Radio Białystok | Gość | prof. Oleg Łatyszonek - historyk, profesor UwB
- Nie dziwią mnie wyniki głosowania na Białorusi. Łukaszenka widzi siebie jako ojca narodu, "Baćkę" i musi mieć poparcie ogromnej większości - mówi prof. Oleg Łatyszonek.
Opozycja i kraje zachodnie mówią o wyborczej farsie, media państwowe chcą pokazać powszechne poparcie dla reżimu. Rządzący Białorusią od ponad 30 lat Aleksander Łukaszenka stara się o kolejną siódmą kadencję. Kampania wyborcza za wschodnią granicą odbywała się w atmosferze brutalnych represji i prześladowania opozycji. W więzieniach wciąż znajduje się prawie 1300 więźniów politycznych, a Białoruś po wyborach w 2020 roku opuściło pół miliona Białorusinów.
Czy Białoruś czekają jakiekolwiek zmiany po tak zwanych "wyborach prezydenckich"? M.in. o tym z historykiem, profesorem Uniwersytetu w Białymstoku dr hab. Olegiem Łatyszonkiem rozmawiał Źmicier Kościn.
Łukaszenka "Baćka" narodu
Wyniki wyborów na Białorusi wskazują na prawie 87% poparcia dla Aleksandra Łukaszenki. Profesor Łatyszonek wyraził brak zaskoczenia takimi wynikami.
Łukaszenko widzi siebie jako ojca narodu, "Baćkę" i musi mieć poparcie ogromnej większości. Te 15 proc., to jak to po rosyjsku się nazywa "otmorozki" - ludzie niegodni uwagi - mówi prof. Oleg Łatyszonek.
Wskazał, że wyniki te mają przede wszystkim wymiar propagandowy i służą umocnieniu pozycji Łukaszenki, mimo że wiarygodność tych danych jest wątpliwa.
Na Białorusi "śruba jest cały czas dokręcana"
Profesor odniósł się także do represji na Białorusi. Jego zdaniem działania reżimu Łukaszenki są brutalne i systemowe.
W porównaniu z białoruskim więzieniem to polskie to sanatorium ze specjalnym rygorem. (...) Na Białorusi to katownia. Cały ten system jest nastawiony na to, żeby wszystkich, którzy podpadli władzy, zmusić do wyjazdu - mówi historyk.
Podkreślił, że represje w Białorusi mają na celu trwałe uciszenie opozycji i eliminację jej wpływu na kraj poprzez zmuszanie przeciwników politycznych do emigracji.
Rola białoruskiej opozycji na emigracji
Białoruskie siły demokratyczne na emigracji coraz mniej wpływają na sytuację na Białorusi, mówił nasz gość. Zdaniem profesora Olega Łatyszonka przyszłość demokratycznej Białorusi zależy od Białorusinów wewnątrz kraju.
Emigracja ma zazwyczaj niewielki wpływ na to, co się odbywa w kraju, tym bardziej, jeżeli jest dyktatura. Nie ma przełożenia na kraj, można tylko ludzi informować, co się odbywa. Stąd Radio Wolna Europa czy Głos Ameryki miały znaczenie, ale to nie one zadecydowały o tym, co się odbyło w Polsce. Dlatego uważam, że trzeba wzmacniać medialną presję na Białoruś - uważa prof. Oleg Łatyszonek.
Prof. Łatyszonek apeluje o wzmacnianie medialnej presji na reżim, w tym utrzymanie takich inicjatyw jak telewizja Biełsat.
Szanse na upadek reżimu
Na pytanie, czy możliwy jest scenariusz upadku reżimu podobny do tego, co działo się w Syrii, profesor odpowiedział ostrożnie.
Teoretycznie tak. Opór społeczny na Białorusi został stłumiony, ale nie zniknął. W przyszłości bunt może być o wiele bardziej brutalny, niż w czasie "rewolucji godności" w 2020 roku - sądzi prof. Oleg Łatyszonek.
Po falsyfikacjach wyborczych w 2020 roku Białoruś ogarnęły zamieszki i protesty, które zostały brutalnie stłumione przez władze. Wówczas zginęło 6 osób, około 40 tysięcy zatrzymano, kilka tysięcy bito i torturowano. Do dziś w więzieniach na Białorusi przebywa około 1300 oficjalnie uznanych więźniów politycznych. Obrońcy praw człowieka z organizacji Viasna mówią, że realna liczba osób osądzonych z powodów politycznych na Białorusi może sięgać 8 tysięcy. Szacuje się, że Białoruś po 2020 roku opuściło ponad 500 tysięcy osób.