Radio Białystok | Magazyny | Podróże po kulturze | “Mariupol: opowieści mieszkańców” - recenzja Dominika Sołowieja
Bucza, Irpień, Hostomel, Mariupol - te słowa stały się symbolem okrucieństwa, którego Ukraina doświadcza dziś ze strony Federacji Rosyjskiej, bo w tych właśnie miejscach żołnierze i najemnicy zabijali ludność cywilną, gwałcąc tym samym wszelkie międzynarodowe ustalenia, dotyczące prowadzenia wojen.
Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.
O jednej z tych miejscowości chciałbym dziś Państwu opowiedzieć, recenzując wstrząsający dokument, który obejrzeć można w sieci. “Mariupol: opowieści mieszkańców” to kwintesencja dziennikarstwa, którego zadaniem jest informować rzetelnie i obiektywnie o otaczającym nas świecie. A można to zrobić oddając głos mieszkańcom miasta - ludziom, którzy przez wiele dni próbowali przetrwać zmasowany atak pociskami armatnimi i rakietami wystrzeliwanych z samolotów. To z ich historii zbudowany jest ten dokument - opowieść o wyjątkowo okrutnej wojnie prowadzonej przez Rosję nie tylko po to, by zniszczyć ukraińską armię, ale i doprowadzić do zagłady Ukrainę, pozbawić ją historii, tożsamości i przyszłości.
Atak na Mariupol rozpoczął się już w 2014 roku, kiedy separatyści, wspomagani przez Federację Rosyjską, próbowali oderwać Mariupol od Ukrainy. Wtedy jeszcze wojsku ukraińskiemu udało się odzyskać kontrolę nad miastem, ale kolejny atak, przeprowadzony bezpośrednio z terenu Rosji w 2022 roku, doprowadził do okrążenia i zdobycia Mariupola przez rosyjskich żołnierzy. Początkowo mieszkańcom miasta wydawało się, że celem ataku będzie wyłącznie armia, ale w miarę, jak rósł opór Ukraińców, Rosjanie stawali się coraz bardziej bezwzględni, bo ostrzeliwali miasto codziennie, systematycznie, z niesłabnącą energią. Wszyscy pamiętamy zdjęcia zniszczonego przez bombę teatru w Mariupolu, w którym ukryły się przed nalotami setki cywilów, i wokół którego po obu stronach ułożono na ziemi napis “Dzieci”, by rosyjscy piloci oszczędzili to miejsce. Niestety, 16 marca, w wyniku świadomego ataku na teatr w Mariupolu rosyjska armia zabiła ponad 600 osób, wykorzystując laserowo naprowadzaną bombę lotniczą. To wtedy Ołeksij Reznikow, minister obrony Ukrainy, nazwał ten atak aktem ludobójstwa i terroryzm państwowego Rosji.
Mariupol, mimo wszystko, nie chciał się poddać, czego dowodem była bohaterska obrona Azowstalu - potężnego kompleksu budynków kombinatu metalurgicznego, rozpościerającego się na powierzchni 11 kilometrów kwadratowych. Tam, w bunkrach i podziemnych korytarzach schronili się ukraińscy żołnierze, broniąc nie tylko huty, ale i cywilów, którzy ukryli się w Azowstalu przed gradem rosyjskich pocisków i bomb, i mieszkali tam, bez dostępu do słońca i świeżego powietrza, prawie dwa i pół miesiąca. Jak wyglądało ich życie? Tego możemy dowiedzieć się z dokumentu “Mariupol: opowieści mieszkańców”, którego znaczną część stanowią filmiki nakręcone telefonami komórkowymi przez tych, którym udało się uciec z oblężonego miasta. Widzimy w nich wnętrza bunkrów i tuneli, zniszczone budynki i ulice, walające się wraki samochodów i czołgów, i - co jest obrazem nie do zapomnienia - przykryte kocami lub plandekami zwłoki ludzi, leżących na ulicach Mariupola i Azowstalu, czekających na to, by ktoś je zakopał w ogródku lub parku, kiedy skończy się bombardowanie. Podobne ujęcia docierały do nas z Buczy i Irpienia, ale Mariupol był pierwszy, bo to on przyjął uderzenie rosyjskich żołnierzy i najemników. Co ważne, bohaterami tego dokumentu są także kilkuletnie dzieci, które wypowiadają się przed kamerą. Proszę sobie wyobrazić, jaką traumę nosić będzie człowiek, który w dzieciństwie widział zwłoki swoich bliskich, leżących obok zniszczonego domu.
Dodajmy na koniec istotny fakt: Mariupol to miasto, w którym, w wyniku działań wojennych, zginęło najwięcej ludzi od zakończenia II wojny światowej. Według ostrożnych szacunków rządu ukraińskiego, to około 25 tysięcy osób. Tych ludzi już nie ma, tak jak nie ma pięknego nadmorskiego miasta, w którym przed wojną żyło ponad 431 tysięcy mieszkańców. Zachęcam więc Państwa do obejrzenia filmu o Mariupolu, bo to cała prawda o wojnie w Ukrainie.
Czy baranek wielkanocny może być czarny? Ile jest metod zdobienia pisanek? Czy podlaskie chaty z zachodniej części województwa różnią się od tych stojących przy granicy? Jak skutecznie walczyć na malowane jajka? Czy być oblanym w świąteczny poniedziałek to zaszczyt czy ujma?
Dlaczego niektórzy muzycy również malują, a nawet porzucają czasem granie, śpiewanie, rapowanie na rzecz sztuk plastycznych? Co łączy te dziedziny? Improwizacja? działanie intuicyjne? abstrakcja?
Aleja Piłsudskiego w Białymstoku to nie tylko bloki i galeria, ale też miejsce licznych pracowni artystycznych. Czwarte piętro z widokiem na Jurowiecką zajmują malarze, graficy, i…tkaczki.
To był niezwykły wieczór w Operze i Filharmonii Podlaskiej. Białostocką orkiestrę poprowadził Jerzy Maksymiuk - jeden z najznakomitszych polskich dyrygentów, kompozytor i pianista.
Dwudziestu dwóch młodych twórców (i twórczyń) obroniło w tym roku dyplom, kończąc tym samym kształcenie w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych im. Wojciecha Kossaka w Łomży.
Kiedy byli studentami połączyła ich pasja do żeglowania i żeglarskich pieśni. W tym połączeniu trwają do dziś.
To prościutka opowieść o dwunastoletnim Ryśku ze wsi Tuklęcz, który marzy tylko o jednym, by grać i śpiewać w wiejskiej kapeli.
W tym roku mija 5 rocznica śmierci profesora Andrzeja Strumiłły. Ten malarz, grafik, rzeźbiarz, fotograf, pisarz i poeta, chociaż urodził się w Wilnie i zwiedził wiele krajów, dużą część życia związał z Suwalszczyzną.
Ta ekspozycja to hipnotyzująca malarska opowieść, w której Stefan Rybi kreuje świat na pograniczu jawy i snu, groteski i transcendencji.
Prowadzący:
Andrzej Bajguz