Radio Białystok | Gość | Iwona Gaweł [wideo] - pełniąca obowiązki podlaskiego kuratora oświaty
- Ten pomysł trzeba bardzo mocno przemyśleć, bo chyba jest przedstawiony bardzo ogólnie. Jako nauczyciel nie wyobrażam sobie całkowicie likwidacji prac domowych - mówi Iwona Gaweł.
Iwona Gaweł od ponad dwóch tygodni pełni obowiązki podlaskiego kuratora oświaty - czy wystartuje w konkursie na to stanowisko? Jakie są pilne sprawy w oświacie? Czy zniesienie prac domowych to dobry pomysł?
Z Iwoną Gaweł rozmawia Edyta Wołosik.
Edyta Wołosik: Od ponad dwóch tygodni pełni pani obowiązki kuratora oświaty. To czas przystosowania się do nowej rzeczywistości czy już czas konkretnych decyzji?
Iwona Gaweł: Konkretnych nie. Pierwsze dni były dla mnie rzeczywiście oszołomieniem i musiałam w bardzo szybkim czasie zapoznać się z rodzajem pracy, z tym, co będę robić, co do mnie należy i w jaki sposób to funkcjonuje. Zastałam wszystko tak jak jest.
Myślę, że jeśli chodzi o takie decyzje, to na razie została jedynie odwołana pani wicekurator. I to jest wszystko.
Tak jak pani mówiła, to czas przystosowywania się do nowej rzeczywistości, też może czas wyciszenia, bo przez wiele lat pracowała pani w szkole z uczniami. Czy to jest właśnie taki moment przeczekania do czasu wyłonienia kuratora oświaty? Bo ogłoszono już konkurs.
Jest ogłoszony konkurs, wiem o tym, ale to nie jest też czas przeczekania, bo przez cały czas właściwie coś się dzieje. Nawet państwo nie zdają sobie sprawy z tego, jak wiele osób czekało na zmianę.
Czekało, bo pani zdaniem źle się działo?
Moim zdaniem tak.
Jakie zastrzeżenia po tych dwóch tygodniach ma pani do pracy poprzedniej ekipy?
Nie po dwóch tygodniach. Generalnie jako nauczyciel mogę mieć zastrzeżenia do szkoły, w której uczyłam. Mogłabym powiedzieć bardzo ogólnie, ale naprawdę możemy to teraz zostawić. W każdym razie, jeśli chodzi o to, to rzeczywiście nie jest przeczekanie, ponieważ my podejmujemy konkretne decyzje.
W związku z tym, że nastąpiła zmiana w kuratorium oświaty, to czy ze strony nauczycieli czy pracowników administracji obsługi zaczęły wpływać jakieś niepokojące sygnały?
Nie, nie, nie, absolutnie, to nie chodzi o tę stronę. Ja myślę, że to szybciej placówki, które czekały na zmianę albo były w jakieś bardzo kryzysowej, przejściowej sytuacji.
Wojewoda podlaski ogłosił konkurs na stanowisko kuratora oświaty. Konieczne jest wykształcenie wyższe, stopień nauczyciela mianowanego lub dyplomowanego i przynajmniej siedmioletni staż pracy przy tablicy. To są takie główne wymagania. Chętni mogą zgłaszać się do końca stycznia. Czy pani złoży dokumenty?
Myślę, że tak. Złożę dokumenty.
Pasuje pani ta rola?
Myślę, że się w niej odnalazłam. Nie chciałabym jeszcze tak na pewno mówić, na 100 proc., ale widzę, że daję sobie z tym radę.
Minister edukacji Barbara Nowacka zapowiedziała m.in. likwidację prac domowych. To też jeden z pomysłów, który pojawił się w kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi, które odbyły się 15 października. Głosy co do tego pomysłu są podzielone i tutaj bardziej chyba wśród ekspertów niż rodziców, a już na pewno nie wśród uczniów. Czy pani jest zwolenniczką tego pomysłu jako wieloletnia nauczycielka języka polskiego?
Na pewno ten pomysł trzeba bardzo mocno przemyśleć, bo chyba on jest tak bardzo ogólnie przedstawiony. Jako nauczyciel nie wyobrażam sobie całkowicie likwidacji prac domowych.
Jako nauczyciel języka polskiego, bo mam wrażenie, że można bardzo różnicować przedmioty. Są takie, których program da się przerobić na lekcjach, ale niekoniecznie jest to język polski, matematyka.
Dokładnie tak też mi się wydaje. Tym bardziej że w domu często utrwalamy to, co mieliśmy na lekcjach. Wyobrażam sobie, że może w początkowych klasach ten pomysł może przejść, ale później?
Bo rzeczywiście pojawiły się takie głosy, żeby najpierw bez prac domowych była edukacja wczesnoszkolna. Czy to jest możliwe?
Oczywiście, że tak. Przecież do tej - powiedzmy - nawet czwartej klasy, trzeciej, kiedy nawet to nauczanie jest w ogóle zupełnie inne. Ta czwarta klasa jest taka przełomowa.
Tak, wtedy rodzic bardzo dużo pracuje z dziećmi w domu, one zderzają się z rzeczywistością. Do każdego przedmiotu jest inny nauczyciel. I tutaj jest ten problem. A może problemem jest też przeładowany program nauczania, niedostosowany do obecnych realiów, do tego, jakie oczekiwania i możliwości mają dzieci i młodzież?
Zdecydowanie tak.
Co trzeba więc tutaj zrobić?
Ja nie chciałabym mówić o podstawie programowej, która jest przeładowana. Trzeba nad tym bardzo, bardzo popracować i my naprawdę to robimy.
Wracając do prac domowych, uważa pani, że zabrakło trochę dyskusji? Oczywiście nie jest to jeszcze wprowadzone w życie, ale czy zabrakło tego, żeby wysłuchać ekspertów z różnych stron, bo sama pani mówi, że może niekoniecznie całkowicie trzeba z tych prac domowych rezygnować.
Zdecydowanie to jest moje zdanie, ale jak będzie, naprawdę zobaczymy, bo nie sądzę. Rzeczywiście tej dyskusji jeszcze nie było. To jest na razie, że tak powiem, rzucone. Myślę, że to wszystko, co jest, będziemy dostosowywać, i na pewno nie będzie czegoś takiego, że nie będziemy słuchać uczniów, bo tak to sobie wyobrażam. Chcemy wyciągnąć z tego coś pozytywnego, tak, żeby byli zadowoleni i uczniowie, i rodzice, bo sami rodzice też nie wyobrażają sobie braku prac domowych.
Myślę, że ze strony nauczycieli z kolei pojawia się taka obawa, że nie będą w stanie tej przeładowanej podstawy programowej przerobić na lekcjach. Jeżeli nie będzie prac domowych, to tak naprawdę powstaną bardzo duże braki.
Bardzo możliwe, ale tak jak pani powiedziała wcześniej, są przedmioty, z których zwyczajnie chyba nie da się nie zadać do domu.
Jest pani wieloletnią nauczycielką języka polskiego. Ukończyła też pani m.in. studia podyplomowe z doradztwa zawodowego, które odradza się w ostatnich latach po kryzysie. Czy widzi pani jeszcze większą potrzebę takiego nastawienia na kształcenie zawodowe albo też przekonywania dzieci i może ich rodziców? Bo tutaj bardzo często ci, którzy kończą podstawówkę, sugerują się właśnie tym, co mówią rodzice. Chodzi o to, żeby to doradztwo zawodowe odrodzić, żeby kształcić specjalistów, ludzi w konkretnym zawodzie, bo tych na rynku pracy brakuje.
Zdecydowanie tak. Rzeczywiście. Mówię teraz tylko o swojej opinii. Rzeczywiście widzę brak szkół branżowych, specjalistycznych. Bardzo bym chciała, żeby zaistniało coś takiego, żebyśmy mieli wybór, żebyśmy byli też praktykami.