Radio Białystok | Magazyny | Podróże po kulturze | Maria Wiernikowska opowiedziała o swoich doświadczeniach z reportażem na Warsztatach Reportażu Radiowego w Tykocinie
Warsztaty w Tykocinie to święto i praca. W minionym tygodniu razem z kolegami reportażystami z całej Polski od rana do wieczora słuchaliśmy i rozmawialiśmy o reportażach. Była wymiana doświadczeń, twórczy czas, a zaproszeni goście opowiadali o swojej pracy reporterskiej.
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
Jedną z osób, która przyjechała do Tykocina - na Warsztaty Reportażu Radiowego - była Maria Wiernikowska, dziennikarka, pisarka, a przede wszystkim korespondentka wojenna. Pracowała w międzynarodowych stacjach radiowych i telewizyjnych, przez wiele lat była korespondentką wojenną TVP, dla której relacjonowała konflikty zbrojne i klęski żywiołowe. Teraz wraca do zawodu, reportaże robi dla prywatnej stacji działającej w sieci. Swoje wystąpienie w Tykocinie zatytułowała "Stary człowiek w nowych mediach".
Dorota Sokołowska zapytała ją o szczegóły powrotu do bycia w centrum wydarzeń.
Warsztaty reportażowe organizowane przez Polskie Radio Białystok trwały przez trzy dni, wysłuchaliśmy kilkudziesięciu małych dzieł sztuki i długo rozmawialiśmy o tych reportażach.
Co zostawiają warsztaty? Poczucie, że radio pozwala realizować najbardziej szalone pomysły reporterskie i uprawiać sztukę improwizacji, choć jak zawsze- ujętą w kanony. Bo dobry reportaż jest wtedy, gdy ma dramaturgię, która wzbudza emocje i pozwala zostać w pamięci.
Z Marią Wiernikowską rozmawiała Dorota Sokołowska.
Czy baranek wielkanocny może być czarny? Ile jest metod zdobienia pisanek? Czy podlaskie chaty z zachodniej części województwa różnią się od tych stojących przy granicy? Jak skutecznie walczyć na malowane jajka? Czy być oblanym w świąteczny poniedziałek to zaszczyt czy ujma?
Dlaczego niektórzy muzycy również malują, a nawet porzucają czasem granie, śpiewanie, rapowanie na rzecz sztuk plastycznych? Co łączy te dziedziny? Improwizacja? działanie intuicyjne? abstrakcja?
Aleja Piłsudskiego w Białymstoku to nie tylko bloki i galeria, ale też miejsce licznych pracowni artystycznych. Czwarte piętro z widokiem na Jurowiecką zajmują malarze, graficy, i…tkaczki.
To był niezwykły wieczór w Operze i Filharmonii Podlaskiej. Białostocką orkiestrę poprowadził Jerzy Maksymiuk - jeden z najznakomitszych polskich dyrygentów, kompozytor i pianista.
Dwudziestu dwóch młodych twórców (i twórczyń) obroniło w tym roku dyplom, kończąc tym samym kształcenie w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych im. Wojciecha Kossaka w Łomży.
Kiedy byli studentami połączyła ich pasja do żeglowania i żeglarskich pieśni. W tym połączeniu trwają do dziś.
To prościutka opowieść o dwunastoletnim Ryśku ze wsi Tuklęcz, który marzy tylko o jednym, by grać i śpiewać w wiejskiej kapeli.
W tym roku mija 5 rocznica śmierci profesora Andrzeja Strumiłły. Ten malarz, grafik, rzeźbiarz, fotograf, pisarz i poeta, chociaż urodził się w Wilnie i zwiedził wiele krajów, dużą część życia związał z Suwalszczyzną.
Ta ekspozycja to hipnotyzująca malarska opowieść, w której Stefan Rybi kreuje świat na pograniczu jawy i snu, groteski i transcendencji.
Prowadzący:
Andrzej Bajguz