Radio Białystok | Gość | Artur Wiatr - dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego
- Nie wypalajmy traw, nie igrajmy z ogniem. Niczemu to nie służy, a stanowi bardzo duże zagrożenie. Zarówno dla ludzi, jak i dla bardzo unikalnej przyrody Biebrzańskiego Parku Narodowego - apeluje Artur Wiatr.
To pierwszy tak duży pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym w tym roku. Pożar zniszczył prawie 90 hektarów łąk i trzcinowisk. Akcja gaśnicza była utrudniona, bo do wielu miejsc strażacy nie mogli dojechać samochodami. Ogień zbliżał się też do zabudowań.
Pożar udało się dość szybko opanować, m.in. dzięki zaangażowaniu strażaków, leśników i pracowników Lasów Państwowych, ale także dzięki temu, że wyciągnięto wnioski po pożarze w Parku sprzed pięciu lat. O tym z dyrektorem Biebrzańskiego Parku Narodowego Arturem Wiatrem rozmawia Paweł Wądołowski.
Ogromny pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym – niemal 90 hektarów zniszczone [zdjęcia]
Ogromne zaangażowanie sił i środków
W akcję gaszenia zaangażowane były jednostki Państwowej Straży Pożarnej, Ochotnicze Straże Pożarne, Lasy Państwowe oraz samorządy. Szybka reakcja była kluczowa.
Wszyscy wiedzieli, co mają robić, byli bardzo zaangażowani. Szybka reakcja, sprawne działania, ale też pomoc statków powietrznych, śmigłowca - to sprawiło, że było dużo łatwiej walczyć z pożarem - przyznaje Artur Wiatr.
Monitorowanie pożaru także z powietrza
W walce z ogniem pomagały pojazdy specjalistyczne, jak sherpy, drony i ciągniki z beczkami wodnymi.
Pojazdy specjalistyczne zrobiły dobrą robotę, bardzo pomogły w akcji. Też specjalna jednostka kolegów obsługujących drony i obraz z powietrza - to też daje poczucie komfortu i bezpieczeństwa, że z każdej płaszczyzny taki trwający pożar można zobaczyć i szybko podjąć decyzję, dysponować właściwe siły i środki. Wszelka dostępna ilość sił i środków jest w tej chwili na wyciągnięcie ręki - to jest ta bardzo duża zmiana, która nastąpiła od ostatniego pożaru w 2000 roku, gdzie rzeczywiście wszyscy na tyle, na ile można, wyciągnęliśmy wnioski i to widać - podkreśla dyrektor parku.
Jednak największą pracę wykonali strażacy.
Nawet super specjalistyczny sprzęt bez wsparcia i pomocy człowieka jest bezwartościowy, a często, a szczególnie w tak trudnym terenie jak tutaj, to te podstawowe narzędzia, czyli tłumica, są też nie do zastąpienia. Duży ukłon w stronę Ochotniczych Straży Pożarnych, bo to właśnie oni z tymi tłumicami te jęzory ognia gasili. To dzięki ich sprawnej i szybkiej akcji ten pożar udało się, mówiąc po strażacku, złapać czy chwycić - dodaje Artur Wiatr.
Pożar zniszczył prawie 90 hektarów
Pożar objął ponad 80 hektarów. "Niestety jest bardzo sucho, więc pożar rozprzestrzeniał się szybko i łatwo, ale na szczęście tylko po powierzchni" - wyjaśnił dyrektor. Kluczowym problemem był także silny wiatr, który utrudniał działania strażaków i sprawiał, że pożar rozprzestrzeniał się zdecydowanie szybciej.
Apel o niewypalanie traw
Dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego kolejny raz zaapelował o zaprzestanie wypalania traw.
Z pozoru błahe wypalanie traw może się okazać dużym niebezpieczeństwem dla przyrody i ludzi - ostrzegł Wiatr.
Pożar w okolicy Krasnego Boru niemal zagroził zabudowaniom mieszkalnym.
Strażacy zdążyli odciąć ogień, ale brakowało niewiele, bo zaledwie 150-200 metrów - podkreśla dyrektor.
Susza i potrzeba opadów
Obecne warunki pogodowe nie sprzyjają bezpieczeństwu pożarowemu.
Bezdeszczowa jesień, bezśnieżna zima i bardzo sucha wiosna sprawiają, że wody jest bardzo mało. Byłoby fantastycznie, gdyby wreszcie spadł taki porządny deszcz, przynajmniej 2-3 razy w tygodniu - powiedział Wiatr.
Według niego kluczowe byłoby wystąpienie regularnych opadów, które zmniejszyłyby ryzyko kolejnych pożarów.
Jak reagować w przypadku pożaru?
Jeśli ktokolwiek zauważy oznaki pożaru, powinien natychmiast zgłosić to odpowiednim służbom.
Pierwsza rzecz to powiadamiamy Straż Pożarną, dzwoniąc pod numer 112, który działa doskonale. Ta reakcja ze strony Straży Pożarnej jest bardzo szybka. Dostępność tych nadzwyczajnych środków, którymi dysponuje Straż Pożarna w tej chwili, czyli statki powietrzne takie jak samolot, helikopter, to sprawia, że można podejmować akcje bardzo szybko, co z pewnością przekłada się na to, że i straty, ale przede wszystkim pożar można opanować łatwiej i szybciej - przypomina Artur Wiatr.
"Nie igrajmy z ogniem"
Dyrektor parku ma nadzieję, że niedzielny (30.03) pożar będzie pierwszym, ale i ostatnim tak dużym incydentem w tym roku.
Nie wypalajmy traw, nie igrajmy z ogniem. Niczemu to nie służy, a stanowi bardzo duże zagrożenie. Zarówno dla ludzi, jak i dla bardzo unikalnej przyrody Biebrzańskiego Parku Narodowego - podsumował Artur Wiatr.