Radio Białystok | Koronawirus | "Nie naruszyłam rządowych wytycznych" - Jadwiga Emilewicz odpowiada na doniesienia ws. wyjazdu na narty
Synowie byłej wicepremier Jadwigi Emilewicz mieli jeździć na nartach bez odpowiednich licencji, chociaż stoki narciarskie były zamknięte - donosi portal tvn24.pl. - Moi synowie trenują narciarstwo alpejskie, posiadają licencje narciarskie i przebywali w Suchem na szkoleniu przygotowującym do zawodów - odpowiada Jadwiga Emilewicz.
Portal tvn24.pl napisał w środę (13.01), że trzech synów byłej wicepremier Jadwigi Emilewicz wzięło udział w zgrupowaniu narciarskim jak zawodowi sportowcy, choć nie mieli licencji, które do tego uprawniają. Jak pisze portal, licencje pojawiły się w wykazie Polskiego Związku Narciarskiego dopiero po tym, gdy dziennikarze tvn24.pl zadali o nie pytania.
[Treść PREMIUM] | Trzech synów byłej wicepremier Jadwigi Emilewicz wzięło udział w zgrupowaniu narciarskim jak zawodowi sportowcy, choć nie mieli licencji, które do tego uprawniają.
— tvn24 (@tvn24) January 13, 2021
Tekst @g_lakomski w https://t.co/68fLeYd0pGhttps://t.co/1qdvdWegsc
Po publikacji Jadwiga Emilewicz wydała oświadczenie, które zamieściła w mediach społecznościowych. Podkreśliła, że jej synowie od 6. roku życia są członkami klubów narciarskich i uczestniczą w zgrupowaniach i zawodach.
Jak pisze Jadwiga Emilewicz, jej najstarszy syn od 2011 r. był członkiem krakowskiego Klubu Narciarskiego Slalom, później klubu Yeti, a w klubie tym od 2014 r. jeździł także jej drugi syn. Po przeprowadzce do Warszawy - czytamy w oświadczeniu - wszyscy synowie stali się członkami WTS Deski, gdzie kontynuują trenowanie narciarstwa alpejskiego.
Była wicepremier podkreśla, że jej wszyscy synowie mają licencje narciarskie. Dodała też, że chłopcy uczestniczyli od 2 do 6 stycznia w Suchem w zgrupowaniu prowadzonym przez szkołę narciarską Ptak-Team.Pl. - W Suchem mieszkaliśmy u rodziny, do której od lat jeździmy. Ciocia po śmierci męża 7 lat temu nie wynajmuje pokoi. Przyjmuje tylko rodzinę - zaznaczyła Emilewicz.
- Wraz z mężem chodziliśmy w czasie treningów synów na skiturach - między innymi w Suchem, Małem Cichem - poza granicą stoków narciarskich wyznaczoną przez ogrodzenia. Nie naruszyliśmy rozporządzenia o zamknięciu stoków. Nie wiem, dlaczego moje nazwisko - dopisane przez kogoś odręcznie, w przeciwieństwie do wydrukowanych nazwisk zawodników, w tym moich synów, znalazło się na liście. Nie trenowałam i nie korzystałam w żaden sposób ze stoku - zapewniła była wicepremier.
Jak zaznaczyła, wszyscy ponosimy koszty działań mających na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się koronawirusa.
- Uważam, że decyzje rządu są słuszne i w pełni się im podporządkowuję. Żadnym swoim działaniem nie lekceważę apeli rządu, ani tym bardziej rządowych rozporządzeń. Jeszcze raz podkreślam, że moi synowie trenują narciarstwo alpejskie i przebywali na szkoleniu przygotowującym do zawodów. Jako rodzic i ich opiekun byłam tam z nimi, ale w żaden sposób nie naruszyłam rządowych wytycznych - głosi oświadczenie Emilewicz.
Zgodnie z wprowadzonymi w grudniu obostrzeniami, do 17 stycznia zamknięte są hotele, ograniczona jest działalność galerii handlowych i stoków narciarskich. Ponadto obowiązuje możliwość działania restauracji i barów tylko dla zamówień na wynos. Te i inne obostrzenia zostały w poniedziałek przedłużone do 31 stycznia.