Radio Białystok | Gość | Krzysztof Jurgiel [wideo] - europoseł Prawa i Sprawiedliwości
"Ukraina musi zrozumieć, że nie może tak być, że Polska będzie zalewana wyrobami rolniczymi, które często nie spełniają norm. To powinno być jasne porozumienie" - mówi Krzysztof Jurgiel.
Rolnicy szykują się do kolejnego protestu w ramach strajku generalnego. W piątek (16.02) znowu będą blokować drogi w wielu miejscach w Polsce. Sprzeciwiają się wprowadzaniu unijnego Zielonego Ładu i napływowi towarów z Ukrainy. Przeciw niektórym rozwiązaniom zawartym w "Zielonym Ładzie" protestują też rolnicy m.in. w Rumunii, Francji i Belgii. Między innymi o tym, jakie straty ponoszą rolnicy z powodu unijnych przepisów z Krzysztofem Jurgielem europosłem z Prawa i Sprawiedliwości rozmawia Renata Reda.
Renata Reda: Czy czuje pan gorzką satysfakcję? Cztery lata temu zwracał pan uwagę w europarlamencie na niebezpieczeństwa związane z Zielonym Ładem. Apelował pan też do polskiego rządu, by podjąć jakieś działania. Nic to nie dało. Dziś mamy protesty w całej Europie.
Krzysztof Jurgiel: Od wielu lat zajmuję się polityką rozwoju Unii Europejskiej, ale też, pełniąc różne funkcje rządu polskiego, w roku 2018 pojawiły się te dokumenty "Europa czysta dla wszystkich", dokument, że Europa ma być neutralna klimatycznie, odchodząca od ropy i gazu, to było już to pierwsze zagrożenie, które było podnoszone i przez rząd. Potem mieliśmy Europejski Zielony Ład. Trzeba jasno powiedzieć - to jest 49 aktów strategii, w każdej po 30 aktów legislacyjnych. Mamy 400 dokumentów, nad którymi pracujemy już od pięciu lat, nie nad wszystkimi, bo jest pewien plan. I co od razu uderzyło wszystkich posłów? Chodzi o to, że nie było przedstawionych skutków finansowych tego Europejskiego Zielonego Ładu.
Dziś już je znamy?
Nie znamy ich, bo one powinny być sukcesywnie przedstawiane przy każdym dokumencie, te szczegółowe, natomiast były prognozy, że w wyniku wprowadzenia Zielonego Ładu spadnie produkcja rolnicza o 12%. Wzrosną koszty też tej produkcji związane z redukcją środków ochrony roślin, z redukcją gazów, też ze zmianą formy użytkowania, wprowadzenia rolnictwa ekologicznego do 25%. W tych sprawach wystąpiłem z zapytaniem do Komisji Europejskiej, z prośbą o wskazanie tych kosztów, a także do rządu polskiego, był wtedy pan minister Kurtyka, aby też dokonano analizy. Ta analiza oczywiście jest dokonywana i żeby na te elementy, o których tam mówiłem, zwrócić uwagę, że to jest zagrożenie dla polskiej gospodarki.
O którym mówią już rolnicy w całej Europie, że zagrożone jest też bezpieczeństwo żywnościowe w poszczególnych krajach. Jak to w Polsce wygląda?
Jednym z celów Europejskiego Zielonego Ładu jest zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego i te działania, które są tam przewidziane, one dają nadzieję, myślę, że nawet pewność, że bezpieczeństwo nie byłoby zagrożone...
A bezpieczeństwo samych rolników? Jak zniwelować te straty, które oni w związku z Zielonym Ładem ponoszą i będą ponosić?
Trzeba tutaj jasno powiedzieć, że tym regulatorem dochodów rolników jest Krajowy Plan Strategiczny. Trzeba pamiętać, że te redukcje dotyczą do 2050 roku. Natomiast w Krajowym Planie Strategicznym na lata 2023-2027 zawarto wskaźniki, które mają być spełnione i tutaj też dokonano dofinansowania tej działalności przez tzw. ekoschematy. One są rzeczywiście często niezrozumiałe dla rolników, ale to nie wynika z tego, że one są do końca złe. Natomiast brak tutaj edukacji, brak dyskusji publicznej na ten temat. Ja też to podnosiłem, pełniąc funkcję ministra rolnictwa, wprowadziłem wnioski internetowe. Jeszcze wracając do tego, że Polska otrzymała 27 miliardów euro, z tego 17 właśnie na dofinansowanie tej bezpośredniej produkcji rolniczej i 8 na rozwój obszarów wiejskich.
Rolnicy tego nie widzą, czyli sugeruje pan, że ich postulaty są bezzasadne?
Nie, tego nie powiedziałem. Na przykład wyłączenie odłogowania - sam walczyłem o to, żeby nie było to 10% odłogowania. Udało się w parlamencie poprzez wszystkie wnioski do czterech. To też były wnioski moje, żeby to było 0% na tym etapie. Głosowałem też w parlamencie przeciw kształtowi Krajowego Planu Strategicznego. Chcę jedno tutaj powiedzieć, jeśli chodzi o politykę, że po ukazaniu się Europejskiego Zielonego Ładu parlament przyjął rezolucję i tutaj wszyscy posłowie głosowali przeciw. Natomiast ci, co najbardziej dzisiaj podnoszą głos, a więc Platforma, PSL i SLD, głosowali za Europejskim Zielonym Ładem. Głosowali też w polskim parlamencie, kiedy był przyjmowany Krajowy Plan Strategiczny w roku 2022, to wszyscy posłowie, cały parlament głosował za tymi rozwiązaniami. Teraz trzeba szukać złagodzenia tego.
Czy można odłożyć w czasie realizację niektórych tych rzeczy z Zielonego Ładu?
Wszystko można zrealizować, musi być zgoda. Natomiast nie sądzę, żeby komisja dokonywała szybkich zmian w tym zakresie, poza tymi, które zostały już zapowiedziane, więc to jest likwidacja 4%. Natomiast redukcja 50% to nie jest redukcja w najbliższych latach. To jest redukcja celowa. Ta redukcja teraz wynosi, jeśli chodzi o środki ochrony roślin, około 5-6% zapisane w Krajowym Planie Strategicznym.
Jak pan skomentuje fakt, że Komisarz Unii Europejskiej do spraw rolnictwa Janusz Wojciechowski zjednoczył wszystkich rolników w Unii, bo takie są komentarze.
Myślę, że ta ocena dla pana Wojciechowskiego jest nie do końca taka właściwa, tak bym powiedział, bo naprawdę starał się i to w ramach Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, w której pracuję, proponować rozwiązania, które byłyby korzystne dla rolników. Natomiast pamiętajmy, że decyduje Rada Europejska. Rada Europejska to są szefowie rządów i tutaj też polski rząd te rozwiązania popierał, chociaż to był rząd Prawa i Sprawiedliwości, ale minister Ardanowski, szczególnie tutaj w roku 2020, po pierwsze, przez niego nie uzyskaliśmy prawie miliard trzysta środków na inwestycje na rozwój obszarów wiejskich, ale zatwierdził ten pakiet legislacyjny wspólnej polityki rolnej, który dotyczy ochrony środowiska, modernizacji gospodarczej, a także rozwoju obszarów wiejskich. Teraz wszyscy powinni nie szukać winnego, bo też dziwię się PSL-owi, który, tak jeszcze raz podkreślam, głosował za tym wszystkim w Parlamencie Europejskim. Szukajmy rozwiązań. Może to jest pierwsze pole, na którym wszyscy usiądą i znajdą takie rozwiązania, które spowodują, że nie będzie takiego zmożonego importu z Ukrainy, bo to jest większe zagrożenie, jak ta strategia Zielony Ład, czyli od pola do stołu.
Czyli bezzasadne jest tutaj żądanie dymisji Janusza Wojciechowskiego?
Moim zdaniem pół roku przed końcem kadencji nic to nie da. Ja współpracowałem z panem Wojciechowskim. Naprawdę bardzo dużo zrobił też dla polskich rolników, szczególnie przy uruchamianiu tych krajowych instrumentów wsparcia, dopłaty do pszenicy, czy do nawozów, czy do ubezpieczeń. W tym czasie naprawdę szybko to było załatwiane. Pełniąc funkcję ministra rolnictwa, też występowałem z wnioskami dotyczącymi zakłóceń na różnych rynkach rolnych, trwało to od 3 do 5 miesięcy. Teraz to faktycznie było od ręki załatwiane, chociaż pan Wojciechowski nie jest dysponentem środków finansowych, to trzeba wiedzieć, tych dotyczących interwencji rynkowej, bo zostało mu to odebrane na początku kadencji.
Co dziś polski rząd może zrobić w sprawie bezcłowego importu produktów ukraińskich?
Jest teraz procedowane rozporządzenie, które ma wejść od 5 czy 6 czerwca liberalizacji handlu. Tam były też zapisy. To nie jest tak, że myśmy głosowali dwa lata temu tak bez namysłu, bo tam artykuł czwarty umożliwiał, aby rząd krajowy wystąpił do Komisji Europejskiej o zablokowanie importu, jeśli to zagraża danemu państwu, krajowi. To nie zostało niestety w pewnym momencie zrealizowane w roku 2022. Tutaj trzeba negocjować. Jesteśmy tutaj za tym, aby były takie rozwiązania, które umożliwią opłacalność produkcji rolnej naszym rolnikom.
Przed nami kolejny protest w ramach strajku generalnego. Co rząd może zrobić w sprawie rolniczych postulatów?
Przedstawić konkretną propozycję, która powinna być wynegocjowana z Ukrainą. Ukraina też musi zrozumieć, że nie może tak być, że Polska będzie zalewana wyrobami rolniczymi i to często niespełniającymi norm, które spełniają nasi rolnicy. To powinno być jasne porozumienie, bo jeśli pomagamy Ukrainie w wielu obszarach, w sferze obronności, to tutaj muszą wiedzieć, że nie może tak być, że będą zalewali nasz rynek i zakłócali ten rynek, szczególnie tutaj przy granicy państw frontowych, do których należy Polska.
Resort Rolnictwa zapowiada opublikowanie listy firm, które zarabiały na ukraińskim zbożu. Spodziewa się pan jakichś niespodzianek?
Trudno powiedzieć. Cieszę się, że tych firm w Polsce mamy bardzo dużo. Natomiast to, że chcą politycznie to wykorzystywać, to też jest jakaś polityka. Natomiast przedsiębiorcy wprowadzali, to trudno im się dziwić, że mogli kupić taniej i sprowadzali, jeśli to było zgodnie z prawem, jeśli nie, to trzeba z tego wyciągać wnioski.