Panteon moich ulubionych aktorów od dawna zamieszkuje brytyjski aktor Jeremy Irons - facet, który, mimo że nie urodził się arystokratą, w pełni zasługuje na to miano. Sposób, w jakim mówi, patrzy, porusza się i gestykuluje - to kwintesencja stylu, powagi, pewności siebie, połączonej z subtelnością i delikatnością (chociaż w trzeciej części “Szklanej pułapki” Irons udowodnił, że może być bezwzględnym terrorystą z manierami). Talent tego aktora podziwiać można m.in. w filmie, który obejrzałem niedawno, chociaż nakręcony został w 1990 roku.
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
Przyznacie Państwo, że jak na wielbiciela Pana Jeremy’ego długo czekałem (bo aż 34 lata), by dać się oczarować tytułem od dawna dostępnym w sieci. Cóż, lepiej późno niż wcale. “Odmiana losu” to oparta na faktach historia, którą krytycy obsypali lawiną nagród i wyróżnień. Film zdobył cztery nominacje do Złotych Globów, trzy do Oscara oraz złotą statuetkę dla Jeremy’ego Ironsa. Dziś więc nadrabiam zaległości, zapraszając Państwa do poznania fascynującego życia Clausa von Bülowa - brytyjskiego milionera, który przegrywa proces o świadome otrucie żony. Dowody przeciwko swojemu ojczymowi zbierają dzieci Marthy von Bülow (w tej roli bezbłędna Glenn Close), zaskoczeni problemami zdrowotnymi matki. Kiedy kobieta zapada w kolejną śpiączkę, a jej służąca odnajduje saszetkę z podejrzanie wyglądającymi substancjami, córka i syn Marthy wynajmują prywatnego detektywa i po kilku miesiącach finalizują śledztwo w sądzie. Zapada wyrok skazujący, ale Claus von Bülow, wyjeżdżając do Stanów, składa apelację i wynajmuje cenionego profesora prawa, Alana Dershowitza, który razem z bystrymi, ambitnymi studentami podejmuje się sprawy w zasadzie skazanej na porażkę. Bo wszystkie dowody przemawiają za winą von Bülowa, a drużyna prawników ma tylko kilka tygodni na znalezienie luki w śledztwie i podważenie wagi znalezionych przez rodzinę i policję dowodów. Nie zdradzę Państwu, czy im się to uda (to można oczywiście sprawdzić, czytając książkę prof. Dershowitza). Powiem tylko, że obrońcy von Bülowa staną na głowie, by ocalić go przed wyrokiem dożywocia, przekopując tony akt sądowych i rozmawiając z prawnikami, gangsterami i śledczymi.
“Odmiana losu” to klasyczny dramat sądowy, który chętnie obejrzą wielbiciele “12 gniewnych ludzi”. Jest w nim bowiem wszystko to, co sprawia, że zaczynamy rozumieć wagę amerykańskiego systemu prawnego, w którym, by wygrać sprawę, ważne są nie tylko dowody, ale i konieczność przekonania ławników do winy lub niewinności oskarżonego. “Odmiana losu” pokazuje także, jak w całej tej układance fundamentalne są role obrońcy lub oskarżyciela, ich zdolność do budowania przekonujących opowieści i wykorzystywania czegoś, co w prawniczym języku określa się mianem precedensu, czyli wyroku sądowego, mogącego wpływać na treść orzeczeń wydawanych w późniejszych sprawach. To na precedensie skupi się profesor Dershowitz, próbując udowodnić, że jeśli jest nawet minimalna wątpliwość co do zgromadzonych dowodów, nie mogą one decydować w tak istotnej sprawie, jak oskarżenie o morderstwo. Efekt prawniczego śledztwa okaże się zaskakujący.
“Odmiana losu” to zdecydowanie kino dla widzów myślących, którym niestraszne są prawnicze dialogi oraz inteligentne dywagacje o moralności. Ale film o dystyngowanym bogaczu obejrzą także wielbiciele sztuki aktorskiej na najwyższym poziomie, bo nie tylko Jeremy Irons daje popis swoich umiejętności, ale i doskonała Glenn Close, grająca uzależnioną od leków alkoholiczkę. Poza tym była to dla mnie nieoczekiwana przyjemność - odkryć świat sprzed 34 lat, w którym były już komputery, ale bez podłączenia do sieci, telefony komórkowe przypominały swoją wielkością cegłę, którą trzeba było nieporadnie trzymać przy uchu, a ludzie, by rozwiązać jakiś problem, zaglądali do bibliotek i archiwów, korzystając ze swojej inteligencji i spostrzegawczości. Nie wiem, jak dziś pracują prawnicy, ale jeśli czerpią wzorce od takich fachowców jak prof. Dershowitz, to jestem spokojny.
"Ciociu, jeszcze raz" - tak będzie nazywać się nowa płyta Karoliny Cichej, a utwory z niej usłyszymy podczas koncertu na naszej antenie w Dniu Dziecka.
W czwartek (29.05) otwiera się "Walizka", czyli Międzynarodowy Festiwal Teatralny w Łomży. Zmieści się w niej w tym roku ponad dwadzieścia wydarzeń teatralnych i okołoteatralnych.
Ten festiwal zawsze zaskakuje świeżością i poszukiwaniem nowej formuły łączenia muzyki z innymi dziedzinami sztuki. Przed nami Electrum Up To Date Festival, to już 16. odsłona imprezy. To dzięki niemu w Białymstoku już od czwartku (29.05) pojawią się miłośnicy muzyki elektronicznej z całej Polski. Szczegóły tegorocznego programu festiwalu zdradza dyrektor artystyczny imprezy...
Studenci wydziału aktorskiego pracują nad egzaminem z piosenki aktorskiej „Cabaret Berlin 1930” w reż. Pawła Aignera. Zaśpiewają utwory z repertuaru urodzonego w Białymstoku kompozytora Miszy Spoliańskiego oraz przedwojennych kabaretów niemieckich.
Dziennikarstwo to zawód o różnych obliczach. Stereotypowo wyobrażamy sobie, że uprawiają go ludzie, których codzienna praca polega na siedzeniu przed komputerem, wykonywaniu setek telefonów, wyciąganiu wniosków z rozmów i pisaniu artykułów. W dużej mierze rzeczywiście tak jest, ale stereotyp - jak to stereotyp - upraszcza rzeczywistość, spłycając ją do szybkich,...
Mieszkamy na skraju mapy Polski i bliska granica ma wpływ na życie każdego z nas. Czy można z niej uczynić także działanie artystyczne? Spróbowali to zrobić młodzi twórcy w ramach projektu „Wschody-Zachody".
Młodych artystów, którzy są z Podlasia gromadzi nie tylko Kolektyw Społem Fest, ale też Kolektyw Grupa B i zaprasza na wystawy do stolicy regionu. Cykl wystaw i wydarzeń artystycznych „Witaj w klubie 2” zainaugurowała nowa ekspozycja „wędrująca”, czyli „Kompakt”. Białostocka odsłona domyka tę podróż, stanowiąc jej finałowy etap i jednocześnie symboliczny powrót do...
Gdzie szukać nadziei w czasach kryzysu? Z tym pytaniem mierzą się twórcy zaproszeni na tegoroczny festiwal Dni Sztuki Współczesnej w Białymstoku.
Białystok przed II wojną światową miał swoją ciemną stronę – ukrytą między brukiem, błotem i szemranymi opowieściami. To Chanajki – dzielnica wymazana z reprezentacyjnego oblicza miasta, żyjąca własnym rytmem, na styku codzienności i półświatka, gdzie granica między przetrwaniem a przestępstwem była ledwie wyczuwalna.
Prowadzący:
Andrzej Bajguz