Radio Białystok | Magazyny | Podróże po kulturze | Dominik Sołowiej poleca film “Kochanica króla Jeanne du Barry”
Byłem dotąd przekonany, że filmy kostiumowe niczym już nie mogą mnie zaskoczyć. Jako wielbiciel niezapomnianej, ponadczasowej ekranizacji “Niebezpiecznych związków” Pierra de Laclosa z nieufnością podchodziłem do każdej kolejnej produkcji, pokazującej skomplikowane życie królów, magnatów i możnych.
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
Kiedy więc pojawił się film “Kochanica króla Jeanne du Barry”, do jego obejrzenia skusił mnie wyłącznie Johnny Depp, który w tym obrazie wcielił się w rolę Ludwika XV. Chociaż aktor ten jest w stanie zagrać każdą scenę, w dowolnym wcieleniu, zastanawiałem się, czy tym razem udźwignie coś, co wydawało się nie do końca dla niego stworzone. I czy poradził już sobie z problemami, które przysporzyła mu rozprawa sądowa z byłą żoną Amber Heard. Na szczęście Johnny Depp sprostał zadaniu, kreując postać całkowicie odmienną od jego dotychczasowych kreacji. Bo jego Ludwik XV po prostu niewiele w tym filmie mówi. Jest przygaszony, smutny, refleksyjny, a jeśli już się uśmiecha, to tylko po to, by okazać komuś odrobinę życzliwości. Ważne jest jedna to, że “Kochanica króla Jeanne du Barry” jest filmem, w którym najwięcej do powiedzenia mają kobiety, chociaż to opowieść o bardzo niewesołych dla nich czasach. Dlatego Johnny Depp świadomie usuwa się na drugi plan.
Film zaczyna się słodko i niewinnie. Na skąpanym w słońcu polu starszy mężczyzna, siedząc pod rozłożystym parasolem, maluje portret małej dziewczynki. Jest nią Jeanne - córka księdza i służącej, inteligentna, pełna życia i przede wszystkim głodna wiedzy osóbka, która bardzo szybko zaczyna rozumieć, jak skonstruowany jest świat i co trzeba zrobić, by odnosić w nim sukcesy. Ktoś z jej pochodzeniem, z nizin społecznych, bez pieniędzy i koneksji, nie ma szans na wyrwanie się z biedy. Ale Jeanne ma coś, czego pożądają mężczyźni: obłędną urodę, która hipnotyzuje każdego. Dlatego już jako młoda kobieta, a właściwie nastolatka, Jeanne zaczyna rozkochiwać w sobie arystokratów, którzy, w zamian za jej wdzięki, gwarantują jej ochronę, dostatek i wszelkie uciechy, zarezerwowane wyłącznie ludziom bogatym. I tak Jeanne staje się luksusową kurtyzaną, którą odwiedzają książęta, hrabiowie i baronowie. Jako własność pana du Barry - muszę tu niestety użyć tego określenia, ale jest ono adekwatne do historii, o której Państwu opowiadam - Jeanne trafia na dwór Ludwika XV, by tam zainteresować sobą władcę, stać się jego nałożnicą i dzięki temu spłacić dług wobec mężczyzny, z którym razem prowadzi ekskluzywny dom schadzek. Jak się nietrudno domyślić, przepiękna Jeanne wpada w oko króla. Na dworze wybucha skandal, bowiem rodzina Ludwika XV oraz wysoko postawieni dworzanie nie mogą pogodzić się z tym, że król tak często zmienia kobiety, a na dodatek nie stroni od osób pochodzących z najniższych warstw. Ale Jeanne jest pewna siebie. Dlatego postanawia podjąć walkę o miłość króla, pozycję na dworze i swoją przyszłość, zależną wyłącznie od zmiennych, kapryśnych sympatii Ludwika XV. Smaczku całej opowieści dodaje fakt, że Jeanne du Barry jest autentyczną postacią. A jej relacje z królem Ludwikiem XV zostały opisane w kronikach, których lektura wywoływać może niezdrowe rumieńce na twarzy co bardziej wrażliwych czytelników. Jeśli dodamy, że w filmie o francuskim dworze pojawia się także wnuk Ludwika XV, czyli Ludwik XVI (Król-Słońce) i jego żona Maria Antonina, całość nabierze elektryzującej pikanterii. Bo życie w Wersalu, szczególnie w tamtych libertyńskich czasach, to niewyczerpane bogactwo historii idealnie nadających się na szklane ekrany.
“Kochanica króla Jeanne du Barry” to produkcja, która zachwyci każdego wielbiciela i wielbicielkę filmów historycznych (chociaż naukowcy są tym filmem rozczarowani). Wszystko tu zostało zrobione z najwyższym pietyzmem. Dobór strojów i makijaży (noszonych przez panie i panów), kalejdoskop wyrazistych fizjonomii (przerażających, komicznych i frapujących zarazem), spektakularne widoki Wersalu, krwiste dialogi, kontrowersyjne sceny obyczajowe, doskonała gra aktorska Maïwenn, wcielającej się w rolę Jeanne du Barry (Maïwenn to także reżyserka “Kochanicy…”), oraz obecność Johnny’ego Deppa, który, nawet jak nic nie mówi, to gra w stu procentach. Oto film, którego nie można sobie darować. A w związku z tym, że w każdym felietonie przemycam Państwu literackie propozycje, to tym razem chciałbym polecić cykl powieściowy Maurice’a Druona “Królowie przeklęci”. Będzie to doskonałe uzupełnienie seansu filmowego. Zapraszam więc w podróż do XVIII-wiecznej Francji, na królewski dwór, który bawi się, kocha i nie myśli o przyszłości (a ta nadejdzie już wkrótce, w postaci zimnego ostrza gilotyny).
BZGraf to historia wielu tysięcy książek, które trafiły do naszych biblioteczek. Białostockie Zakłady Graficzne obchodzą 80. urodziny, przez te wszystkie lata przewinęło się przez zakład ponad 600 osób. To drukarnia z ogromnymi tradycjami i ugruntowaną pozycją w branży poligraficznej, z wieloma nagrodami na koncie.
Dzikość spojrzenia knyszyńskiego wilka, ciepło słońca rozgrzewającego grzbiet białowieskiego żubra, orzeźwiającą rosę rozsypaną po biebrzańskich łąkach - to wszystko będzie można poczuć i zobaczyć nie ruszając się z Białegostoku - i to w chłodny, grudniowy wieczór.
Za nami pierwsza premiera spektaklu VR w regionie. Jeszcze w niedzielę (15.12) w białostockim Teatrze Wolność wyjątkowy teatralny projekt, który wykorzystuje najnowsze technologie. "Dedal" to tytuł spektaklu, do którego dostęp będą mieli ci, którzy założą specjalne gogle i zdecydują się wkroczyć w świat VR razem z Ekipą Odkrywców Nauki.
Mówi się o slamach jak o zjawisku - łączą pokolenia, pozwalają na ekspresję poetycką ludziom, którzy są kreatywni. A podlaskie slamy cieszą się wyjątkową sympatią uczestników. Jest na nich coraz więcej publiczności.
W Galerii przy ul. Wiktorii 5 można popatrzeć na chmury. Autorka fotografii Magdalena Topczewska sama mówi, że zapatrzyła się w niebo. Wygląda za okno co chwila, podczas wykładu, podając obiad, jadąc autem. Co tam znajduje? Czym są te chmury? Jak o nich mówi? Zauważa i przepowiada zmiany pogody, a może dostrzega tam kształty, których brakuje gdzie indziej? O to wszystko pyta...
Absolwenci tego wydziału są solistami, członkami orkiestr w kraju i za granicą, pracują w szkołach w całym regionie i poza nim. Białostocka Filia Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina obchodzi 50-lecie.
Wielbiciele uniwersum amerykańskiego pisarza Franka Herberta czekali na ten serial z niecierpliwością i fascynacją dziecka zaglądającego pod bożonarodzeniowe drzewko. Bo producenci “Diuny: Proroctwa” sprawili świąteczny prezent tym, którzy po przeczytaniu wszystkich książek Herberta i jego syna, obejrzeniu “Diuny” w reżyserii Davida Lyncha, dwóch części opowieści...
"Nikt nie powrócił" to tytuł nowej wystawy, którą można oglądać w tykocińskiej synagodze. Jest poświęcona znaleziskom, które archeolodzy wydobyli z ruin nieistniejącego już domu przy Placu Czarnieckiego.
Tym razem zamiast bohaterów z "Mysiej doliny", są misie, żubry, łosie, ludzie i tylko jeden mały gryzoń - Jaśmina. Tacy są bohaterowie książki dla dzieci "Opowieści Puszczy. Zaklęci w niedźwiedzie"
Prowadzący:
Andrzej Bajguz