Radio Białystok | Koronawirus | Analitycy: liczba upadłości firm na świecie wzrośnie o 25 proc.
Spadek wzrostu gospodarczego na skutek pandemii dotknie 68 państw, a liczba upadłości firm wzrośnie o jedną czwartą na świecie w porównaniu z 2019 r. - wskazuje Polski Instytut Ekonomiczny. Najwięcej bankrutujących firm przybędzie w USA i Europie Zachodniej.
Jak podkreślili eksperci PIE, następstwem pandemii COVID-19 jest wstrząs zarówno po stronie podażowej, jak i popytowej, który dotyka dużej liczby branż na całym świecie.
"Spadek wzrostu gospodarczego wystąpi w 68 krajach w porównaniu z 11 w 2019 r., a liczba upadłości przedsiębiorstw wzrośnie o 1/4 na całym świecie w porównaniu z 2019 r." - podkreślili analitycy PIE w najnowszym wydaniu "Tygodnika Gospodarczego PIE", powołując się na dane grupy Coface.
Największy wzrost liczby upadłości prognozowany jest w USA (39 proc.) oraz Europie Zachodniej (18 proc.): Wielkiej Brytanii (33 proc.), Hiszpanii (22 proc.), we Włoszech (19 proc.), Francji (15 proc.), a także w Niemczech (11 proc.).
Ograniczenia w przemieszczaniu się i konieczność zawieszenia działalności przez całe branże powodują, że głównymi poszkodowanymi będą takie branże jak: turystyka, hotelarstwo, gastronomia i branża transportowa.
W dużym stopniu ucierpi też większość specjalistycznych segmentów dystrybucji i sektorów produkcyjnych - z wyjątkiem przemysłu rolno-spożywczego. Wpływ na pozostałe branże usługowe, w tym na telekomunikację, wodociągi i kanalizację, będzie o wiele mniejszy - ocenili eksperci.
"Obecnie nie stawiamy już pytania, które kraje i branże ucierpią na wstrząsie związanym z pandemią, lecz jak tego unikną" - podkreślili analitycy PIE. Zwrócili uwagę, że wiele państw uchwaliło pakiety pomocowe, mające pomóc rodzimym firmom.
Według badań Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) i Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR), przeprowadzonych w maju 2020 r. wśród 405 firm różnej wielkości, 42 proc. z nich oceniło swoją płynność finansową jako dostateczną, aby przetrwać powyżej trzech miesięcy.
Jedynie kilkanaście procent firm ma środki na przetrwanie jednego miesiąca, a 9 proc. nie ma żadnych rezerw finansowych. 1/4 firm ma trudności z regulowaniem własnych zobowiązań wobec kontrahentów, a dla 15 proc. firm przeterminowane zobowiązania stanowiły w maju powyżej 50 proc. wszystkich należności. 43 proc. firm przyznało, że w maju miało trudności z egzekwowaniem należności od kontrahentów.
Przypomnieli, że 61 proc. ankietowanych w maju br. przez PIE i PFR firm złożyło wniosek o skorzystanie z przynajmniej jednego instrumentu tarczy antykryzysowej lub tarczy finansowej.
Najczęściej chęć skorzystania z rozwiązań zgłaszały mikro- i małe przedsiębiorstwa – odpowiednio 80 proc. oraz 76 proc z nich złożyło wniosek o przynajmniej jedna formę wsparcia.
Wśród badanych firm średnich wnioski złożyło 29 proc., a dużych firm – 38 proc. Wyjaśnili, że mniejsza aktywność firm większych, przy składaniu wniosków o pomoc, wynika z mniejszej liczby instrumentów oferowanych takim firmom w tarczy antykryzysowej i finansowej.
"Pomoc z zewnątrz ma ogromne znaczenie dla płynności finansowej firm, chroniąc je tym samym przed bankructwem. Ale równie ważna jest aktywność samej firmy w odnajdywaniu się w trudnych, nowych realiach i elastycznym reagowaniu na nie" - podkreślili.
Część przedsiębiorstw tak właśnie działa, koryguje strategie i zmienia modele biznesu, chcąc w miarę sprawnie funkcjonować w czasach pandemii - podsumowali.