Radio Białystok | Wiadomości | Region: Polna droga podzieliła mieszkańców wsi w Biebrzańskim Parku Narodowym
Sprawa wycinki starych drzew stojących przy polnej drodze gminnej podzieliła mieszkańców wsi w Biebrzańskim Parku Narodowym. Pod topór poszło blisko 50 drzew pomiędzy miejscowościami Kolonia Karczak i Kolonia Boguszewo.
Decyzję o wycince podjął wójt gminy Trzcianne Marek Szydłowski, który chce poprawić szutrową drogę. Musi zrobić to do 31 sierpnia, bo straci dotację od marszałka. Jak tłumaczy - wyboru akurat tej polnej drogi dokonali radni. Dlaczego wyciął jednak drzewa? Twierdzi, że to mieszkańcy prosili go o naprawę drogi i pozbycie się drzew.
Z wycinki cieszą się mieszkańcy kol. Boguszewo. Mówią, że to jedyna droga do Trzciannego i dobry dojazd do lekarza. Poza tym przez drzewa na drodze nie mieściły się duże maszyny rolnicze. Narzekają na ekologa, który w obronie drzew zablokował prace.
Sprawa ma jednak drugą stronę. Mieszkańcy kol. Karczak chcą lepszej drogi, ale nie kosztem lipowej alei. Mówią, że jezdnia jest naprawiana od lat, a drzewa nigdy nikomu nie przeszkadzały. Poza tym to droga polna. Jeździ nią 10 osobowych samochodów dziennie, a kilka dużych maszyn rolniczych rocznie. Samochód osobowy przejedzie przez aleję lipową bez problemu. Naprawa drogi nie zmieni też sytuacji, bo i tak po modernizacji nie przejadą tam duże maszyny. Zrobiono też po bokach głębokie rowy i przy mijaniu samochodów nie ma nawet jak zjechać na pobocze. Mówią też, że nigdy nie pojedzie nią karetka czy straż - bo to polna droga, która tylko w części jest szutrowa, a potem wchodzi w las i staje się bardzo wąska.
Przy kol. Boguszewo jest natomiast inna dobra droga. Dojazd jest tylko o niecałe 2 km dłuższy. To nią jeździ karetka czy straż, bo te jadą z Moniek i tamtędy mają bliżej.
Mieszkańcy Karczaka 200-metrową aleję lip, wiązów, grabu i jarzębin chcieli zgłosić jako pomniki przyrody. Twierdzą że jest to ewenement w tych okolicach. W swoim gospodarstwie prowadzili warsztaty ekologiczne. Drzewa były również istotne ze względu na chronione gatunki nietoperzy, które mają tam siedliska. Na kilku drzewach ponadto występowały unikalne porosty.
Ich zdaniem wójt Trzciannego naruszył prawo - o wycince nie poinformował m.in. w Biuletynie Informacji Publicznej, nie ma też wzmianki o tym na stronach starostwa, które wydało zgodę na wycinkę. Wójt tłumaczy, że ma wszystkie potrzebne dokumenty.
W tej sprawie już interweniowała policja. Prace wstrzymano z powodu podejrzenia popełnienia wykroczenia. Policja powołała biegłego sądowego. Na razie czeka na wyniki ekspertyz. Prace wstrzymano - jednak drzewa zostały wycięte.
Oprócz mieszkańców Karczaka z drogi niezadowoleni są mieszkańcy innych wsi np. Szorc. Wójt wydaje pieniądze na polną drogę, którą prawie nikt nie jeździ i ważna jest dla kilku maszyn rolniczych i kilkunastu rolników - mówią. Oni tymczasem czekają na poprawę drogi, która biegnie bezpośrednio przy ich domach. Nie dość, że wszyscy nią uczęszczają, to jest w takim stanie, że nie można otworzyć okna czy drzwi od kurzu. (ag/mk)