Radio Białystok | Wiadomości | 2 lata więzienia i 50 tys. zł grzywny za wyłudzenie pieniędzy za wpisy do rejestru gospodarczego
Na 2 lata więzienia i 50 tys. zł grzywny skazał Sąd Apelacyjny w Białymstoku mężczyznę oskarżonego o oszustwo wobec ponad 11,6 tys. osób, które zapłaciły mu łącznie ok. 1,2 mln zł za wpis do bazy danych o działalności gospodarczej. Wyrok jest prawomocny.
Sąd apelacyjny orzekł karę surowszą niż sąd pierwszej instancji, który wydał wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu.
Utrzymany został obowiązek naprawienia przez skazanego szkody, czyli konieczność zwrotu wyłudzonych pieniędzy. Sąd orzekł też sześcioletni zakaz prowadzenia działalności gospodarczej polegającej na prowadzeniu rejestrów podmiotów gospodarczych.
Suwalczanin wyłudził pieniądze od blisko 12 tys. osób
Mężczyźnie, młodemu mieszkańcowi Suwałk, zarzucono oszustwo polegające na tym, że kilka lat temu, wprowadzając w błąd co do konieczności opłaty za wpis do - założonego przez niego - "Krajowego Rejestru Informacji o Przedsiębiorcach", wyłudził od ponad 11,6 tys. osób pieniądze.
Jak ustaliła prokuratura, pisma wyglądały na urzędowe, miały przywoływaną podstawę prawną i informację o konieczności wpisu i wniesienia za to opłaty 110 zł (załączany był druk przekazu). W rzeczywistości wpis był dobrowolny, podobnie jak opłata za to, o czym informacja została napisana małym drukiem na końcu pisma.
W ocenie śledczych, oskarżony nie miał zamiaru ani realnych możliwości wywiązania się z oferowanej usługi stworzenia centralnej bazy danych o przedsiębiorcach oraz serwisu ofert dla nich. W tej sytuacji przyjęła, iż ponad 11 tys. osób doprowadził on do niekorzystnego rozporządzenia mieniem.
Sąd apelacyjny uwzględnił w dużej części apelację prokuratury (chciała kary bez zawieszenia), oddalił zaś skargę obrony, która chciała m.in. dodatkowych badań medycznych oskarżonego, ale również przesłuchania tysięcy osób pokrzywdzonych.
"Słuchanie pokrzywdzonych, których twierdzenia są, można powiedzieć, oczywiste i znajdują potwierdzenie w dokonanych wpłatach (...) zmierzałoby tylko i wyłącznie do przedłużenia postępowania w sprawie" - uzasadniała przewodnicząca składu orzekającego Nadzieja Surowiec.
Za prawidłową sąd uznał ocenę pierwszej instancji, iż oskarżony dopuścił się oszustwa lub usiłowania oszustwa wobec "tysięcy osób prowadzących działalność gospodarczą".
Wysyłane pisma były wezwaniem do zapłaty
Rozsyłane do przedsiębiorców w całej Polsce pismo było tak naprawdę wezwaniem do zapłaty, sama jego treść świadczyła o próbie wprowadzenia w błąd, adres firmy w centrum Warszawy okazał się wirtualny - ocenił sąd.
Jak mówiła sędzia Surowiec, w sumie wysłanych zostało 150 tys. takich pism, w przygotowaniu była wysyłka 640 tys. kolejnych. "Treść pisma była tak zredagowana, że wzbudzała u adresatów przekonanie, iż Krajowy Rejestr Informacji o Przedsiębiorcach jest bazą danych prowadzoną przez organy państwowe, w których rejestracja jest obowiązkowa i wynika z przepisów prawa" - dodała sędzia.
Zwracała uwagę, że z treści pisma wynikała konieczność zapłaty. "Zwykły obywatel mógł uważać, że rzeczywiście powinien wskazaną kwotę uiścić. I tak rzeczywiście było - tysiące osób wpłacało kwotę 110 zł, zwłaszcza że nie była ona wysoka" - powiedziała sędzia Surowiec.
Część osób, które szczegółowo zapoznały się z treścią pisma albo sprawdziła w internecie nazwę rejestru, nie zapłaciła. Sąd zaznaczył, że informacje, które miały być w tym rejestrze, były już ogólnodostępne i nie trzeba płacić za dostęp do nich.
Kara dwóch lat w zawieszeniu "razi nadmierną łagodnością" - ocenił sąd apelacyjny. Sędzia Surowiec mówiła, że choć od popełnienia przestępstw minął już jakiś czas, do tej pory oskarżony nie zrobił nic, by uczynić zadość pokrzywdzonym, zadeklarował jedynie taką gotowość.
Zaznaczyła też, że w aktach sprawy jest informacja o tym, iż w październiku 2012 roku zarejestrowana została działalność na nazwisko babci oskarżonego o nazwie "Krajowy Rejestr Informacji Gospodarczej", z siedzibą w Suwałkach i "oddziałem" w Warszawie. Potem sam oskarżony założył kolejną firmę.
"Świadczy to wszystko, że nie zrozumiał on naganności swojego postępowania" - mówiła sędzia Surowiec. Dodała, że w takiej sytuacji, biorąc pod uwagę wszystkie argumenty, kara w zawieszeniu mogłaby prowadzić do przekonania o bezkarności oskarżonego. (PAP, oprac. mm, wsz)