Radio Białystok | Gość | prof. Robert Ciborowski - ekonomista, rektor Uniwersytetu w Białymstoku
- Musimy się z tym liczyć, że jeszcze w perspektywie roku, dwóch lat moim zdaniem inflacja będzie na tyle wysoka, że pewne koszty, opłaty, podatki będą musiały dalej rosnąć.
Między innymi od zmian podatkowych i wzrostu płacy minimalnej zaczął się 2024 rok w krajowej gospodarce. Do tego analitycy przewidują, że Polska i świat zaczną wychodzić z kryzysu. Jakie są prognozy na ten rok?
Z ekonomistą prof. Robertem Ciborowskim, rektorem Uniwersytetu w Białymstoku, rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Zacznijmy od zmiany, którą zainteresowanych jest około trzech milionów Polaków. Od stycznia wzrosło minimalne wynagrodzenie - z 3600 zł do 4242 zł brutto. To niemały wzrost.
prof. Robert Ciborowski: Oczywiście. Szczególnie my jako pracownicy sfery budżetowej patrzymy na to w kategoriach tego, że dostaniemy więcej środków. Natomiast trzeba popatrzeć również z tej drugiej strony. W wielu przedsiębiorstwach, szczególnie tych mniejszych czy średnich, taka podwyżka płacy minimalnej będzie skutkowała przede wszystkim wzrostem kosztów. I co z tymi kosztami się stanie? Oczywiście zostaną one przełożone na ceny produktów, na usługi, które z tych przedsiębiorstw wychodzą.
Oczywiście z jednej strony może to i lepiej, że będziemy minimalnie mieli zagwarantowane nieco wyższe wynagrodzenie, szczególnie po ostatnich trzech latach, kiedy średnio nasze wynagrodzenia spadły realnie około 40 proc. Ale z drugiej strony trzeba pamiętać o tym, że to nie jest bezkosztowe - nasze wyższe wynagrodzenia niestety zawsze będą się łączyły z podwyżką cen niektórych produktów wynikającą właśnie ze wzrostu kosztów.
Czyli zarobimy więcej, ale i tak będziemy musieli to oddać czy to w sklepie, czy u fryzjera.
Jakąś część na pewno. W tej chwili płaca minimalna dla wielu małych przedsiębiorstw będzie moim zdaniem nie do zrealizowania, więc pewnie sporo małych firm będzie musiało ograniczać koszty - czytaj "zmniejszać zatrudnienie", a część firm przerzuci te koszty w wysokość cen produktów i usług, które sprzedają.
Proszę pamiętać, że my ciągle jeszcze jesteśmy gospodarczo trochę w fazie spowolnienia popytu, troszeczkę słabszych wyników gospodarczych, wyższej inflacji. Istnieje więc szereg czynników, które moim zdaniem mogą spowodować dosyć duże problemy małych firm.
Poza tym ZUS idzie w górę, co również podniesie koszty. Wprowadza się szereg różnych regulacji, które też podniosą koszty. A zatem małe i średnie przedsiębiorstwa jak zwykle będą miały mocno pod górkę.
Wywołał pan temat wzrostu ZUS-u.
Rośnie płaca minimalna, inflacja i indeksowanie kosztów ZUS-u musi się odbywać. Poza tym proszę pamiętać, że ZUS w najbliższych latach będzie musiał zabrać dużo więcej środków niż w tym momencie, bo na emeryturę przechodzi wyż powojenny, a więc tych osób, które będą pobierały świadczenia, będzie coraz więcej, a osób wchodzących na rynek pracy coraz mniej, a zatem koszty ZUS-owskie muszą rosnąć.
Myślę, że sam wzrost, z którym teraz mamy do czynienia, będzie zdecydowanie niewystarczający i w dłuższym okresie czeka nas pewnie dosyć znacząca reforma całego systemu ubezpieczeń społecznych. Wchodzimy w taki okres, gdzie będzie trudno ze zbieraniem środków, a będziemy musieli wydawać coraz więcej.
Wzrastają też maksymalne stawki podatku od nieruchomości, podatku od środków transportowych i opłaty lokalne, jak np. opłata targowa czy opłata uzdrowiskowa. To są 15-procentowe wzrosty. Chyba sporo.
Zdecydowanie. Jeśli patrzymy na to w procentach, to bardzo dużo. Ale proszę pamiętać, że przez trzy lata mieliśmy bardzo wysoką inflację i wszystkie koszty muszą się w jakiś sposób zindeksować, to znaczy muszą pójść w górę. To nie tylko wynagrodzenia, ale również koszty.
Jeśli patrzymy na te wzrosty, to one są praktycznie maksymalne, jeśli chodzi o możliwości ich podwyżki. Oczywiście jeśli patrzymy na podatek od nieruchomości, to nie jest to duża kwota i nam się wydaje, że jeśli coś zdrożeje po 5, 10 czy 15 zł, to nie jest zbyt wielka rzecz, ale procentowo i sumując te wszystkie wzrosty, będą to jednak wielkości dosyć znaczące. No ale tak jak powiedziałem, jest to wynik kilkuletniej inflacji, dosyć wysokiej. Musimy się z tym liczyć, że jeszcze w perspektywie roku, dwóch lat moim zdaniem inflacja będzie na tyle wysoka, że pewne koszty, opłaty, podatki będą musiały dalej rosnąć.
W pańskiej ocenie co istotnego wydarzy się w tym roku w gospodarce? Może zacznijmy od realizacji obietnic wyborczych. Czy na uczelni już widać te zapowiadane podwyżki w edukacji?
W budżecie są zapisane, więc zakładam, że te 30 proc. już jest pewne. To oczywiście nie zrekompensuje całości strat, które ponieśliśmy w wynagrodzeniach, bo inflacja spowodowała, że moim zdaniem wynagrodzenia powinny wzrosnąć o 40 proc., ale w gospodarce przede wszystkim patrzyłbym na sprawę troszeczkę szerzej. My czasami zwracamy uwagę tylko na Polskę, pomijając zupełnie to, w jakim otoczeniu się znajdujemy. Natomiast w tej chwili na świecie dzieje się mnóstwo rzeczy, które geopolitycznie, geogospodarczo w najbliższych latach będą decydujące.
W ogóle, jeśli chodzi o rozwój gospodarczy, to przede wszystkim wzrasta dominacja krajów azjatyckich. To są zmiany struktury gospodarczej, z którymi mamy do czynienia. To są kwestie technologii, które się rozwijają.
My w Europie trochę przespaliśmy. Myślę, że w ogóle pociąg technologiczny już odjechał w stronę Azji i Stanów Zjednoczonych. Ja się przede wszystkim spodziewam przegrupowania makro gospodarczego, jeśli chodzi o gospodarkę światową. Inne rzeczy zaczną się liczyć, inni gracze wejdą na rynki, a jednocześnie proszę pamiętać, że jesteśmy w czasie dosyć poważnego kryzysu, kryzysu gospodarczego również, który moim zdaniem w tym roku zacznie powoli zanikać, a więc pojawią się takie furtki dla gospodarek do tego, żeby przyspieszyć swój rozwój. Mam nadzieję, że również gospodarka naszego kraju znajdzie się w tym rytmie gospodarki światowej, że nie przegapimy tego momentu i będziemy mogli uczestniczyć w tej geostrategicznej zmianie całego systemu gospodarczego, z którym obecnie mamy do czynienia.
Natomiast te wszystkie nasze sprawy, takie proste, myślę, że one są ważne oczywiście dla każdego z nas, ale one powinny gdzieś tam w tle zawsze mieć na uwdze to, co dzieje się w gospodarce światowej, a dzieje się zdecydowanie bardzo dużo.
Zatem jak polska gospodarka, polscy politycy, polski biznes, otoczenie biznesu może spowodować, że w tę furtkę trafimy i faktycznie popłyniemy z prądem wzrostu gospodarczego, światowego odbicia po tym kryzysie?
Recepty są dosyć proste. Jeśli chcemy, żeby gospodarka szła do przodu, to przede wszystkim biznes musi iść do przodu, przedsiębiorstwa muszą iść do przodu, a one muszą mieć łatwiej, taniej, szybciej, a więc mniej regulacji, mniej kosztów, większe możliwości, więcej różnego typu dyplomatycznych działań, które otwierałyby nam rynki na cały świat, i sobie spokojnie poradzimy.
Czy tak będzie? Możemy na razie zgadywać. Patrząc na to, jakie regulacje już teraz wchodzą i w Europie, i w Polsce na początku roku, mam co do tego duże wątpliwości. Ale może w najbliższym roku to wszystko się jakoś lepiej ułoży, czego wszystkim życzę.
Niespełna trzyprocentowy wzrost gospodarczy w Polsce - takie są prognozy zebrane przez Europejski Kongres Finansowy na 2024 rok. To jest realny wzrost?
Myślę, że tak. Tak jak powiedziałem, powoli już kończymy stagnację gospodarczą, która dotknęła większość krajów europejskich, i będziemy powoli przyśpieszać. Natomiast moim zdaniem głównym zagrożeniem jest ciągle inflacja, a więc trzyprocentowy wzrost gospodarczy przy inflacji, która będzie bardzo powoli spadać, nie będzie zbyt dużym.
Poza tym jesteśmy gospodarką, która ma gonić kraje wysoko rozwinięte, więc dla nas 3 proc. to jest niewiele. Dobrze, że w ogóle się ten wzrost pojawił, bo przypomnę, że w zeszłym roku był on bliski zeru, widać więc poprawę koniunktury, ale trochę za mało.