Radio Białystok | Gość | prof. Andrzej Jackiewicz [wideo] - konstytucjonalista z Wydziału Prawa Uniwersytetu w Białymstoku
- Nie sądzę, żeby ci politycy, ci ministrowie powołani wczoraj przez prezydenta podejmowali jakieś wyjątkowo strategiczne decyzje - mówi prof. Andrzej Jackiewicz.
W Pałacu Prezydenckim odbyła się uroczystość zaprzysiężenia rządu Mateusza Morawieckiego.
Sytuację ze swoim gościem - konstytucjonalistą z Wydziału Prawa Uniwersytetu w Białymstoku prof. Andrzejem Jackiewiczem komentuje Renata Reda.
Renata Reda: Znamy skład nowego rządu. Już przylgnęły do niego określenia: dwutygodniowy, tymczasowy. Czy faktycznie będzie to rząd dwutygodniowy?
Andrzej Jackiewicz: Co najmniej dwutygodniowy, bo z tego co powiada premier Morawiecki, to w ciągu dwóch tygodni wystąpi z exposé do Sejmu z wnioskiem o wotum zaufania i myślę, że ten dwutygodniowy czas zostanie przez premiera wykorzystany.
Co do sekundy.
Nie wiem, czy co do sekundy, ale wydaje mi się, że to będą rzeczywiście dwa tygodnie. Natomiast trzeba pamiętać, że ten rząd będzie rządził do momentu powołania nowego rządu. A to, że premier Morawiecki dostanie, czy raczej nie dostanie wotum zaufania nie powoduje, że nagle zmaterializuje się nowy rząd. Trzeba będzie ten nowy, kolejny rząd powołać i Sejm w kolejnym etapie, w kolejnej procedurze będzie miał możliwość powołania innego rządu.
Czyli jak to będzie panie profesorze wyglądać czasowo? Czy do końca tego roku będzie nowy rząd, czy już z nowym rokiem możemy się spodziewać nowej Rady Ministrów?
Trudno powiedzieć, bo to zależy od tego, czy poszczególne organy konstytucyjne będą wykorzystywać swoje terminy maksymalnie. Załóżmy, że dwa tygodnie teraz czekamy na exposé i głosowanie nad wotum zaufania, a następny etap to etap sejmowy. Dwa tygodnie i Sejm wybiera premiera i głosuje następnie nad wotum zaufania dla premiera i dla rządu, nowego rządu.
Więc dwa tygodnie. Czy w kolejnym etapie Sejm wykorzysta dwa tygodnie - wątpię…
Z zapowiedzi wynika, że to się będzie szybciej działo.
Tak. Koalicja zbudowana, można powiedzieć, że już stoi w blokach i czeka tylko na tę możliwość. Więc wydaje mi się, że to będzie bardzo szybko.
Ale i tak kilka dni to potrwa.
Konstytucja przewiduje dwa tygodnie. Na pewno te dwa tygodnie nie zostaną wykorzystane, zgodnie z tymi zapowiedziami. Ale wydaje mi się, że jest potrzebny czas na zgłaszanie kandydatur, więc to nie będzie trwało dzień, dwa, ale na pewno krócej, niż dwa tygodnie - kilka dni to zajmie. Ale następnie ten rząd jeszcze musi zostać powołany przez prezydenta.
I tu jakie są terminy?
Konstytucja tutaj nie wskazuje precyzyjnie, ile czasu ma prezydent na powołanie rządu, ale skoro nie ma tego terminu, to powinien to zrobić niezwłocznie. I można zakładać, że do dwóch tygodni taki rząd powinien być powołany.
Czyli faktycznie w nowym roku.
To znaczy to przy takim maksymalnym wykorzystaniu wszystkich terminów konstytucyjnych to mogłoby się tak oczywiście zdarzyć, że na przełomie roku byśmy mieli nowy rząd. Ale wydaje mi się mimo wszystko, że to będzie troszeczkę szybciej, że to jednak będzie jeszcze przed świętami.
Czyli jednak na szczyt w sprawie unijnych traktatów pojedzie premier Mateusz Morawiecki?
Tak, zdecydowanie. Tu co do tego nie ma wątpliwości – do momentu ukonstytuowania się kolejnego rządu funkcjonuje jako rząd ten premier, ten rząd, który został oficjalnie powołany przez prezydenta.
Panie profesorze, a co tak właściwie wczoraj się zadziało i po co?
Prezydent wykorzystał swoją konstytucyjną kompetencję do desygnowania premiera. Premier zaproponował taki, a nie inny skład Rady Ministrów i wczoraj odebrał przysięgę od takiej Rady Ministrów. Więc wszystko się dzieje zgodnie z konstytucją.
Czy skład rządu ma jakieś znaczenie?
Niewielkie, wydaje mi się. Na tyle, na ile przez ten czas dwóch, trzech, może czterech tygodni da się coś zmienić. Raczej w nauce się wskazuje, że taki rząd powinien powstrzymywać się od jakichś strategicznych decyzji, że to raczej powinno być takie bieżące administrowanie różnymi sprawami.
Ale to trzeba pamiętać o tym, że cały czas w państwie się sporo dzieje, są różnego rodzaju programy rządowe cały czas realizowane, są powoływane różne organy przez ministrów chociażby, przez prezesa Rady Ministrów, kończą się kadencje różne. Więc to są dalej podejmowane ważne decyzje i przez trzy, cztery tygodnie to dużo się może dziać.
Natomiast rzeczywiście biorąc pod uwagę, że nie wszyscy ministrowie to są politycy z pierwszego szeregu, tak bym powiedział, to nie sądzę, żeby ci politycy, ci ministrowie powołani wczoraj przez prezydenta podejmowali jakieś wyjątkowo strategiczne decyzje.
Leszek Miller proponuje skrócenie okresu rządów nowej Rady Ministrów przez procedurę konstruktywnego wotum nieufności ze wskazaniem Donalda Tuska na premiera. Czy w ogóle coś takiego jest możliwe?
To bardzo kontrowersyjna propozycja. Tu konstytucjonaliści są podzieleni. Formalnie konstytucja tego nie zakazuje, ale tak systemowo odczytując tę procedurę powołania rządu, to ja bym zdecydowanie tutaj odradzał sięganie po taką procedurę.
Ona jest wątpliwa jednak mimo wszystko, trzeba wziąć pod uwagę też to, że w ocenie prezydenta na przykład, taki rząd powołany w tym momencie, właśnie w tej procedurze konstruktywnego wotum nieufności to prezydent mógł mieć wątpliwości, czy to się działo zgodnie z konstytucją i powiedzieć, że takiego rządu nie powoła, bo został powołany niezgodnie z konstytucją.
Konstytucja przewiduje jednak prawo premiera, powołanego w tym etapie do zwrócenia się z exposé o wotum zaufania do Sejmu, więc trzeba moim zdaniem taką możliwość dać premierowi.
Dziś posiedzenie rozpoczyna Sejm. Mają być powołane trzy komisje śledcze – do spraw wyborów kopertowych, tzw. afery wizowej i Pegasusa. Po co te komisje w ogóle? Co one mogą wyjaśnić i jaka jest ich moc?
Ja bym nie przeceniał roli komisji sejmowych i tego, co są w stanie ustalić. To jest element raczej pewnej gry politycznej i w sensie politycznym każda z tych komisji do tej pory funkcjonujących jakąś tam rolę odegrała. Natomiast efekty działania tych komisji są bardzo ograniczone, bo komisje nie mają mocy wskazywania kogoś, zmiany jakieś decyzji, czegokolwiek.
Mogą wnioskować np. do Sejmu o pociągnięcie kogoś do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu do odpowiedzialności konstytucyjnej, w przypadku ustalenia, że doszło do jakiegoś przestępstwa. Mogą się zwrócić o wszczęcie postępowania karnego, ale same tego nie robią, więc uprawnienia komisji śledczych są podobne do uprawnienia oskarżyciela publicznego, podobne do tego, jak działa prokuratura. Ustala pewne fakty, ale decyzje, co do tych faktów pozostawia się organom wymiaru sprawiedliwości czy Trybunałowi Stanu.
Przed nami powołanie komisji śledczych a także, jak mówi nasz ekspert, około półtora miesiąca rządów premiera Mateusza Morawieckiego. Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.