Radio Białystok | Gość | prof. Michał Rusinek [wideo] - literaturoznawca, członek Rady Języka Polskiego, pisarz i tłumacz
- Spróbujmy mieć świadomość języka. Język jest czymś takim, czego my nie zauważamy. A jeżeli go nie zauważamy, to jest takie niebezpieczeństwo, że on zacznie nami "mówić". Stąd mój pomysł, żeby słuchać języka polityków, żeby trochę się przed nim obronić - mówił w Polskim Radiu Białystok prof. Michał Rusinek.
Co to są tzw. "pypcie na języku", co jest teraz najbardziej niepokojące czy bulwersujące w polszczyźnie, a także jak mieszkańcy innych regionów Polski postrzegają nasze podlaskie "dla mnie się podoba" czy "parking klientom". M.in. o to zapytamy "tropiciela" słownej kreatywności Polaków - profesora Michała Rusinka. Z profesorem Michałem Rusinkiem, wybitnym literaturoznawcą, członkiem Rady Języka Polskiego, pisarzem i tłumaczem, kiedyś sekretarzem Wisławy Szymborskiej, dziś prezesem jej Fundacji, rozmawiać będzie Iza Serafin.
Czy Michał Rusinek tropi zjawiska językowe?
- Mam takie poczucie, że te zjawiska językowe za mną chodzą. To znaczy, dostaję od czytelników i czytelniczek różnego rodzaju przykłady, tzw. "pypcie" językowe, które są rozkoszne zupełnie, bo one też coś mówią o nas. Teraz mamy przede wszystkim rozkoszny język polityki. Może teraz jest go nawet mniej, tego najbardziej rozkosznego, który był przez osiem lat. Ale ja bardzo sobie cenię kreatywność językową polityków, to jest coś, co daje mi sporo materiału do pisania felietonów do Gazety Wyborczej, ale też dużo rozrywki - mówił Michał Rusinek.
Michał Rusinek: Spróbujmy mieć świadomość języka
- Spróbujmy mieć świadomość języka. Język jest czymś takim, czego my nie zauważamy. On jest gdzieś między nami, jest przeźroczysty, jest jak powietrze, jak oddech, są różne metafory. Ale jeżeli go nie zauważamy, to jest takie niebezpieczeństwo, że on zacznie nami "mówić". Nie my nim, ale on nami. Że się nim zarazimy. Stąd mój pomysł, żeby słuchać języka polityków, żeby trochę się przed nim obronić. W tym sensie, żeby dostrzec te zjawiska, które są np. manipulacją, które są propagandą, które są próbą zmiany słów i jakichś takich orwellowskich zabiegów na słowach, żeby przypadkiem nie zacząć mówić tym językiem. Sam dla siebie to robię, ale też i uważam, że to przydaje się nam użytkownikom i użytkowniczkom języka - mówił w Polskim Radiu Białystok literaturoznawca.
Co w języku dziwi lub śmieszy Michała Rusinka?
- Dziwi mnie, a właściwie fascynuje język młodych ludzi. Bardzo lubię się przysłuchiwać temu, co oni wymyślają. Bardzo są śmieszne te plebiscyty na młodzieżowe słowo roku, bo my "staruchy" się nimi zachwycamy i mówimy "ach jakie to kreatywne", a na przykład moje dzieci mówią "tato, przecież to już jest takie stare, tak się mówiło trzy lata temu". No ale tam się dzieją ciekawe rzeczy. Bo rzeczywiście, teraz język się o wiele szybciej zmienia niż kiedyś. Zawsze było coś takiego jak język młodych ludzi, ale teraz zmiany społeczne po prostu następują bardzo szybko, zmiany w naszej rzeczywistości, więc i język na to reaguje, a pierwszy reaguje na to język młodych ludzi, który ma zasługi, bo już niektóre słowa z tego młodzieżowego języka weszły do języka nawet komentarzy politycznych. Nie wyobrażam sobie w tej chwili komentarza do zachowań polityków bez słowa "dzban" - mówił Michał Rusinek.
Czy Michała Rusinka śmieszy podlaskie "dla" i hiperpoprawna reakcja na to - np. "parking klientom"?
- To jest urocze absolutnie. Ja dużo podróżuję po Polsce i czasami nie pamiętam, gdzie jestem w danym momencie, gdzie się budzę na przykład, ale jak widzę "parking klientom" to wiem gdzie się budzę absolutnie. My oczywiście w Krakowie też mamy różnego rodzaju krakałyryzmy wspaniałe - mówił pisarz.