Radio Białystok | Gość | gen. bryg. Rafał Miernik [wideo] - dowódca Wojskowego Zgromadzenia Zadaniowego Podlasie
- Chcemy zapobiec tego typu sytuacjom w przyszłości. Dlatego podjęliśmy szereg czynności zaradczych - mówi o przypadkach żubrów zabitych pod kołami wojskowych pojazdów gen. bryg. Rafał Miernik.
W ostatnim czasie głośno było o żubrach zabitych przez żołnierzy stacjonujących w naszym regionie. Co wojsko robi, by takie sytuacje się nie powtórzyły?
O tym ze swoim gościem - generałem brygady Rafałem Miernikiem, dowódcą Wojskowego Zgromadzenia Zadaniowego Podlasie rozmawia Renata Reda.
Renata Reda: Wojskowe Zgrupowanie Zadaniowe Podlasie ma nowego dowódcę. Został nim generał brygady Rafał Miernik, dowódca 19. Lubelskiej Brygady Zmechanizowanej. Witam pana.
Rafał Miernik: Witam serdecznie.
Dopiero rozpoczął pan tu służbę, a już problemy niekoniecznie czysto wojskowe, bo kilka dni temu pod kołami wojskowych ciężarówek zginęły dwa żubry, jeden niespełna miesiąc temu też w Puszczy Białowieskiej. Dlaczego do tego doszło, co udało się już ustalić żandarmerii wojskowej?
To prawda. Może rozpocznę od tego, że dla nas jest to bardzo przykre, że te zwierzęta, które są ikoną i dobrem narodowym akurat zginęły pod kołami wojskowego pojazdu.
A czy musiało do tego dojść? Czy to nie było z powodu nadmiernej prędkości?
Nie, nie. To nie była nadmierna prędkość, warunki drogowe były fatalne jak państwo wiecie…
I noc.
Noc, pojazd wojskowy ma swoją masę, ma swoją inercję przy hamowaniu. W tym przypadku zginęła krowa i cielak. Jak wiemy, to są zwierzęta stadne, tym bardziej młode zawsze trzyma się matki i w tym przypadku akurat to było nagłe wtargnięcie zwierzęcia.
A w przypadku Masiewa miesiąc temu, też w Puszczy Białowieskiej, to było w dzień. Tam nie było nadmiernej prędkości? Tak relacjonują mieszkańcy.
Nie. Mieszkańcy również relacjonują, że pojazdy wojskowe, które przemieszczają się na co dzień, one nie ukrywam – pewnie zdarza się, że jadą te 50, 60 km/h i przy tak dużym pojeździe wydaje się, że jest to szybko. Nie będziemy teraz dyskutować, fakty są takie, że żandarmeria wojskowa owszem, prowadzi jeszcze postępowanie z urzędu, niemniej jednak wszystkie okoliczności na chwilę obecną wskazują, że pojazd wojskowy zachował właściwą prędkość.
To nie zmienia faktu, że jest nam bardzo przykro i jesteśmy tutaj w ścisłym kontakcie z dyrekcją Białowieskiego Parku Narodowego, ale też z wszystkimi leśnikami i ekologami – to podkreślam. Dlaczego? Dlatego że chcemy zapobiec tego typu przypadkom w przyszłości, chodzi tu o behawiorystykę zwierząt i też wszelkie ich zwyczaje, które chcielibyśmy poznać jeszcze bardziej. Dlatego pozyskujemy trasy migracji zwierząt w tym rejonie, mamy również dostęp do aplikacji zwierząt, które są zachipowane i możemy ostrzegać naszych kierowców i zgrupowania w terenie o ich ruchu, gromadzeniu się, bliskości dróg.
Podjęliśmy szereg czynności zaradczych, też instruktaże, szkolenia dla kierowców, w jaki sposób się zachowywać, żeby jak najbardziej ograniczyć tego typu zdarzenia, bo żubry to są jedne z przedstawicieli dzikich zwierząt – mamy też inne…
Czy poza tymi żubrami były jeszcze jakieś ofiary wśród zwierząt odkąd działa Wojskowe Zgrupowanie Zadaniowe Podlasie, od sierpnia?
Jeżeli chodzi o duże zwierzęta to nie, tylko te mniejsze - lisy, jenoty. Proszę nie traktować tego jako formy tłumaczenia, ale bardzo wyeksponowany został przypadek śmierci żubrów pod kołami wojskowego pojazdu, jednak jak wiemy żubry giną też pod pociągami czy innymi cywilnymi pojazdami.
A czy żołnierze w ogóle są odpowiednio przeszkoleni jak zachowywać się w Puszczy Białowieskiej? Czy wolno im palić ogniska, czy nie wolno? Wiedzą, jakie reguły obowiązują?
Tak, wiedzą. I to, co akurat dzieje się w Puszczy Białowieskiej, nawiązała pani tutaj do palonych ognisk to jest wszystko realizowane za zgodą dyrekcji parku w miejscach wyznaczonych i proszę mieć na względzie, że bardzo ciężko jest pogodzić wykonywanie zadań operacyjnych…
Z byciem na poligonie w puszczy?
Tak. Bardzo często pojawia się taka narracja w mediach, że wojskowi traktują wioski przygraniczne jak poligon. Ale proszę mieć na względzie, że my wykonujemy tutaj zadania operacyjne, które mają na celu zwiększenie bezpieczeństwa wszystkich mieszkańców – obywateli Polski, ale też w szczególności Podlasia i te ogniska to są nie tylko po to, żeby żołnierz mógł się ogrzać na posterunku w bardzo trudno dostępnym miejscu, gdzie nie jesteśmy w stanie i nie chcemy budować infrastruktury, która pewnie wyglądałaby inaczej i nie wymagałaby palenia ognisk.
I znacznie bardziej ingerowała w naturalne środowisko.
Dokładnie. Druga sprawa – jest to też forma odstraszania dzikich zwierząt, ponieważ na posterunku żołnierze stoją parami i wykonują zadania parami. I ognisko też daje pewien obraz aktywności żołnierzy na granicy, co też ma pewną funkcję odstraszenia strony przeciwnej.
A jak wygląda współpraca z miejscową ludnością? Bo np. z dziś opublikowanego sondażu IBRIS wynika, że żołnierze nadal powinni chronić granicę polsko-białoruską – opowiada się za tym prawie 62 proc. ankietowanych. Czy rzeczywiście tak pan odbiera współpracę z miejscowymi?
Tak, tak odbieram współpracę z miejscowymi. I niezależnie od komentarzy, również tych nieprzychylnych, które szanujemy i nad którymi się pochylamy, to uważam, że mieszkańcy Podlasia są świadomymi obywatelami. Wiedzą, dlatego tutaj jesteśmy i taka jest wyższa konieczność.
Nie będziemy tutaj tłumaczyć wszystkiego, my jako wojsko staramy się przede wszystkim dostosować, zrozumieć procesy, ale także tę naturę, która nas otacza i zrobimy wszystko, żeby te negatywne efekty ograniczyć maksymalnie.
A na jakim odcinku jest teraz najwięcej żołnierzy? Gdzie presja migracyjna jest największa?
Tego niestety nie mogę pani powiedzieć.
Ale może pan mniej więcej powiedzieć, jak wygląda sytuacja po drugiej stronie granicy, bo obserwujecie, monitorujecie sytuację, zachowanie służb białoruskich.
Mogę powiedzieć tyle, że tak jak dla nas warunki pogodowe są niekorzystne również są niekorzystne dla innych. I niskie temperatury wpływają bezpośrednio na tę aktywność. To jest taki już zaobserwowany trend, który powtarza się rok w rok.
Wczoraj zainaugurowaliście nowy zwyczaj w Białymstoku. Mecz Jagiellonii Białystok z mistrzem Polski, Rakowem Częstochowa miał wojskową oprawę. Dlaczego? To tak za panem idzie z jednostki do jednostki?
Troszeczkę tak. Wcześniej mieliśmy taką tradycję również w Wielkopolsce. Kiedy jest ostatni mecz, bo Białystok grał u siebie ostatni raz w tym roku, to jest to doskonała okazja do współpracy z kibicami i z klubem do takiej uroczystej oprawy.
Grudzień jest takim szczególnym miesiącem dla nas wszystkich. Łączymy go bardzo często ze świętami, z tą atmosferą rodzinną, z pewną zadumą, a dla nas żołnierzy jest to szczególny miesiąc, ponieważ też przypada data 21 grudnia.
Czyli dzień pamięci o zmarłych w misjach i operacjach wojskowych poza granicami państwa.
Dokładnie. I to jest taka data-pomnik, jak już wspominałem wcześniej, że na trzy dni przed wigilią w 2011 roku pięciu naszych kolegów zginęło w jednym ataku.
Tuż po tym, jak pan sam opuścił misję w Afganistanie.
Tak, byłem tam dowódcą Zgrupowania Bojowego Alfa w ramach IX zmiany i można powiedzieć, że bezpośrednio miesiąc po moim wyjeździe miało miejsce to tragiczne zdarzenie. Zgrupowanie Podlasie ma w swoim składzie praktycznie wszystkich żołnierzy wszystkich rodzajów broni i rodzajów służb, sił zbrojnych. Dlatego w dniu wczorajszym weterani z wielką flagą mieli okazję wyjść na murawę. Była oprawa orkiestry wojskowej lubelskiej, wspaniała atmosfera wśród kibiców na stadionie. Myślę, że godnie upamiętniliśmy pamięć naszych towarzyszy broni.
A dodatkowo jeszcze piękny był wynik, 4:2.
Martwiłem się również o wynik, bo on zawsze pomaga, ale gra i widowisko sportowe były przednie.
To był pierwszy wywiad nowego dowódcy Wojskowego Zgrupowania Zadaniowego Podlasie generała brygady Rafała Miernika. Dziękuję panu za wizytę w studiu.
Dziękuję bardzo.