Radio Białystok | Magazyny | Podróże po kulturze | Dominik Sołowiej poleca serial "The Sinner"

Dominik Sołowiej poleca serial "The Sinner"

8.01.2023, 11:01, akt. 11:01

Rzadko zdarzają się seriale, których wysoki poziom utrzymuje się przez kilka sezonów. Najczęściej mamy do czynienia z genialną pierwszą częścią, a kolejne cykle to już tylko odcinanie kuponów od sukcesu. Wyjątkiem jest serial “The Sinner” z Billem Pullmanem w roli głównej.

fot. mat. pras.

W sieci pojawił się niedawno czwarty sezon tej produkcji, który - mówię to z pełnym przekonaniem - jest równie dobry co pierwszy, drugi albo trzeci. To opowieść tak precyzyjnie skonstruowana, że chce się wierzyć w jej autentyczność, bo taka historia, jak ta, opowiedziana przez reżysera Dereka Simondsa, jeśli jeszcze się nie zdarzyła, to gdzieś kiedyś na pewno się komuś przytrafi.

"The Sinner" to serial o miłości, nienawiści, zazdrości, żądzy bogactwa i władzy, a więc o czymś, co jest częścią naszej natury, czy chcemy tego, czy nie. Co ciekawe, fabuła "Grzesznicy" (bo w tym sezonie główną postacią jest kobieta) oparta została na wątkach często eksploatowanych przez twórców powieści i seriali kryminalnych. Mimo wszystko Derek Simonds stworzył wciągającą od pierwszych minut narrację, od której nie można się oderwać, dlatego jedynym wyjściem jest obejrzenie całego sezonu w dwa, trzy dni (co w przypadku niektórych binge-watcherów, czyli widzów kompulsywnie oglądających seriale, nie jest żadnym rekordem).

Serial rozpoczyna się od niewinnej scenki: Harry Ambrose - błyskotliwy detektyw, który przeszedł niedawno na zasłużoną emeryturę - przypływa z żoną na wyspę Hanover, by tam spędzić kilka tygodni w ciszy i odosobnieniu. Hanover to miejsce dzikie, nieco odludne, do którego przyjeżdżają turyści poszukujący spokoju i kontaktu z naturą. Ale, jak to w życiu - plany sobie a rzeczywistość sobie. Przypadek sprawia, że Harry Ambrose widzi jak młoda dziewczyna, Percy Muldoon, którą poznał dzień wcześniej na przystani, skacze z wysokiego na kilkadziesiąt metrów urwiska. Policja jest przekonana, że mężczyźnie coś się przywidziało: nurkowie nie odnajdują bowiem ciała, które przypływ powinien znieść na plażę. Jednak Harry Ambrose nie daje za wygraną. I chociaż nie jest już czynnym detektywem, postanawia przeprowadzić prywatne dochodzenie, współpracując nieoficjalnie z rodziną dziewczyny, która, po kilku dniach nieobecności Percy, zaczyna się niepokoić o jej zdrowie i bezpieczeństwo. Nawet sceptyczny dotąd szef policji zmienia zdanie i pozwala detektywowi na nieformalne śledztwo.

Ambrose jest w swoim żywiole. Przede wszystkim potrafi obserwować i rozmawiać z ludźmi. I ma nosa do sekretów, które w misterny sposób łączą mieszkańców wyspy Hanover, próbujących ukryć przerażającą tajemnicę, która doprowadziła do zniknięcia Percy Muldoon. Ambrose jest jak dobry psychoterapeuta: wie, kiedy zadać właściwe pytanie, jest w stanie zdystansować się od tego, co widzi, i zanegować każde oczywiste wyjaśnienie. Jego szczerość i autentyczność wynika po części z tego, że sam jest człowiekiem z problemami, pokiereszowanym psychicznie, żyjącym na krawędzi życia i śmierci, a więc kimś, kto potrafi wczuć się w cudze emocje. Ale Harry Ambrose nie będzie miał łatwego zadania. Przeciwko niemu stanie rodzina Percy Muldoon, policja i agenci FBI, którzy przejmą śledztwo nieudolnie prowadzone przez miejscowego szeryfa. Czy detektyw stanie na wysokości zadania, nawet wtedy, gdy jego życie i bezpieczeństwo żony zawiśnie na włosku?

Polecam Państwu czwarty sezon serialu "The Sinner", który sprawi wam przyjemność nawet wtedy, gdy zrezygnujecie z trzech poprzednich. Jak przystało na serialowego maniaka zachęcam oczywiście do obejrzenia wszystkich sezonów, od pierwszego do ostatniego, bo dzięki temu będziemy mogli lepiej poznać genialnego Harry’ego Ambrose'a.