tam dużo łosi.
"To fach przekazywany z ojca na syna"
"Często jest to może nie tradycja, ale fach przekazywany z ojca na syna" - zauważa Daniłowski. Potwierdza to Mateusz Basista. Podkreśla, że kłusują zazwyczaj miejscowi ludzie - w większości biedni, którzy robią to, żeby mieć co jeść. "Ale też są przypadki kłusownictwa dla zysku i trofeów" - dodaje Basista.
Straż Leśna coraz częściej wykorzystuje też do pracy nowe technologie
Strażnicy zaznaczają, że w walce z kłusownikami najważniejsze są patrole - piesze i samochodowe. Miejsca newralgiczne to styk lasu i pól uprawnych, czy wodopoje, gdzie żeruje zwierzyna. Straż Leśna coraz częściej wykorzystuje też do pracy nowe technologie. W Nadleśnictwie Knyszyn działają kamery do monitorowania lasu, a niedługo mają pojawić się kamery termowizyjne.
Strażnicy ostrzegają i przypominają - za kłusownictwo może grozić od kilkuset złotych grzywny - do 5 lat więzienia.