Radio Białystok | Wiadomości | Biegli mają nadal wiele niejasności w sprawie śmierci 34-latka z Barszczańskiej
Nie był pijany ani nie był pod wpływem środków odurzających - jednak wciąż niejasne są przyczyny śmierci 34-letniego mężczyzny, który zmarł po policyjnej interwencji w Białymstoku. Dotychczasowe ustalenia oczyszczają policjantów, którzy mieli prawidłowo użyć siły i gazu. Nie są to jednak ustalenie pełne, bo dochodzenie w tej sprawie wciąż trwa.
Olszyńska prokuratura bada okoliczności interwencji i przyczynę zgonu. Jak mówi prokurator Zbigniew Czerwiński, powołani biegli z toksykologii i histopatologii wciąż mają wiele niejasności odnośnie śmierci 34-latka. Mają się w tej sprawie spotkać, tak by móc przygotować jednoznaczną opinię, która jest kluczowa dla śledztwa - wyjaśnia prokurator Czerwiński. Na tym etapie wiadomo na pewno, ze w organizmie zmarłego nie wyryto ani alkoholu, ani narkotyków.
Przypomnijmy, ze chodzi o szeroko komentowaną policyjna interwencję przy ulicy Barszczańskiej w Białymstoku. Na początku kwietnia mundurowi zostali wezwanie przez ratowników medycznych, którzy twierdzili, że jest pijany. Kiedy okazało się, że powinien trafić do szpitala psychiatrycznego stał się agresywny. Policjanci użyli siły. W trakcie interwencji mężczyzna wielokrotnie tracił przytomność, potem trafił do szpitala, gdzie zmarł.
Kilka dni później ulicami Białegostoku przeszedł marsz pamięci, który zakończył się zamieszkami przed III komisariatem policji przy ul. Wrocławskiej. (rm/lep)