Radio Białystok | Magazyny | Podróże po kulturze | Dominik Sołowiej poleca serial "Śnieżna dziewczyna"
Te statystyki są przerażające. Rocznie na świecie porywanych jest ponad milion dwieście tysięcy dzieci, a najwięcej porwań ma miejsce w Turcji, Libanie, Kuwejcie, Kanadzie, Belgii, Afryce Południowej i Nowej Zelandii.
Wspominam o tym, bo w sieci pojawił się niedawno doskonały hiszpański serial, nakręcony na podstawie powieści bestsellerowego pisarza Javiera Castillo. "Śnieżna dziewczyna" to historia długiego, bo aż 9-letniego śledztwa, prowadzonego przez policję i dziennikarzy, poszukujących porwanej kilkuletniej dziewczynki.
Mała Amaya Martinez znika w nietypowych okolicznościach: w trakcie święta Trzech Króli, odbywającego się w centrum Malagi, ojciec dziewczynki na moment puszcza jej rękę, a Amaya, zainteresowana kolorową zabawką, leżącą na ulicy, odbiega od niego na moment. Tych kilka feralnych sekundy wystarczy, by ktoś podszedł do dziewczynki, zdobył jej zaufanie, a następnie porwał i błyskawicznie wywiózł z miasta. Policja jest zdezorientowana, bo porywaczowi udaje się uniknąć wzroku kamer oraz wścibskich mieszkańców, którzy z okien przyglądali się ludziom uczestniczącym w pochodzie w centrum Malagi. Śledztwo utyka w martwym punkcie. Ale kilka lat później, kiedy na adres lokalnej gazety dociera tajemnicza kaseta VHS, policja wpada na pewien trop. Pomagać jej będzie młoda, początkująca dziennikarka - kobieta zmagająca się z tragicznym doświadczeniem, pożerającym ją od środka, ale i motywującym do znalezienia porwanej dziewczynki. Miren jest bezkompromisowa, całkowicie skupiona na poszukiwaniach, angażująca się tak, jakby nic już nie miała do stracenia. I to ona, dzięki wsparciu kolegi, zaprawionego w bojach dziennikarza śledczego, odkryje bezwzględną szajkę pedofilską, działającą w Maladze.
"Śnieżna dziewczyna" to doskonały serial kryminalny tak różny od tytułów przypominających "Kryminalne zagadki Nowego Jorku". W tym przypadku policjanci i dziennikarze nie mają żadnych, mikroskopijnych nawet śladów pozostawionych przez przestępcę, żadnego DNA, nagrań z kamer i podejrzanych przelewów. Dlatego fabuła, stworzona przez Jesúsa Silvę i Javiera Roiga, jest autentyczna, inteligenta, spójna, przemyślana co do sekundy. I rozwarstwia się tak, jak lubię, a więc zaskakuje, wyprowadza nas w pole i komplikuje do granic możliwości. Są w tym serialu fragmenty tak duszne, przytłaczające, wywołujące niepokój, że widz siłą rzeczy zastanawia się, czy fabuła “Śnieżnej dziewczyny” naprawdę została wymyślona, bo serial jest zbyt dobry, by nie napisało go życie.
Tę produkcję warto obejrzeć także dla odtwórczyni roli dziennikarki, czyli Mileny Smit - aktorce niezwykłej, którą zobaczyć możemy m in. w filmie Pedra Almodóvara "Matki równoległe". Milena Smit jest subtelna, delikatna, eteryczna, podatna na skrzywdzenie i jednocześnie silna, drapieżna, nieodgadniona i nieustępliwa. Takiej roli w kinie dawno nie widziałem. Polecam więc Państwu "Śnieżną dziewczynę", sugerując przy tym, byście uważnie przyglądali się hiszpańskim produkcjom, nie tylko kryminalnym. Bo seriale z Półwyspu Iberyjskiego od wielu lat trzymają poziom i zaskakują, a to udaje się dziś nielicznym.
Czy baranek wielkanocny może być czarny? Ile jest metod zdobienia pisanek? Czy podlaskie chaty z zachodniej części województwa różnią się od tych stojących przy granicy? Jak skutecznie walczyć na malowane jajka? Czy być oblanym w świąteczny poniedziałek to zaszczyt czy ujma?
Dlaczego niektórzy muzycy również malują, a nawet porzucają czasem granie, śpiewanie, rapowanie na rzecz sztuk plastycznych? Co łączy te dziedziny? Improwizacja? działanie intuicyjne? abstrakcja?
Aleja Piłsudskiego w Białymstoku to nie tylko bloki i galeria, ale też miejsce licznych pracowni artystycznych. Czwarte piętro z widokiem na Jurowiecką zajmują malarze, graficy, i…tkaczki.
To był niezwykły wieczór w Operze i Filharmonii Podlaskiej. Białostocką orkiestrę poprowadził Jerzy Maksymiuk - jeden z najznakomitszych polskich dyrygentów, kompozytor i pianista.
Dwudziestu dwóch młodych twórców (i twórczyń) obroniło w tym roku dyplom, kończąc tym samym kształcenie w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych im. Wojciecha Kossaka w Łomży.
Kiedy byli studentami połączyła ich pasja do żeglowania i żeglarskich pieśni. W tym połączeniu trwają do dziś.
To prościutka opowieść o dwunastoletnim Ryśku ze wsi Tuklęcz, który marzy tylko o jednym, by grać i śpiewać w wiejskiej kapeli.
W tym roku mija 5 rocznica śmierci profesora Andrzeja Strumiłły. Ten malarz, grafik, rzeźbiarz, fotograf, pisarz i poeta, chociaż urodził się w Wilnie i zwiedził wiele krajów, dużą część życia związał z Suwalszczyzną.
Ta ekspozycja to hipnotyzująca malarska opowieść, w której Stefan Rybi kreuje świat na pograniczu jawy i snu, groteski i transcendencji.
Prowadzący:
Andrzej Bajguz