Radio Białystok | Gość | Marek Konkolewski - były policjant, ekspert ds. bezpieczeństwa
- Mam nadzieję, że ci kibice zostaną rozliczeni za utrudnianie ruchu. Mamy coraz bardziej nowoczesne i przyjazne stadiony. Większość kibiców to są ludzie uczciwi, uśmiechnięci, którzy przychodzą z rodzinami. Jednak zawsze będzie pewna grupa osób, która krzyczy, że "Klub to my!". Nie, klub to nie kibole - mówi Marek Konkolewski.
Kibice ŁKS-u Łomża zablokowali autobus, którym 7-letnie dzieci jechały na mecz Jagiellonii. Musiała interweniować policja. Kibice z Łomży tłumaczyli, że chcieli tylko porozmawiać. Przedstawiciel ŁKS-u początkowo zarzucał mediom brak rzetelności dziennikarskiej, niepotrzebne rozdmuchanie sprawy i wywołanie niepokojów społecznych. Później zdecydowanie potępił każde zachowanie, które mogłoby wyrządzić komuś krzywdę.
Dlaczego dochodzi do takich sytuacji? O tym z byłym policjantem, ekspertem ds. bezpieczeństwa, ale także kibicem Markiem Konkolewskim rozmawiał Paweł Wądołowski.
Promowanie przez osiągnięcia sportowe, a nie przez agresywne zachowania kiboli
W Rozmowie Dnia w Polskim Radiu Białystok Marek Konkolewski zaznaczył, że promowanie klubu przez osiągnięcia sportowe, a nie przez agresywne zachowania kibiców, jest właściwą drogą. Jego zdaniem, pozytywne wyniki ŁKS-u Łomża mogłyby przyciągnąć więcej kibiców na mecze i zachęcić do kulturalnego kibicowania.
To jest antypromocja łomżyńskiego klubu sportowego. Myślę, że ŁKS Łomża powinien zdobywać reklamę dobrymi wynikami. Przez pięcie się wyżej w tabeli, przez awans do upragnionej drugiej ligi może zapełnić stadiony i może doprowadzić do tego, że dzieci i inne osoby nie będą wyjeżdżały na bardziej atrakcyjne mecze do Białegostoku, na Jagiellonię, niż na przykład na ŁKS, który gra na razie w trzeciej lice - uważa Marek Konkolewski.
Współpraca kiboli z ochroniarzami
W Rozmowie Dnia zwrócono uwagę na problem społecznego przyzwolenia na nielegalne działania kibiców, w tym na używanie materiałów pirotechnicznych na stadionach. Marek Konkolewski przypomniał o incydentach, w których race i inne niebezpieczne przedmioty były wnoszone na trybuny, czasami przy współpracy z ochroniarzami. Wspomniał też o przypadkach współpracy ochroniarzy z agresywnymi grupami kibiców, co zdaniem naszego gościa jest niedopuszczalne.
Czasami mamy wrażenie, że pierwsze skrzypce grają kibole, którzy po prostu zastraszają innych kibiców. Działacze, żeby mieć święty spokój z tymi kibolami, po prostu idą na ustępstwa. Stąd też czasami fajerwerki i race na meczach. Tak to nie powinno wyglądać - mówi Marek Konkolewski.
"Kary, kary, i jeszcze raz kary"
Gość Polskiego Radia Białystok zaproponował zwiększenie surowości kar oraz poprawienie działania firm ochroniarskich na stadionach. Sugerował, że konsekwencja i wyciąganie sankcji wobec firm niespełniających standardów mogą ograniczyć agresywne zachowania kibiców. Jako przykład podał niebezpieczną sytuację z meczu Wisły Płock, gdzie race zostały odpalone w kierunku kibiców, raniąc także dziecko.
Kary, kary, i jeszcze raz kary. Te kary mają być nieuchronne. Jeżeli raz, drugi, trzeci firma ochroniarska nie spełnia oczekiwań organizatora i znów dochodzi do zadym, do jakichś sytuacji podbramkowych, niebezpiecznych, to po prostu trzeba zmienić firmę ochroniarską, bo tak to nie może wyglądać. Niestety czasami działacze przymykają oko, chcą żyć w dobrych relacjach z kibicami, bo ci po prostu czasami terroryzują działaczy, straszą bojkotem, strajkiem, pustymi trybunami i terroryzują także innych kibiców - dodaje Marek Konkolewski.
Stadiony coraz bardziej rodzinne
Marek Konkolewski ocenił, że polskie stadiony stają się coraz bardziej przyjazne, choć problem agresywnych grup kibiców nie zniknie całkowicie. Podkreślił, że to nie kibole, ale prawdziwi, kulturalni fani są istotą klubu.
Mamy coraz bardziej nowoczesne i przyjazne stadiony. Większość kibiców to są ludzie uczciwi, uśmiechnięci, którzy przychodzą z rodzinami. Grupka tych zagorzałych fanatyków, chuliganów, którzy szukają zadymy, powoli zanika w tłumie. Zawsze będzie pewna grupa osób, która krzyczy, że "Klub to my!". Nie, klub to nie kibole. Kibole mogą naprawdę zrobić zdecydowanie więcej złego, niż dobrego dla klubu - mówi Marek Konkolewski.
Marek Konkolewski zasugerował także, że zarząd ŁKS-u Łomża powinien zorganizować spotkanie z kibicami, by rozładować napięcia i unikać sytuacji, które mogą negatywnie wpłynąć na reputację klubu.