Jagiellonia: Zamieszki na stadionie. Mecz rozwiązany po pierwszej połowie [zdjęcia, wideo]

Takiego zakończenia meczu Legii Warszawa z Jagiellonią Białystok nikt się nie spodziewał. Do przerwy było 0:0, a na drugą połowę piłkarze nie wyszli. Spotkanie zostało przerwane na skutek chuligańskiej bitwy na trybunach.

Po pierwszej połowie Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy za zgodą delegata PZPN-u rozwiązało mecz.

W połowie pierwszej części spotkania kibice Legii wywiesili na swoim sektorze do góry nogami dwie flagi w barwach Jagiellonii i z emblematami białostockiego klubu.



Tym prawdopodobnie sprowokowali kibiców żółto-czerwonych. W końcówce pierwszej połowy meczu z sektora gości rzucane były petardy hukowe w okolice boiska oraz tzw. sektora buforowego. Z sektora gospodarzy leciały race. Niektórzy kibice przyjezdnych próbowali wyrwać bramę przejściową do sektora buforowego.

Ostatecznie to kibice Legii sforsowali bramę oddzielającą ich od gości i doszło do bijatyki. Interweniować musiała policja. W przerwie spiker poinformował o zakończeniu meczu i zaapelował o jak najszybsze opuszczenie stadionu.

Według nieoficjalnych informacji rozważane było wznowienie meczu przy pustych trybunach. Przez długi czas nikt jednak nie potrafił oficjalnie potwierdzić żadnych informacji.

Policja: zatrzymano dwóch pseudokibiców

Komisarz Andrzej Browarek z zespołu prasowego komendanta stołecznego policji o akcji na trybunach stadionu:

"Konieczne było rozdzielenie kordonem kibiców. Mecz zabezpieczały standardowe jak na spotkania piłkarskie Legii siły policji. Do śródmiejskiej komendy policji zostało przewiezionych dwóch pseudokibiców. Na razie trudno mi powiedzieć o dalszej procedurze wobec nich.

Nie ma rannych policjantów. Jednemu z kibiców na miejscu udzielono pomocy ambulatoryjnej. (...) Zawsze bierzemy pod uwagę różne scenariusze rozwoju sytuacji. Nie było żadnych sygnałów, że kibice obydwu drużyn mogą dążyć do konfrontacji".

Ewa Gawor, dyrektor Biura Bezpieczeństwa m. st. Warszawy, o przerwaniu meczu piłkarskiej ekstraklasy między Legią Warszawa i Jagiellonią Białystok:

"Decyzja została podjęta przez dwoje moich pracowników oddelegowanych na spotkanie, po konsultacji z moim zastępcą Markiem Kujawą. Jestem wprawdzie za granicą, ale w pełni ją popieram. Kibice i organizatorzy nie dali nam żadnej szansy na to, by postąpić inaczej. Z moich informacji wynika, że na trybunach była regularna bitwa. Istniało zagrożenie życia kibiców, dlatego została podjęta taka, a nie inna decyzja. Po raz pierwszy zdarzyło się, żebyśmy byli zmuszeni przerwać mecz w jego trakcie. Teraz przedstawimy pisemne uzasadnienie, a organizator ma prawo do odwołania".

Komisja Ligi zdecyduje co z meczem

W momencie przerwania meczu po 45 minutach Jagiellonia remisowała z Legią 0:0. Prawdopodobnie w środę (05.03) zbierze się Komisja Ligi, która zadecyduje, co z przerwanym spotkaniem - czy będzie dokończone, czy którejś z drużyn zostanie przyznany walkower.

Po pierwszej wiosennej kolejce Komisja Ligi zamknęła na dwa mecze trybunę północną stadionu Legii, tzw. Żyletę. To efekt użycia środków pirotechnicznych i fajerwerków w trakcie spotkania z Koroną Kielce.

Przed rundą wiosenną wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski uprzedzał, że nie zawaha się użyć swoich uprawnień, włącznie z zamknięciem stadionu, w przypadku nieprzestrzegania prawa na obiekcie przy Łazienkowskiej. Po niedzielnych wydarzeniach można się spodziewać surowych sankcji. (wsz, PAP/wsz, zmj)

Zobacz też:
Piłka nożna: Wiceprezes Ekstraklasy: kary muszą być dotkliwe i surowe
Jagiellonia: Popchadze zawieszony na dwa mecze
Jagiellonia: Z Legią bez Plizgi