Radio Białystok | Gość | Prof. Henryk Wnorowski - członek Rady Polityki Pieniężnej, ekonomista z UwB
- Dane, które otrzymaliśmy dotyczące naszej gospodarki, tak naprawdę nie pozostawiały żadnego pola manewru. W sytuacji, kiedy miesiąc do miesiąca odczyty inflacji wzrastają, tak naprawdę nikt by nie zrozumiał decyzji o obniżeniu stóp procentowych - mówi ekonomista.
Rosnąca od kilku miesięcy inflacja była jednym z głównych powodów, dla którego Rada Polityki Pieniężnej nie obniżyła stóp procentowych. To oznacza, że kredytobiorcy nadal muszą liczyć się ze znacznie podwyższonymi kosztami w comiesięcznych ratach. Dlaczego RPP podjęła taką decyzję? Kiedy możemy liczyć na złagodzenie stanowiska rady?
Między innymi o tym Ryszard Minko rozmawia z członkiem Rady Polityki Pieniężnej, ekonomistą z Uniwersytetu w Białymstoku prof. Henrykiem Wnorowskim.
Prof. Wnorowski: Nie mieliśmy pola manewru
W Rozmowie Dnia w Polskim Radiu Białystok prof. Wnorowski wyjaśniał, że tym razem RPP była wyjątkowo zgodna, by przez kolejne miesiące utrzymać referencyjną stopę NPB na poziomie 5,75 proc.
W ramach usprawiedliwiania się powiem że te dane, które otrzymaliśmy dotyczące naszej gospodarki, tak naprawdę nie pozostawiały dla nas żadnego pola manewru. Dlaczego? Przede wszystkim jeśli chodzi o tak zwany szybki odczyt inflacji z końca września - 4,9. W sytuacji, kiedy miesiąc do miesiąca odczyty inflacji wzrastają o 0,6 punktu procentowego, to tak naprawdę nikt by nie zrozumiał decyzji o obniżeniu.
Jak podkreśla prof. Wnorowski, trendy wskazują, że inflacja wzrośnie, ale jego zdaniem nie przekroczy 6 proc.
W tej chwili tak naprawdę wszelkie projekcje pokazują, że odczyt 4,9 to nie jest odczyt najwyższy, niestety ta piątka najprawdopodobniej się pojawi. Jeśli nie w tym roku, to najprawdopodobniej w pierwszym kwartale. Od razu uspokajam, że nie ma żadnych twardych przesłanek do tego, żeby inflacja w Polsce wzrosła do szóstki z przodu.
Możliwość ewentualnych obniżek stóp może pojawić się pod koniec koniec pierwszego kwartału 2025 - informuje ekonomista.
Ceny energii podbijają inflację
Zdaniem prof. Wnorowskiego za wzrastającą inflację odpowiadają między innymi rosnące ceny energii i stosunkowo wysoka akceptacja podwyżek cen w społeczeństwie.
Nie do końca nawet wiemy, jak mocno zaboli wzrost cen za energię, ale wiemy, że na pewno zaboli. Moja teoria jest taka, że wszystko to oraz dyskusja wobec faktu, że energia drożeje i ma drożeć znowu, doprowadziły do tego, że oczekiwania inflacyjne nieco wzrosły. Bo w tym wszystkim, w inflacji jeszcze bardzo ważny jest fakt, z jaką łatwością akceptujemy nowe, wyższe ceny, a wydaje się, że ta łatwość akceptowania nowych cen jest trochę większa niż w niedalekiej przeszłości.
Drogie kredyty a stopy procentowe
Ekonomista przyznał, że koszt kredytu hipotecznego w Polsce jest najwyższy w Europie, ale jego zdaniem to nie jest tylko kwestia wysokich stóp procentowych. Jego zdaniem banki wykorzystują sytuację.
My jako społeczeństwo - w mojej ocenie - przywiązujemy bardzo dużą wagę do stóp referencyjnych NBP. Nie zgadzam się z tym, że jest to jedyny wyznacznik kosztu kredytu hipotecznego. Ona jest tutaj ważna, ale jest wykorzystywana moim zdaniem przez banki komercyjne, nawet nadużywana.
Natomiast, jak podkreśla, w statystykach już widać, że kredyty staniały.
Rozwijamy się dzięki konsumpcji, brak inwestycji
Ekonomista zauważa też, że obecny wzrost PKB napędza głównie konsumpcja, a brakuje inwestycji.
Czekamy na ten drugi motor rozwojowy, bo my tak naprawdę w tej chwili żyjemy - czy rozwijamy się - z konsumpcji, która w samej rzeczy też wcale tak nie szaleje, jak się spodziewano. Generalnie te inwestycje, które są i jakoś wyglądają, to inwestycje samorządowe, te realizowane w ramach Polskiego Ładu. Ale program ten jest w tej chwili takim ostatnim paliwem dla inwestycji, które teraz się realizuje, one są minimalne.
Ekonomista szacuje, że w przyszłości inwestycje mogą napędzić pieniądze z Krajowego Programu Odbudowy.