Radio Białystok | Wiadomości | Czy dojdzie do połączenia spółek komunikacyjnych w Białymstoku?
Jedna zamiast trzech spółek komunikacyjnych. Taki pomysł mają białostoccy radni. W poniedziałek (21.03) przyjęli stanowisko w tej sprawie, powołując się na wyniki kontroli NIK-u.
Radni PiS, którzy w radzie miasta mają większość, chcą, żeby prezydent Białegostoku przygotował analizę ekonomiczną, by sprawdzić, czy połączenie spółek zmniejszyłoby koszty działalności. Autorzy stanowiska uważają bowiem, że obsługa komunikacji w mieście przez trzy komunalne podmioty - KPKM, KPK i KZK - nie daje korzyści wynikających z wolnorynkowej konkurencji. Powołują się na wnioski pokontrolne Najwyższej Izby Kontroli, która właśnie taką sytuację w Białymstoku przywołuje jako przykład generowania zbędnych kosztów utrzymywania kilku zarządów spółek.
- Rada Miasta Białystok wyraża obawę, że nie ma uzasadnienia dla utrzymywania trzech spółek i ponoszenia kosztów trzech osobnych zarządów i rad nadzorczych. Nie służy to jakości wykonywania usług, natomiast może narażać mieszkańców miasta na niepotrzebne koszty - głosi stanowisko.
"Trudno dostrzec w tym ekonomiczny sens"
W Białymstoku trzy spółki komunikacyjne działają od 1991 roku. Powołano je po strajku części załogi ówczesnego MPK. Protest trwał wówczas ponad 2 miesiące. Zdaniem części radnych, ówczesne argumenty za powołaniem trzech spółek, obecnie straciły na aktualności. - Trudno dostrzec w tym ekonomiczny sens i działanie w interesie mieszkańców Białegostoku - napisali radni. Chcą więc, by magistrat przygotował na kolejną sesję analizę kosztów obecnego systemu i możliwości połączenia spółek lub innej reorganizacji.
- Jesteśmy chyba jedynym dużym miastem, gdzie mamy spółki tego typu. Trzy spółki, mniej więcej podobnej wielkości, wykonują praktycznie to samo, u wszystkich zamawiane są usługi przez nasze miasto - mówił w imieniu pomysłodawców stanowiska Tomasz Madras (PiS), szef komisji budżetu i finansów rady.
Radny Zbigniew Nikitorowicz (PO) odpowiadał, że kolejni prezydenci miasta nie widzieli nic złego w takiej organizacji komunikacji miejskiej w Białymstoku. - Przez tych dwadzieścia kilka lat nie było u nas żadnych negatywnych wydarzeń związanych z komunikacją miejską. Ona się powoli rozwija, nie ma strajków, załogi są zadowolone - mówił. Dodał, że przyjmowanie takiego stanowiska nie powinno odbywać się "z zaskoczenia", bez uprzednich rozmów m.in. ze związkami zawodowymi w firmach.
Truskolaski: Taka analiza była już w 2007 r.
Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski powiedział, że "rzeczywiście intuicja mówi, iż jeśli jest jeden zarząd a nie trzy", to powinno być taniej. Dodał, że miał dokładnie taki pomysł, gdy ponad 9 lat temu zaczynał swoją pierwszą kadencję i zlecił wówczas zrobienie stosownych analiz połączenia spółek komunikacyjnych. Mówił, że analizy owe trwały w pierwszej połowie 2007 roku i wniosek z nich był taki, by spółek jednak nie łączyć. - Uznałem, że do tego nie będziemy wracać - dodał Truskolaski.
I mówił, że w Białymstoku średnia za tzw. wozokilometr jest o 55 groszy niższa od średniej krajowej. Wyliczał, że ponieważ dziennie średnio autobusy przejeżdżają 50 tys. km, daje to 27,5 tys. zł oszczędności na tzw. średniej. Rocznie to ok. 10 mln zł. - Wynika to z lepszej efektywności, a koszty zarządów przedstawione przez NIK są wielokrotnie niższe. Oszczędności tylko z punktu widzenia kosztów zarządu mogą się okazać iluzoryczne - dodał prezydent.
Zapowiedział, że informacja na temat działalności spółek zostanie przygotowana i mogłaby się wtedy odbyć na sesji dyskusja na ten temat. Zastrzegł jednak, iż dokumenty mogą nie być gotowe na następną sesję, czyli za miesiąc. (PAP, oprac. zmj)