Radio Białystok | Gość | Artur Kosicki [wideo] - marszałek województwa podlaskiego
"Mamy bardzo wielu młodych, ambitnych, doświadczonych liderów, takich jak: Henryk Dębowski, Izabela Smaczna-Jórczykowska czy Mariusz Gromko. Któraś z tych trzech osób na pewno będzie kandydatem na prezydenta Białegostoku" - mówi Artur Kosicki.
Ugrupowania polityczne ujawniają coraz więcej nazwisk swoich kandydatów w wyborach samorządowych. Wciąż wiele niewiadomych jest w przypadku największej partii w Sejmie - chodzi o Prawo i Sprawiedliwość. Kiedy poznamy jej kandydatów? O tym z marszałkiem województwa podlaskiego, jednocześnie członkiem zarządu wojewódzkiego Prawa i Sprawiedliwości oraz przewodniczącym miejskich struktur PiS-u w Białymstoku, Arturem Kosickim rozmawia Renata Reda.
Renata Reda: To może dowiemy się w końcu, z jakiej listy pan będzie kandydował w wyborach samorządowych? Sejmikowej czy na prezydenta Białegostoku?
Artur Kosicki: Już po tych wszystkich analizach, po dyskusjach, ale też i po namowach moich współpracowników, bliskich, osób z zarządu, zdecydowałem się, że będę kandydował do sejmiku województwa podlaskiego z okręgu Białystok.
Numer jeden. Zdradzi pan jeszcze jedynki w pozostałych okręgach?
Już niedługo o tych jedynkach powiemy. Będzie konkretna prezentacja list, ale tak jak już wcześniej powiedziałem, chcę realizować ten projekt, jakim jest "Ambitne Podlaskie". Obiecałem wyborcom pięć lat temu, że nie zmarnuję żadnego dnia w samorządzie województwa podlaskiego. Podchodziliśmy ambitnie przez pięć lat do tych wszystkich kwestii, zarówno tych zapóźnień w naszym województwie, proszę zwrócić uwagę - psychiatria dziecięca, którą PO-PSL zlikwidowało, myśmy ją przywrócili. Podjęliśmy się trudnych inwestycji, które nie były przez naszych poprzedników realizowane, jak Teatr Dramatyczny, Spodki, ale też i ambitne projekty, takie jak Xylopolis, które są przyszłością naszego regionu, jeszcze wyższe, historyczne środki europejskie, o których nawet nikt wcześniej nie mógł sobie pomarzyć.
Mówimy o ambitnym Podlasiu, a co z ambitnym Białymstokiem? Kto będzie kandydował z ramienia PiS-u?
Białystok, pani redaktor, jest częścią województwa podlaskiego i tak samo dbamy o Białystok, jak i o resztę naszego regionu.
Zadałam konkretne pytanie. Kto będzie waszym kandydatem?
Jeszcze chwila i ten kandydat zostanie przedstawiony. Mamy naprawdę bardzo wielu młodych, ambitnych, doświadczonych liderów.
Jak białostocki radny Henryk Dębowski?
Czy to Henryk Dębowski...
A może Izabela Smaczna-Jórczykowska, pana rzeczniczka? Ostatnio bardzo dużo udziela się na portalach społecznościowych.
Były senator Mariusz Gromko to też bardzo dobry kandydat na prezydenta - młody, ambitny. Oczywiście pani dyrektor Smaczna-Jórczykowska też byłaby w mojej ocenie dobrą kandydatką na prezydenta, jest merytorycznie przygotowana, zna problemy miasta. Już niedługo tę decyzję podejmiemy, musimy na jedną, dwie analizy jeszcze poczekać i myślę, że w następnym tygodniu przedstawimy kandydata bądź kandydatkę na prezydenta miasta Białegostoku.
Z jakiego powodu doszło do zamieszania z kandydaturą na prezydenta Białegostoku posła Sebastiana Łukaszewicza? Poseł Jarosław Zieliński, który zasiada w komitecie politycznym partii, powiedział, że komitet przyjął tę kandydaturę, a potem poseł Łukaszewicz zdementował to wszystko.
Myślę, że to jest wynikiem tego, że faktycznie tych nazwisk jest bardzo dużo na liście kandydatów.
Ale decyzja komitetu politycznego już była.
To nie jest kwestia decyzji komitetu politycznego, tylko takiej ostatecznej decyzji, którą mamy ogłosić opinii publicznej. Różne kandydatury, które wcześniej wymieniłem, choćby te trzy, ale też i Sebastiana Łukaszewicza, były brane pod uwagę. W przypadku akurat posła Łukaszewicza to już zostało w jakiś sposób rozwiane, ale myślę, że któraś z tych trzech osób na pewno będzie kandydatem na prezydenta.
Czy nie za późno będziecie zgłaszać kandydata na prezydenta? Czasu coraz mniej. Może to o to chodzi, żeby kampania wyborcza kosztowała jak najmniej, bo zwycięstwo w wyborach na prezydenta Białegostoku nie do końca jest pewne. To po co wydawać tyle pieniędzy?
Kampania do parlamentu też była krótka i myślę, że w województwie podlaskim wyglądała bardzo dobrze.
Tu mamy takiego pewnego kandydata jak Tadeusz Truskolaski. Trudno będzie z nim wygrać.
Ja bym się nie obawiał tak Tadeusza Truskolaskiego, jak kandydatów z Trzeciej Drogi. Widać, że Białystok chce zmiany. Myślę, że prezydent Truskolaski się trochę znudził już białostoczanom i jest tu osobą, która w ogóle nie zajmuje się, w mojej ocenie, sprawami miejskimi. Dlatego Białystok potrzebuje kogoś, kto chce, a nie musi. Mnie się tak czasami zdaje, że prezydent Truskolaski po prostu musi.
To w związku z tym, jaki macie pomysł na kampanię wyborczą? I w Białymstoku, i w całym województwie.
Zawsze taki sam. Po pierwsze bycie wśród ludzi, dyskusja z ludźmi i wdrażanie tych rzeczy, o których z ludźmi rozmawialiśmy. Tu podam przykłady, dowody na tego typu rzeczy, choćby projekty strategiczne do programu Fundusz Europejski dla Podlaskiego. Inwestycja na ponad 100 milionów złotych, innowacyjna, tworząca dobrze płatne miejsca pracy w Białymstoku. To są konkrety, a nie jakieś zapowiedzi, gadki czy tam przypuszczenia. My będziemy rozmawiali już o konkretach. To, co się udało zrobić - największy program stypendialny w historii samorządu województwa podlaskiego.
Pani redaktor, niedługo o tym wszystkim powiemy. To są rzeczy, tak jak powiedziałem wcześniej, wpisujące się w to hasło, które zaprezentowałem pięć lat temu: "Ambitne Podlaskie". Nie wstydźmy się naszego województwa, wprost odwrotnie. Pokażmy, naszą wyjątkowość i udowodnimy, że potrafimy robić takie rzeczy, których nikt przed nami, ani za nas, nie zrobi.
Opozycyjni radni sejmiku konsekwentnie zarzucają panu, że się pan lansuje na billboardach w Białymstoku, w Łomży. Są to billboardy stworzone na potrzeby szkoleniowe, na promocję bezpieczeństwa na drogach. Tymczasem niewiele jest na tych billboardach o tym bezpieczeństwie. Jest natomiast duży pana wizerunek w towarzystwie też innych osób.
Na początku trzeba byłoby się zapytać, czy zwiększyła się ilość chętnych na te szkolenia. Otóż się zwiększyła. I to jest najważniejsze kryterium.
Czyli pana wizerunek przyniósł oczekiwany efekt?
Ja nie wiem, czy mój wizerunek, ale jeżeli ja mogę pomóc w tym, żeby bezpieczeństwo na drogach było jeszcze lepsze w województwie podlaskim, to zrobię wszystko, żeby to miało miejsce. To jest dla mnie istotne. To jest kampania, która jest skierowana dla osób starszych, które bardzo często nie mają mediów społecznościowych, nie korzystają z nośników i tego typu urządzeń, dlatego to jest skierowane do nich.
Ja tylko przypomnę, w 2010 roku bodajże Gazeta Współczesna donosiła, jak to ówczesny marszałek Dworzański zrobił kampanię w postaci ulotek i spotów ze środków publicznych za 200 tysięcy złotych przed kampanią do samorządu. I wtedy wszystko było dobrze? Co promował? Szkolenie jakieś? O co chodzi? Tutaj robimy to w istotnym celu, żeby zachęcić ludzi, żeby faktycznie dbali o bezpieczeństwo na drogach. Ja się w wiele akcji włączam. Promuję choćby Produkt Lokalny i uważam, że to jest mój obowiązek. I będę to robił niezależnie od tego, czy będę marszałkiem, czy nie.
Ile te wspomniane przeze mnie billboardy kosztowały? Tę informację chcą uzyskać radni, prawdopodobnie na najbliższej sesji w poniedziałek (26.02).
Chcę jeszcze potwierdzenia, dlatego nie będę zdradzał tej sumy, ale na pewno był to koszt nieporównywalnie mniejszy niż do tej kampanii, którą wtedy realizował marszałek Dworzański. Ona wtedy bodajże kosztowała, z tych medialnych doniesień wynikało, że 200 tys. zł. Tutaj o wiele, wiele, wiele mniej. To jest kropla w morzu tej sumy, którą media podawały. Ja bym uderzył się w pierś na miejscu radnego Dworzańskiego, bo już zapomniał wół, jak cielęciem był - tak można to skwitować.