Radio Białystok | Wiadomości | Komentarze po marszu ONR w Białymstoku. Podsumowanie
Prokuratura Rejonowa Białystok-Południe rozpoczęła w środę (20.04) postępowanie sprawdzające zanim podejmie decyzję, czy wszczęte będzie śledztwo w sprawie sobotnich obchodów 82. rocznicy powstania ONR, zorganizowanych w tym mieście. Na decyzję ma miesiąc.
Jak powiedziała zastępczyni szefa tej prokuratury Anna Giedrys, potrzebny jest czas na zapoznanie się z materiałami zgromadzonymi przez policję, m.in. nagraniami filmowymi z marszu ONR. - Na podstawie takiego bezpośredniego materiału prokurator chce podjąć decyzję o tym, czy tam można mówić o znamionach przestępstw, czy też nie - dodała. Chodzi o to, czy doszło do propagowania faszyzmu lub znieważenia na tle narodowościowym czy wyznaniowym.
Prok. Giedrys powiedziała, że postępowanie prowadzone jest z urzędu, do prokuratury nie wpłynęło dotąd żadne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Brak incydentów na marszu
Marsz był jednym z punktów obchodów 82-lecia ONR, zorganizowanych w minioną sobotę w Białymstoku. Według szacunków policji, wzięło w nim udział ok. 400 osób, incydentów nie odnotowano. Marsz poprzedziła msza w białostockiej katedrze, wieczorem działacze ONR zorganizowali koncert zespołu propagującego treści faszystowskie i rasistowskie, wynajmując w tym celu klub studencki Politechniki Białostockiej.
Według publikowanych w mediach nagrań z niektórych fragmentów marszu, jego uczestnicy krzyczeli m.in.: "My Europę obronimy, islamistów nie wpuścimy, "Narodowy radykalizm", "Polacy przeciw imigrantom", "Śmierć wrogom ojczyzny" czy "Wielka Polska katolicka".
Jak podawały też regionalne media, ksiądz wygłaszający kazanie w trakcie nabożeństwa w bazylice nazwał narodowo-katolicki radykalizm "chemioterapią dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski". "Zero tolerancji dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski i Polaków. Zero tolerancji dla tego nowotworu. Ten nowotwór wymaga chemioterapii (...) i tą chemioterapią jest bezkompromisowy narodowo-katolicki radykalizm" - miał mówić podczas mszy.
Ksiądz z całkowitym zakazem wystąpień publicznych
We wtorek kuria archidiecezjalna wydała oświadczenie z przeprosinami wobec tych osób, które poczuły się dotknięte "zachowaniem członków ONR w katedrze białostockiej", zaś przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki wyraził "zdecydowaną dezaprobatę" dla wykorzystywania świątyni do głoszenia poglądów obcych wierze chrześcijańskiej.
Białystok: Kuria odcina się od zachowania członków ONR
Jak poinformowała KAI, ks. Jacek Międlar, który wygłaszał kazanie na nabożeństwie w ramach obchodów ONR otrzymał we wtorek "całkowity zakaz jakichkolwiek wystąpień publicznych oraz organizowania wszelkiego rodzaju zjazdów, spotkań i pielgrzymek, a także wszelkiej aktywności w środkach masowego przekazu, w tym w środkach elektronicznych".
Etyk: manifestowanie poglądów to element demokracji
- Sobotni marsz z okazji rocznicy powstania ONR nie był wydarzeniem kontrowersyjnym - uważa etyk prof. Jerzy Kopania. Zdaniem filozofa, manifestacje - nawet radykalnych poglądów - są elementem każdej demokracji. Jak powiedział w Polskim Radiu Białystok, fakt, że taki marsz odbył się w Białymstoku, nie potwierdza tezy, że jest to miasto rasistowskie. - Ci, którzy uważają, że Białystok to jest dobre miejsce dla rasistów, nacjonalistów, fanatyków religijnych itd., niech się przejadą na przedmieścia paryskie czy sztokholmskie. Może im się coś w głowach rozjaśni - podkreśla.
- Jeżeli zaś chodzi o ten przemarsz ulicami Białegostoku, to pytanie jest bardzo proste: czy tam zostało złamane prawo, czy też dokonywało się to właśnie w ramach prawa do manifestowania własnych poglądów - zaznacza prof. Kopania. Jego zdaniem, takie marsze mogą się odbywać, o ile demonstrowane tam poglądy nie naruszają obowiązującego prawa.
Etyk jest zaskoczony także komunikatem Kurii Archidiecezjalnej w Białymstoku, która przeprasza tych, którzy poczuli się urażeni wydarzeniami w katedrze. Twierdzi, że to właśnie Kościół powinien pomóc ONR-owcom uporządkować ich poglądy. - Obowiązkiem Kościoła jest wyjść im naprzeciw, a nie potępiać - wyjaśnia.
Czy Kościół powinien przepraszać za wydarzenia w białostockiej katedrze? O tym z etykiem prof. Jerzym Kopanią rozmawia Dominika Dębska
Partia Razem: dlaczego urzędnicy zgodzili się na przemarsz narodowców?
O zajęcie stanowiska ws. obchodów ONR zaapelował w środę do władz Białegostoku lider Partii Razem Adrian Zandberg. Na konferencji prasowej powiedział, że chodzi o wyjaśnienie, dlaczego urzędnicy zgodzili się na przemarsz narodowców. Partia Razem chce też, by miasto wskazało, jakie kroki ma zamiar podjąć, by podobne zdarzenia nie miały miejsce w przyszłości. Zaapelowała, by też inne partie polityczne wyraźnie sprzeciwiły się "nienawiści, ekspansji skrajnej prawicy, wzywania do aktów przemocy".
"Wielokulturowość podeptana ciężkimi butami". Zandberg o marszu ONR w Białymstoku
Truskolaski: ustawa "właściwie nie pozwala na odmowę organizacji tego typu marszów"
Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski, pytany w środę przez dziennikarzy o marsz ONR powiedział, że władze miasta potępiają "wszelkie działania, które mają charakter rasistowski, ksenofobiczny i które z założenia nie są tolerancyjne". Przypomniał, że miasto od kilku lat wdraża program "Białystok dla tolerancji" (program nie ma własnego budżetu, skupia inicjatywy przeciwdziałające rasizmowi i ksenofobii). W jego ocenie, program przynosi "bardzo dobre rezultaty" dla mieszkańców. Szczegółów nie podał.
Mówił też, że w sprawie obchodów ONR będzie oczekiwał na działania prokuratury. "Dlatego, że w tej chwili organizacja ta działa legalnie, natomiast jeśli uczestnicy marszu złamali prawo, powinni ponieść za to określone konsekwencje prawne" - dodał. Pytany, dlaczego miasto zgodziło się na zorganizowanie marszu ONR w Białymstoku, odpowiedział, że ustawa o zgromadzeniach publicznych "właściwie nie pozwala na odmowę organizacji tego typu marszów". Dodał, że jedynie mógł, w porozumieniu z organizatorami marszu, zmienić jego trasę (i tak się stało - PAP), by nie kolidowała z - odbywającą się w tym samym czasie - premierą spektaklu w Teatrze Dramatycznym.
Mniejszości narodowe zaniepokojone
W środę swoje zaniepokojenie wzrostem aktywności skrajnej prawicy w regionie wyrazili przedstawiciele mniejszości narodowych. Mówili o tym na dorocznym spotkaniu z wojewodą podlaskim.
Wojewoda Bohdan Paszkowski zaznaczył, że odpowiednie służby monitorują sytuację, ale muszą uwzględniać to, że tam, gdzie nie ma naruszenia prawa i gdzie działa wolność zgromadzeń, nie ma powodów to interwencji. "Tam, gdzie naruszane będzie prawo, tam będą podejmowane adekwatne czynności" - podkreślił.
Mniejszości zaniepokojone aktywnością skrajnej prawicy
Ministra nauki zaskakuje "niespójność" w podejściu władz PB
Sprawą obchodów ONR zajął się z urzędu Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Zaapelował też, by w sprawę włączył się wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. Chodzi o to, że koncert ONR odbył się w klubie studenckim, a do tego Politechnika Białostocka zaleciła studentom z zagranicy, by tego dnia - ze względów bezpieczeństwa - nie wychodzili z akademików.
RPO ws. koncertu na Politechnice Białostockiej: podejmuję sprawę z urzędu
"Jestem zaskoczony apelem rzecznika praw obywatelskich, bym ingerował w tę sytuację" – powiedział dziennikarzom w Szczecinie Gowin. "Uczelnie są autonomiczne na mocy konstytucji i minister nie powinien, ja w każdym razie nie mam takiego zamiaru, żeby cokolwiek narzucać bądź zakazywać państwu rektorom" - dodał. "Skoro uczelnia jest autonomiczna, powinna podejmować też autonomiczne decyzje co do tego, kogo chce widzieć w swoich murach i brać też za to odpowiedzialność" – zaznaczył Gowin.
Dodał, że zaskakuje go jednak - jak to ujął - "niespójność" w podejściu władz PB. "Bo, z jednej strony, zaprosiły do swoich murów przedstawicieli organizacji nacjonalistycznej - to jest legalna organizacja, więc rozumiem, że władze politechniki miały prawo do podjęcia takiej decyzji - ale z drugiej strony (...) wystosowały jednocześnie list do zagranicznych studentów z ostrzeżeniem, że mogą paść ofiarą agresji" - powiedział Gowin. "Uważam, że ten list bardzo negatywnie rzutuje na wizerunku i Polski, i polskich uczelni. Apelowałbym do władz Politechniki Białostockiej, żeby w przyszłości w bardziej przemyślany sposób podchodziły do decyzji" - powiedział wicepremier.
Władze Politechniki Białostockiej już w poniedziałek wydały oświadczenie, w którym odcięły się od poglądów głoszonych przez ONR. Poinformowały też, że pracę stracił szef fundacji prowadzonej przez uczelnię, która odpowiadała za wynajem klubu na koncert, zapowiedziały też zmianę zasad wynajmu.
Białystok: Dymisja w związku z kontrowersyjnym koncertem w klubie studenckim
ONR nie spodziewał się "burzy medialnej"
Sam ONR zapewnia, że w czasie jego obchodów w Białymstoku nie doszło do naruszenia prawa. W przesłanym oświadczeniu czytamy, że Obóz jest zaskoczony "burzą medialną", ponieważ podobne obchody odbywają się co roku - w różnych miastach Polski.
"Przez cały dzień trwania uroczystości nie doszło do nawet najdrobniejszego niezgodnego z prawem incydentu, który niechybnie zostałby wykorzystany przez media (zwłaszcza te wspierające konkretne partie polityczne nie tylko medialnie, ale i finansowo) do ukazania fałszywego obrazu naszej organizacji jako chuligańskiej i będącej zagrożeniem dla porządku publicznego" - piszą przedstawiciele ONR i podkreślają: "Jako katolicy, uznający nauczanie Kościoła za fundament tworzonej przez nas Organizacji, zdecydowanie odrzucamy wszelkie formy totalitaryzmu, zwłaszcza w niemieckim, neopogańskim, opartym na prymitywnym rasizmie, narodowo-socjalistycznym wydaniu".
(PAP, jż/zmj)