Radio Białystok | Magazyny | Podróże po kulturze | Międzynarodowy Dzień Artysty - felieton Doroty Sokołowskiej
Moja bliska przyjaciółka, śpiewaczka o niesamowitym głosie i talencie rozważa, czy nie przebranżowić się w najbliższym czasie.
Moja bliska przyjaciółka, śpiewaczka o niesamowitym głosie i talencie rozważa, czy nie przebranżowić się w najbliższym czasie.
Mówi mi - wiesz, sprzedawanie samochodów wydaje mi się znacznie bardziej rozwojowe, niż powolne wykrwawianie w pandemii. Nie mogę prowadzić chóru, który działał pod moim kierunkiem, bo są ciągłe zakazy i obostrzenia. Nie pracujemy nad projektami wspomaganymi przez samorządy, bo odwołano wszystkie koncerty. Z godzin na uczelni zostały mi tylko dwie plus lekcje prywatne, ale nie mam śmiałości uczyć śpiewania kogoś, kto potem jak ja będzie płakał nad zmarnowanym życiem.
Obchodzimy Międzynarodowy Dzień Artystów i myślę, że pocieszająca jest tylko ta liczba mnoga. W beznadziejnej sytuacji znajduje się wielu demiurgów sztuki i moja przyjaciółka nie jest odosobniona. Szczęściarze, których zatrudniają teatry, opera, galerie. Błogosławione szkoły i nieliczne instytucje, które dają granty, ale w większości - człowiek sztuki jest wolny także w przenośni, czyli bez najmarniejszych pieniędzy na kromkę chleba. Z masłem.
Przez pół roku obserwuję branżę. Ot, choćby klub FOMO, jeszcze na dobre nie zaczął działać, jak przyszła pandemia i wywróciła wszystko. Klub stoi zamknięty, muzyka gra w Internecie, z rzadka i już bez pasji. Zresztą z takich muzycznych streamingów wyżyć się nie da. Serce pęka, kiedy patrzy się na inny klub, Zmianę Klimatu. Od zawsze wypełniony był koncertami i ludźmi. Teraz, przyjaciele z innych instytucji czasem tylko wynajmują przestrzeń, żeby… dać zarobić choć parę groszy. Freelancerzy od imprez plenerowych już nawet nie rozpaczają, zrezygnowani przyjmują, że do lata (a może i dłużej) nic się nie będzie działo. Nie zapomnę radości jednego z organizatorów festiwalu teatralnego w regionie, który cieszył się jak dziecko, że zrobi kilka pokazów i zarobi na jesień. Przynajmniej tę wczesną. Dobrze, że takie instytucje, jak Książnica Podlaska wyciągają rękę do autorów i zapraszają na spotkania autorskie online, dobre i parę groszy, które wpadnie.
Ze smutkiem patrzę na puste sale w kinie, te największe może się utrzymają, ale jak długo? Z przerażeniem przyglądam się 25 proc. zapełnionych miejsc w teatrach. Przecież te prywatne nigdy nie utrzymają się z tak niewielkich wpływów z biletów, choć sceny w całej Polsce robią, co mogą. Grają i cieszą się z każdego widza. Przykro słuchać, że znowu odwoływane są koncerty, że ludzie nie kupują płyt, minimalizując koszty na wydatki kulturalne, drugiej, a nawet trzeciej potrzeby.
Wszystkie wydarzenia książkowe są odwołane, targi przeniosły się do sieci, ale mimo że książki mają się w pandemii całkiem dobrze - bardzo dużo ciekawych nowości się ukazuje - to nie ma żadnych spotkań z czytelnikami. Poza tym, cała branża wykrwawia się na śmierć, bo ten czas braku jakichkolwiek imprez targowych trwa już ósmy miesiąc.
Smutno, ale w Międzynarodowym Dniu Artystów nie wypada pocieszać słowami: jakoś będzie. Bo od razu seria gorzkich pytań: kiedy? Jak spłacić kredyt? Co wrzucić do garnka?
Znani twórcy zaapelowali do polskich władz o przyjęcie kompleksowych rozwiązań wspierających polską kulturę - bez obciążania budżetu.Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego od dłuższego czasu realizuje "Pakiet dla Kultury". Ponadto w środę zakończył się również nabór wniosków do Funduszu Wsparcia Kultury, którego budżet wynosi 400 mln zł.
Pod apelem "Ratujmy polską kulturę", skierowanym do prezydenta Andrzeja Dudy, premiera Mateusza Morawieckiego oraz wicepremiera i ministra kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Piotra Glińskiego, podpisali się przedstawiciele środowiska twórczego.
Najważniejsza jest ustawa o statusie artysty. Mówią: rolnicy mają KRUS, a artyści nie mają niczego. Jesteśmy daleko w tyle za rozwiązaniami, które są oczywiste w innych krajach, takich jak np. Holandia, gdzie istnieją fundusze, które zapewniają twórcom finansowanie. Tam zawód artysty jest traktowany tak samo, jak inne zawody. Polscy artyści mówią mi: system nas nie widzi.
Ministerstwo odpowiedziało natychmiast: że program "Kultura w sieci", to 80 mln zł, że w tym są stypendia dla twórców, że z samych zapomóg przyznano już wiele pieniędzy i że można taką zapomogę dostać więcej niż raz, że jest specjalne wsparcie dla branży filmowej i że będzie "Tarcza dla literatów", z budżetem ponad 2 mln zł.
Wszystko wygląda obiecująco, mam nadzieję, że nikt nie zostanie bez pomocy. Tymczasem cieszy solidarność instytucjonalna, kiedy to finansowane przez marszałka, ministra czy prezydenta instytucje zapraszają do siebie artystów i mimo wszystko pomagają im przetrwać.
Czy moja przyjaciółka śpiewaczka przestanie szukać spokojniejszej pracy? Czy twórcy alternatywni - fotograficy albo menadżerowie niszowych zespołów muzycznych nie zawieszą, nie zamkną niedochodowej działalności? Mam wrażenie, że czekali na jesień, by fala przyszła i zniknęła. Teraz, kiedy mówi się że może potrwać jeszcze rok - rozkładają ręce i mówią, że nie dadzą rady.
Bo nikt tak naprawdę nie wie, kiedy wyjdziemy z kryzysu, jak bardzo pokiereszowani i czy dalej nam się będzie chciało na luzie "uczestniczyć" w zabawie, jaką daje nam sztuka. Odbiorcy o tym na razie nie myślą, ale artyści już tak. Dorywczo rozwożą pizzę, jeżdżą taksówkami, pracują na kasie w sklepie. Może okaże się, że nie zechcą wrócić do czegoś tak niepewnego, jak bycie artystą?
Więc w dniu ich święta pomyślmy o nich czule i do serca przytulmy wytwory ich pracy. Może jakieś ciepłe słowo wsparcia? Żeby za chwilę Małgosia, o przepięknym sopranie, nie musiała śpiewająco zachęcać nas do kupna nowego samochodu.
Od kiedy na antenie Radia Białystok są programy kulturalne w niedzielę rano? To pytanie zadawaliśmy sobie w roku 2024. Dziś oddamy głos m.in. wybranej przez nas słuchaczce.
W Galerii Marchand oglądać można prace kilkunastu artystów, są to Prezentacje.
Białystok - pamiętaj - to hasło jest na uroczej pocztówce, którą zaprojektowano podczas warsztatów w ramach projektu "Włączamy pamieć - dostępny szlak dziedzictwa żydowskiego".
W Galerii Białostockiego Teatru Lalek oglądać możemy nową wystawę Aleksandra Grzybka "SZUM SKRZYDEŁ".
Polska "Vaiana" - nowy typ księżniczki Disneya, to Weronika Bochat-Piotrowska, która mieszka i tworzy w Białymstoku.
dyrektor Białostockiego Ośrodka Kultury
Niezwykła wystawa w Galerii Sleńdzińskich przy Rynku Kościuszki - Mateusz Karolczuk, zainspirowany bogatym, ale ciągle w pełni nieodkrytym dziedzictwem kulturowym Białegostoku, powraca do rodzinnego miasta z postacią Rosy Raisy, białostockiej sopranistki z początku XX wieku.
Święta tuż tuż, a wraz z nimi chwila wytchnienia od przedświątecznej gorączki. To idealny moment, by zanurzyć się w świecie filmowych opowieści. W mojej najnowszej audiorecenzji przyglądam się zarówno nowym adaptacjom klasyków, jak i intrygującym nowościom, które skłaniają do refleksji i dyskusji.
Choć widzieli się zaledwie kilka razy, wiedzieli, że chcą na siebie czekać. Mimo dzielących ich tysięcy kilometrów i wielkiej polityki, która nie pozwalała się odwiedzić. Tych dwoje przez cztery lata pisało do siebie pełne miłości i tęsknoty listy. Po latach te listy odnalazła ich córka - reżyserka Bernarda Bielenia.
Prowadzący:
Andrzej Bajguz