Radio Białystok | Gość | Wojciech Pertkiewicz [wideo] - prezes Jagiellonii Białystok
Czy Jagiellonia Białystok w tym sezonie ma szansę zaliczyć dublet, czyli Mistrzostwo i Puchar Polski? - To są marzenia, ale to nie są marzenia ściętej głowy - mówi prezes klubu.
Wraca piłkarska ekstraklasa. Jagiellonia Białystok zagra w tej kolejce w niedzielne popołudnie (11.02) na wyjeździe z Widzewem Łódź. Wiosna może być dla kibiców żółto-czerwonych bardzo radosna, bo drużyna Adriana Siemieńca jest wiceliderem tabeli i ćwierćfinalistą Pucharu Polski.
O dyspozycji drużyny i nastrojach przed pierwszym meczem z prezesem Jagiellonii Wojciechem Pertkiewiczem rozmawia Jerzy Kułakowski.
Jerzy Kułakowski: Mówi się o tym, że czas, kiedy piłkarze trenują, przygotowują się do kolejnej rundy, to czas wytężonej pracy dla zarządu. Ale ja mam wrażenie, że pan i koledzy z zarządu Jagiellonii tym razem się nie przepracowaliście. Po jesieni utrzymanie jest zapewnione. Nieliczne transfery, które trzeba było przeprowadzić, są przeprowadzone. Właściwie przez grudzień i styczeń mieliście spokój.
Wojciech Pertkiewicz: Nic samo w przyrodzie się nie dzieje i dobrze, jak się planuje. Ale rzeczywiście było to jedno ze spokojniejszych okien, jakie pamiętam, nie tylko w Jagiellonii, ale też w innych klubach, w których pracowałem. Ale jak wspomniałem na początku, wynikało to z planu i też z faktu, że rzeczywiście na dziś jeszcze okienka transferowe są otwarte.
Nie było żadnych spektakularnych transferów wychodzących z Jagiellonii. Także odejście Miłosza Matysika, za którego przyszedł Jetmir Haliti, oraz wzmocnienie naszego napadu wypożyczeniem Kaana Caliskanera, to były te ruchy, które mieliśmy dużo wcześniej przygotowane, udało się je zrealizować jeszcze przed obozem. No nic, tylko się cieszyć.
Pojawiły się informacje odnośnie transferów wychodzących, że klub z Chorwacji, klub z Turcji zainteresowane są Bartłomiejem Wdowikiem, że Raków chciałby mieć w swoich szeregach Afimico Pululu, ale rozumiem, że nie były to oferty nie do odrzucenia, jeśli w ogóle były.
Gdyby były nie do odrzucenia, to pewnie tych zawodników już by w Jagiellonii nie było. Jeżeli chodzi o Bartka Wdowika, to też ze zdziwieniem czytałem o tych ofertach, które niby wpłynęły do Jagiellonii, ale nigdy ich nie widziałem. A jeżeli chodzi o Afimico Polulu, to tak, była zdawkowa, szybka rozmowa z Rakowem Częstochowa na zasadzie: słuchaj, rozważylibyście? No niekoniecznie. Okej, to jeszcze mam drugi temat. Także szybko i konkretnie. Temat Afimico Pululu zajął nam 5 czy 10 sekund, a później długo porozmawialiśmy na zupełnie inne tematy.
W tym czasie, kiedy rzeczywiście piłkarze nie grali, przedłużyliście kilka kontraktów. To byli piłkarze ważni dla Jagiellonii, m.in. Nene, Hansen, Skrzypczak. Ale kibice czekali przede wszystkim na Tarasa Romańczuka - to się stało, no i na trenera Adriana Siemieńca, który podpisał nowy kontrakt na kolejne dwa lata.
Tak jest. Te kontrakty udało nam się przedłużyć. W kilku przypadkach to było skorzystanie z klauzul, które już mieliśmy zapewnione w kontraktach, a w kilku trwały negocjacje, tak jak chociażby z trenerem, z Tarasem Romańczukiem.
Cieszę się, że przed lub też na samym początku obozu przygotowawczego, bo z Tarasem podpisywaliśmy kontrakt w Turcji, udało nam się porozumieć i ci zawodnicy oraz trener zostają z nami nie tylko do końca tego sezonu, ale przynajmniej na kolejny.
Takiego komfortu nie ma Zlatan Alomerović. Wczoraj na konferencji prasowej była mowa o tym, że doszło do rozmów w Turcji z pionem sportowym, z trenerem. Jak to wygląda ze Zlatanem On ma kontrakt do końca czerwca, jest zdecydowanie ważną postacią w Jagiellonii.
Jest zdecydowanie ważną postacią w Jagiellonii, do tego jest fajnym człowiekiem...
Potwierdzam.
...super facetem - nie tylko na boisku, ale i poza boiskiem. Rozmawiamy. Kontrakt, tak jak pan redaktor wspomniał, ma ważny do czerwca, także jeszcze mamy troszkę czasu, żeby sprecyzować nasze oczekiwania w jedną i w drugą stronę i zobaczymy, do którego brzegu dopłyniemy.
To kwestia wysokości kontraktu czy jego długości?
Negocjacje to nie tylko pieniądze, ale też plan na zawodnika, perspektywy, długość kontraktu. Negocjacje dlatego trwają. Gdyby to była kwestia kwoty, to pewnie byśmy się poszachowali i dość szybko znaleźli rozwiązanie, ale tych elementów jest znacznie więcej.
Dziś wieczorem zaczyna się gra w Ekstraklasie, 20. kolejka. My poczekamy na mecz Jagiellonii z Widzewem do niedzieli. Walka o mistrzostwo, walka o Puchar Polski to również walka o duże pieniądze. Zdobywca Pucharu Polski dostaje bodaj 5 mln zł. Im wyższe miejsce w tabeli, tym więcej pieniędzy, ale czołowa czwórka czy trójka dostaje bonus za to, że będzie grać w europejskich pucharach. Wobec przedłużających się perturbacji finansowych byłby to naprawdę wielki zastrzyk gotówki. Udałoby się wyprostować finanse, gdyby to miejsce było wysokie?
Myślę, że ze spokojem zamknęlibyśmy ten sezon i na pewno dużo łatwiej przychodziłoby planowanie budżetu na kolejny sezon. Puchar Polski to rzeczywiście premia 5 mln zł i jeżeli nie jest się drużyną biorącą puchary z ligi, to jeszcze jest premia od Ekstraklasy - kolejne 3 mln, czyli można powiedzieć, że za miejsce piąte w tabeli Puchar Polski kosztuje już 8 mln zł, nie 5.
Ale dzisiaj jesteśmy na drugim. Chcemy brać tę premię, która wynika z tabeli Ekstraklasy, i o to walczymy.
Jak duże są to pieniądze?
Tam jest skok za każde miejsce, wysokości bodaj niecałych 4 mln zł, ale za niższe miejsca, za każde miejsce różnica jest na poziomie 300 tys. zł, także ta różnica jest kolosalna. Wejście w próg premii ponad 20 mln rzeczywiście zamyka nam ten sezon, gdzie dziś mamy kłopoty płynnościowe. Oczywiście sobie z tym radzimy, bo nie ma złych sygnałów w prasie o tym, że pensje nie zostały zapłacone, bo zostały. Ale to jest właśnie kuchnia i moja praca między innymi, też praca akcjonariuszy klubu, za co dziękuję, którzy mnie wspierają w tych momentach takiej żonglerki finansowej, małej kuchni finansowej, która powoduje, że z miesiąca na miesiąc jesteśmy w stanie funkcjonować i zawodnicy bez jakiegokolwiek bólu głowy mogą wyjść na boisko.
Krótko mówiąc, wszystkim się opłaca, żeby Jagiellonia była wysoko, ale ten sam cel przyświeca innym klubom, bo wiedzą, że się opłaca. A jest ich 18 w Ekstraklasie.
Był pan w Turcji, oglądał pan drużynę w trakcie przygotowań, oglądał pan sparingi. Ale sparingi sparingami, zostawmy to. Jakie jest pana ogólne wrażenie na temat tego, jak Jagiellona jest przygotowana do wiosny?
Kluczowe jest to, że wróciliśmy bez kontuzji i to jest najważniejsze, co zauważyłem i z czego się najbardziej cieszę. Zresztą w wielu klubach jest tak, że przygotowania to jest jedno, a każdy drży, żeby drużyna była niepołamana, bez kontuzji i nam się to udało. Tak jak pan redaktor powiedział, sparingi można oceniać w ten lub inny sposób. Kluczowe jest to, żeby trener wyciągał z tego wnioski, jakby to trywialnie nie brzmiało, ale po to są właśnie sparingi, żeby próbować pewne rozwiązania, wyciągać wnioski i w niedzielę spróbować wycisnąć maksa z tego, co się udało przetrenować.
Na koniec pytanie, które zadałem też trenerowi Siemieńcowi. Ja należę do grona tych osób, które mówią, że Jagiellonia w tym sezonie będzie miała dublet, czyli Mistrzostwo i Puchar Polski. Czy jestem a. realistą, b. marzycielem czy c. fantastą? Trener odpowiedział, że jestem marzycielem, który dobrze życzy drużynie.
Ja jestem team trener i uważam, że to są marzenia, ale to nie są marzenia ściętej głowy.