Region: Sąd złagodził karę dla fałszerza pieniędzy z okolic Bielska Podlaskiego

"To nie chciwość ale bieda popchnęła oskarżonego do popełnienia przestępstwa" - tak sąd uzasadniał łagodniejszą karę. 25-latek z okolic Bielska Podlaskiego, który fałszował pieniądze nie trafi za kratki. Sąd skazał go na więzienie w zawieszeniu, dozór kuratora i tysiąc zł grzywny.

Oskarżony na domowym sprzęcie wydrukował 25 banknotów 50-ciozłotowych. Trzema zapłacił za zakupy. Jak tłumaczył - potrzebował pieniędzy na jedzenie i na życie. Opowiadał, że od dzieciństwa wychowywał się bez rodziców - matka zmarła, ojciec wyjechał za granicę. Jego i młodszą siostrę wychowywała babcia. Gdy dorósł chciał grać w piłkę, ale miał kontuzję. To utrudnia mu znalezienie pracy, przez pół roku był nawet bezdomny. Później wynajmował mieszkanie z siostrą i wtedy zeskanował, a później wydrukował pieniądze. Jak mówił - brakowało na jedzenie.

Prokurator Edyta Bartoszuk mówiła, że rozumie te argumenty, ale z drugiej strony kara ma uświadomić nie tylko oskarżonemu ale całemu społeczeństwu, jak groźnym przestępstwem jest fałszowanie pieniędzy, bo "godzi w interesy całego państwa". Prokurator zażądała 3 lat więzienia - to i tak niższa kara niż przewiduje kodeks karny.

Sąd uznał, że sprawiedliwą karą będą 2 lata więzienia w zawieszeniu, dozór kuratora i grzywna. Sędzia Szczęsny Szymański podkreślał, że oskarżony przyznał się do wszystkiego i wyraził skruchę. Duże znaczenie miała też motywacja, jaką się kierował - nie chodziło o chciwość, ale po prostu potrzebował środków do życia. Wyrok jest nieprawomocny.(mn/mk)