Radio Białystok | Magazyny | Podróże po kulturze | "Księgi zaczarowanego fletu" to najnowsza propozycja Opery i Filharmonii Podlaskiej dla najmłodszych [zdjęcia, wideo]
"Księgi zaczarowanego fletu" to najnowsza propozycja muzyczna dla młodych widzów Opery i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku. Spektakl dotyka tematów odmienności i akceptacji, szukania swojej tożsamości, miłości czy przyjaźni.
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
Spektakl, którego reżyserem jest Michał Znaniecki, miał swoją premierę w czwartek (14.12) na deskach Opery i Filharmonii Podlaskiej.
Jak mówiła w środę na konferencji prasowej dyrektor OiFP prof. Violetta Bielecka, spektakl to "przepiękna baśniowa opowieść pełna barw i kostiumów". Spektakl "Księgi zaczarowanego fletu" bazuje na operze "Czarodziejski flet" Mozarta.
Spróbowaliśmy opowiedzieć historię, którą niby znamy. Historię zagmatwaną, bo każda opera jest zagmatwana, a w tym wypadku nikt tak naprawdę nie wie, czym ten "flet" jest i wszyscy realizatorzy się nad tym zastanawiają od wieków i szukają kluczy. Naszym kluczem są postacie - mówił podczas konferencji Michał Znaniecki.
Wyjaśnił, że każda z postaci występująca w operze ma swoją perspektywę tej historii: dla Paminy to szukanie ojca, dla Tamina, który jest księciem sierotą i podrzutkiem, to odnalezienie bratniej duszy i swojej tożsamości. Mówił, że Monostatos, który jest tym złym bohaterem i wszyscy się go boją, szuka miłości, natomiast Papageno, który jest nawiązaniem do wszystkich odmienności, szuka tak naprawdę akceptacji i przyjaciół. - Mamy tematy, które nurtują dzisiejszą młodzież, dzieci i obserwujące świat, w który wchodzą, więc opera nam pokaże, jak blisko jesteśmy prawdziwego świata, prawdziwych emocji - dodał Znaniecki.
Reżyser mówił też, że zamierzeniem Mozarta było, by każda postać wnosiła nowy temat i problem, z którym sobie poradzi lub nie, więc każdy z bohaterów - jak dodał - pokazuje inny wymiar historii. Każdy spektakl grany jest z perspektywy innej postaci - w sumie powstało pięć wersji tego przedstawienia.
Opera śpiewana jest w oryginale, po niemiecku. Michał Znaniecki wyjaśnił, że kwestie mówione są w języku polskim, cały kontekst jest po polsku, by wprowadzić widza w to, co za chwilę usłyszy. Podkreślił, że chodziło o to, aby dzieci mogły wczuć się w emocje i w śpiew.
Nowatorskim rozwiązaniem jest fakt, że program opery jest grą na telefon, którą za pomocą kodu QR może pobrać każdy widz i tam, poprzez rozwiązywanie zadań i odpowiadanie na pytania, może dowiedzieć się więcej o spektaklu. Każdy widz otrzymuje też paszport, w którym zbiera stempelki z każdego spektaklu, można ich zebrać w sumie pięć.
Na scenie obok solistów można zobaczyć też tancerzy zespołu baletowego OiFP.
Czy baranek wielkanocny może być czarny? Ile jest metod zdobienia pisanek? Czy podlaskie chaty z zachodniej części województwa różnią się od tych stojących przy granicy? Jak skutecznie walczyć na malowane jajka? Czy być oblanym w świąteczny poniedziałek to zaszczyt czy ujma?
Dlaczego niektórzy muzycy również malują, a nawet porzucają czasem granie, śpiewanie, rapowanie na rzecz sztuk plastycznych? Co łączy te dziedziny? Improwizacja? działanie intuicyjne? abstrakcja?
Aleja Piłsudskiego w Białymstoku to nie tylko bloki i galeria, ale też miejsce licznych pracowni artystycznych. Czwarte piętro z widokiem na Jurowiecką zajmują malarze, graficy, i…tkaczki.
To był niezwykły wieczór w Operze i Filharmonii Podlaskiej. Białostocką orkiestrę poprowadził Jerzy Maksymiuk - jeden z najznakomitszych polskich dyrygentów, kompozytor i pianista.
Dwudziestu dwóch młodych twórców (i twórczyń) obroniło w tym roku dyplom, kończąc tym samym kształcenie w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych im. Wojciecha Kossaka w Łomży.
Kiedy byli studentami połączyła ich pasja do żeglowania i żeglarskich pieśni. W tym połączeniu trwają do dziś.
To prościutka opowieść o dwunastoletnim Ryśku ze wsi Tuklęcz, który marzy tylko o jednym, by grać i śpiewać w wiejskiej kapeli.
W tym roku mija 5 rocznica śmierci profesora Andrzeja Strumiłły. Ten malarz, grafik, rzeźbiarz, fotograf, pisarz i poeta, chociaż urodził się w Wilnie i zwiedził wiele krajów, dużą część życia związał z Suwalszczyzną.
Ta ekspozycja to hipnotyzująca malarska opowieść, w której Stefan Rybi kreuje świat na pograniczu jawy i snu, groteski i transcendencji.
Prowadzący:
Andrzej Bajguz