Białystok: "To postawa rzeźnika, a nie lekarza". Komentarz zostaje - orzekł sąd

Właściciele psa mieli prawo skrytykować weterynarza i nie muszą go przepraszać. Tak orzekł w środę (18.03) białostocki sąd.

Na jednym z internetowych forów napisali: "to postawa rzeźnika, a nie lekarza". To dlatego, że weterynarz nie chciał przyjechać na wizytę domową, gdy stan zoperowanego dzień wcześniej czworonoga bardzo się pogorszył. Pies nie przeżył.

Weterynarz domagał się usunięcia negatywnego komentarza, pisemnych przeprosin i oświadczenia cofającego wszelkie zarzuty. Chciał też, by autorzy krytycznego wpisu wpłacili 11 tys. zł na rzecz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Reprezentujący weterynarza Adam Rusiłowski podkreślał, że słowo "rzeźnik" ma w tym kontekście bardzo negatywne znaczenie. "Rzeźnik to jest osoba, która celowo krzywdzi zwierzę w celu zadania mu bólu. Natomiast weterynarz udziela pomocy cierpiącemu zwierzęciu, więc ta krytyka była wyższa niż dozwolona" - mówił. Tym bardziej, że weterynarz chciał pomóc psu, ale w domu nie mógł tego zrobić, bo niezbędny sprzęt był w klinice - dodawał.

Problem w tym, że placówka, którą prowadzi lekarz, to nie klinika - jak ją reklamował, bo "klinika to jest jakby szpital" - mówił reprezentujący pozwanych mec. Zdzisław Kiszkiel. Dlatego jego zdaniem lekarz oszukiwał swoich klientów. Dopiero po tym procesie weterynarz zmienił szyldy na "lecznica". Mec. Kiszkiel dodał też, że chodziło o bardzo ciężką operację, po której pies nie powinien być od razu odesłany do domu.

Sąd zgodził się z tym argumentem. Dodał, że operację przeprowadził lekarz bez odpowiednich kwalifikacji. Dlatego - jak mówił sędzia Janusz Dubij - w tym przypadku krytyka była uprawniona. "Określenie rzeźnik w tej sytuacji nie oznacza 'mordercy', tylko oznacza, że jest to człowiek, który lekceważąco podchodzi do swoich obowiązków. No i to wydaje się miało miejsce w tej sprawie" - mówił sędzia Dubij. Dodał też, że pies nie jest rzeczą, a żywą istotą, której należy się szacunek.

Wyrok jest prawomocny. (mn/zmj)