Radio Białystok | Gość | Agnieszka Maliszewska [wideo] - dyrektorka Polskiej Izby Mleka
- Rozumiemy Ukrainę i wspieramy, natomiast nie może być tak, że ta bardzo trudna sytuacja wojenna doprowadza do tego, że cały rynek europejski jest zdestabilizowany.
Trwający od prawie miesiąca protest polskich przewoźników na granicy z Ukrainą dotyka także branżę mleczarską. Co w tej sprawie robią spółdzielcy?
Gościem Radia Białystok jest dyrektorka Polskiej Izby Mleka Agnieszka Maliszewska, białostoczanka, która przyjechała do nas właściwie wprost z Brukseli. Tam wybrano ją właśnie po raz drugi na pierwszą wiceprezydent COPA COGECA - europejskiej organizacji zrzeszającej rolnicze związki zawodowe i organizacje spółdzielcze. Rozmawia Renata Reda.
Renata Reda: Gratuluję sukcesu jako fachowcowi i jako kobiecie, bo w branży mleczarskiej w Europie górują chyba mężczyźni.
Agnieszka Maliszewska: Dziękuję bardzo za gratulacje, tym bardziej że jestem jedyną kobietą w zarządzie COGECA. Ale jest to sukces nie tylko mój jako kobiety, bo ja cały czas mówię, że spółdzielczość to kobieta, ale też wszystkich kobiet, które reprezentują sektor spółdzielczy w Europie. To też jest sukces Polski, bo jest to najwyższe stanowisko, jakie do tej pory piastuje w tych organizacjach osoba z Polski.
Jak bardzo prestiżową organizacją jest COGECA?
Jest to najbardziej wpływowa organizacja, jeżeli chodzi o kwestie związane z reprezentowaniem sektora spółdzielczego w całej Europie, czyli największa organizacja, która ma wpływ na kształtowanie polityki rolnej, spółdzielczej w całej Unii Europejskiej. Jest to bez wątpienia niezwykle istotna organizacja, której głos wybrzmiewa podczas posiedzeń Parlamentu Europejskiego, Komisji Europejskiej. Bez opinii COGECA tak naprawdę nie przechodzi żaden akt prawny, jeżeli chodzi o poziom Unii Europejskiej.
Czyli jesteście w stanie znacząco wpływać na zmianę przepisów Unii Europejskiej? Pytam w kontekście sytuacji na granicy z Ukrainą w związku z protestem polskich, a także słowackich przewoźników. Chodzi o umowę między Unią a Ukrainą w sprawie braku zezwoleń dla ukraińskich przewoźników na wwóz towarów do Polski.
Jako COGECA wpływamy niezwykle istotnie na wiele aspektów. Zanim powiem o tym, to wrócę do jednej kwestii. Jak pamiętamy, przez ostatnie lata mieliśmy bardzo silną presję ze strony m.in. organizacji, które mienią się organizacjami pro zwierzęcymi, żeby uznać hodowlę bydła za hodowlę przemysłową, co oznaczałoby w kontekście chociażby naszego województwa ograniczenie produkcji mleka, czyli hodowli krów, w sposób dramatyczny. Innymi słowy, zamknęłoby nam to prawie w ogóle drogę do produkcji mleka. Mielibyśmy się zająć tym tylko hobbystyczne.
Między innymi dzięki bardzo silnej presji COGECA udało się nam bydło mleczne z tego wyłączyć, więc możemy produkować. To przykład tego, jak silna jest presja i głos organizacji, której jestem wiceprezydentem.
Oczywiście problem ukraiński też podnosiliśmy teraz, podczas tych posiedzeń, i to był mój głos, kiedy wskazywałam na to, jak ogromne problemy, zwłaszcza my - kraj przyfrontowy, ale też wszystkie pozostałe kraje przyfrontowe, mają dzisiaj w związku z uwolnieniem wręcz - można tak śmiało powiedzieć - rynku transportu dla strony ukraińskiej.
Dzisiaj jesteśmy kompletnie niekonkurencyjni, jeżeli chodzi o kwestie związane z transportem. Niestety przekłada się to bardzo mocno na to, że z kolei my jako sektor spółdzielczy, ale przede wszystkim sektor mleczarski tutaj na Podlasiu, ponosimy tego bardzo duże konsekwencje. Kolejki, które dzisiaj są na granicy, trudności z eksportem.
Bardzo dobrze rozumiem naszych przewoźników i jak najbardziej się z nimi solidaryzuję. Natomiast chcę powiedzieć, że jedna i druga strona, mówię tu o stronie rządowej, ma dzisiaj niezwykle trudne zadanie, ponieważ my jako branża mleczarska cały czas mówimy o tym, że konsekwencje polityczne na poziomie Unii, na poziomie krajów tak naprawdę, zaskutkowały tym, że nasz eksport na Ukrainę w zasadzie stoi. Ukraina w ostatnim czasie była dla nas, zwłaszcza dla podlaskich zakładów i spółdzielni, bardzo dobrym rynkiem, gdzie zawarliśmy świetne kontrakty między innymi na produkty, które są produktami świeżymi, tak zwanymi szybko zbywalnymi. Wszystko to dzisiaj zalega w magazynach. Nie możemy tego wysłać.
Zalega czy mnóstwo już się zepsuło?
Mnóstwo z tych towarów prawdopodobnie zostanie utraconych. Natomiast problem jest i jest zauważalny nie tylko przez nas, ale też i przez wszystkie kraje Unii. My mówimy o tym, że dzisiaj ten problem najbardziej dotyczy krajów przyfrontowych, ale za chwilę rozleje się na całą Europę i jako Komisja Europejska, jako Parlament Europejski, ale też jako organizacje musimy podjąć bardzo szybkie działania, żeby nie doprowadzić do kompletnej ruiny eksportu, zwłaszcza tutaj w krajach przyfrontowych. W szczególności my jako Podlasie jesteśmy tym dotknięci.
Co do tej pory zrobiliście jako tak duża organizacja europejska, jeżeli chodzi o przywrócenie zezwoleń dla ukraińskich przewoźników?
Rozmawialiśmy w ubiegłym tygodniu na ten temat m.in. z organami Komisji Europejskiej, żeby ten temat jak najszybciej został rozwiązany. Nie może być tak, że ukraińscy przewoźnicy dostają o wiele lepsze warunki i nasi europejscy przewoźnicy przestają być konkurencyjni. Rozumiemy Ukrainę i wspieramy, natomiast nie może być tak, że ta bardzo trudna sytuacja wojenna doprowadza do tego, że cały rynek europejski jest zdestabilizowany. A to dzisiaj obserwujemy. Absolutnie wymaga to natychmiast strukturalnych rozwiązań, jeżeli chodzi o poziom Komisji Europejskiej.
Jaka jest na to szansa?
Mam nadzieję, że te apele, o których mówimy, i te informacje, które przekazujemy do przedstawicieli instytucji unijnych, przede wszystkim do pani von der Leyen i do komisarza do spraw transportu, trafią. Nie chciałabym, ale też taki wariant jest rozpatrywany, żeby doszło za chwilę do masowych protestów w Brukseli. Być może taka sytuacja też będzie miała miejsce, jeżeli nie zostanie to unormowane.
Bo nie tylko polscy przewoźnicy, ale już europejscy, mówią o tym, że tak naprawdę powoli zaczynają zamykać swoje firmy, ponieważ opłacalność zaczyna być w tym momencie na poziomie zerowym i tak naprawdę, kiedy ktoś będzie musiał dopłacać do tego interesu, kiedy my jako unijni przedsiębiorcy, unijni przewoźnicy, chociaż ja nie mam tutaj tytułu do tego, żeby się wypowiadać w imieniu przewoźników, ale mówię tu w imieniu branży, która też posiada własną flotę transportową, kiedy my tak naprawdę absolutnie w żaden sposób nie jesteśmy sprostać finansowym warunkom, jakie daje Ukraina. Będziemy po prostu zamykać nasze biznesy.