Radio Białystok | Wiadomości | 35. rocznica stanu wojennego - obchody w Białymstoku
35 lat temu, w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku, komunistyczne władze z generałem Wojciechem Jaruzelskim zdecydowały o wyprowadzeniu na ulice polskich miast wojska oraz zmilitaryzowanych jednostek.
Celem operacji było utrzymanie władzy, zniszczenie "Solidarności" oraz zdławienie procesów demokratycznych, na które komuniści zgodzili się ponad rok wcześniej.
"W Białymstoku działacze, którym udało się uniknąć aresztu, organizowali podziemie opozycyjne" - wspomina Stanisław Marczuk. "Jedną z większych białostockich akcji były spacery w porze dziennika telewizyjnego" - przypomina Roman Wilk.
W Białymstoku, w ramach obchodów Dnia Pamięci Ofiar Stanu Wojennego, w Urzędzie Wojewódzkim Instytut Pamięci Narodowej zorganizował konferencję popularno-naukową "Stan wojenny - spojrzenie po 35 latach". O 13:00 w "Spodkach" odbył się koncert "13 grudnia... Pamiętamy" w wykonaniu uczniów, nauczycieli i absolwentów Szkoły Podstawowej Nr 11 w Białymstoku.
Wieczorem o 18:00 w Kościele pod wezwaniem Świętego Rocha odbyła się msza święta w intencji Ojczyzny i ofiar stanu wojennego. Po niej nastąpił przemarsz ulicami miasta pod pomnik błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki.
Ponad 50 osób uhonorowano medalami okolicznościowymi podlaskiej "Solidarności"
W 35. rocznicę stanu wojennego ponad 50 osób otrzymało medale okolicznościowe podlaskiej "Solidarności". To osoby, które w stanie wojennym ukrywały w swoich mieszkaniach związkowców.
Podczas wtorkowej (13.12) uroczystości w Białymstoku tamte lata wspominała m.in. Halina Hyżyk, która pomagała Stanisławowi Marczukowi. Jak mówiła: "przedstawiłam go dzieciom jako wujka, który przyjechał po części do samochodu; tak też mówiłam sąsiadom i znajomym". Jak wspomina, była rewizja, ale po tym, gdy Stanisław Marczuk był już w innym miejscu. On z kolei wspominał jedno ze zdarzeń w czasie pobytu w mieszkaniu Haliny Hyżyk, gdy wracał z jednego ze spotkań i zaprzyjaźniony taksówkarz wysadził go nie przy tym bloku - wszystkie na Dziesięcinach były podobne, więc Stanisław Marczuk wszedł nie do tego, co trzeba. Po tym, gdy nikt mu nie otworzył, wyszedł z klatki i dopiero wtedy zorientował się, że to nie ten blok.
Przewodniczący podlaskiej "Solidarności" - Józef Mozolewski mówił: "to była wielka odwaga właścicieli lokali, że podejmowali taką decyzję i ukrywali związkowców, a to były głównie wtedy młode małżeństwa z dziećmi, które wiele ryzykowały i za to im trzeba podziękować". (PAP, og, ew/mag)
Zobacz też:
Białystok: Jedenastu działaczy dawnej opozycji odznaczonych Krzyżami Wolności i Solidarności
34. rocznica wprowadzenia stanu wojennego przez władze PRL - obchody w Białymstoku [zdjęcia]