Radio Białystok | Gość | Dariusz Piontkowski [wideo] - wiceminister edukacji i nauki
- To był postulat wielu środowisk gospodarczych, które uważały, że trzeba większą uwagę zwrócić na naukę ekonomii, ale w takim aspekcie praktycznym - mówi o wprowadzeniu nowego przedmiotu szkolnego - biznes i zarządzanie Dariusz Piontkowski.
W naszym regionie rozpoczyna go około 130 tysięcy osób. O tym z wiceministrem edukacji i nauki Dariuszem Piontkowskim rozmawia Edyta Wołosik.
Edyta Wołosik: Dzień dobry. Ma to być rok kontynuacji tego, co działo się w edukacji w poprzednich latach, nie powinno być dużych zmian - tak w skrócie można powiedzieć o rozpoczynającym się dziś nowym roku szkolnym. Rok kontynuacji, czyli jaki?
Dariusz Piontkowski: Spokojny. Mam nadzieję, że spokojny. Pojawił się jeden nowy przedmiot, ale który będzie raczej modyfikacją przedmiotu, który już wcześniej funkcjonował, to znaczy podstawy przedsiębiorczości. Tak dotąd ten przedmiot się nazywał, a od nowego roku będzie to biznes i zarządzanie. Chodziło nie tylko i wyłącznie o zmianę nazwy, ale także o wprowadzanie więcej elementów praktycznych, które pozwolą potem młodemu człowiekowi odnaleźć się i na rynku pracy, i ewentualnie założyć własną działalność gospodarczą.
Nowością w ramach tego przedmiotu będzie możliwość zdawania go na poziomie rozszerzonym. Dotąd takiej możliwości nie było. Czy to jest odpowiedź na potrzeby rynku pracy i też młodych ludzi, którzy rzeczywiście mają kreatywne i odważne myślenie o swojej przyszłości?
To był postulat wielu środowisk gospodarczych, które uważały, że trzeba większą uwagę zwrócić na naukę ekonomii, ale w takim aspekcie praktycznym, nie tylko i wyłącznie teoretycznym. Jak wygląda rynek, jak on funkcjonuje, jakie są przepisy, ale aby jak najwięcej elementów praktycznych się w tej nauce pojawiło.
Ten przedmiot właśnie taki ma być. Ma kłaść nacisk na praktyczne elementy, na elementy aktywizujące uczniów, a w ramach tej wersji rozszerzonej efektem ma być m.in. projekt, który uczniowie mają w ciągu lat nauki w szkole średniej stworzyć pod kierunkiem nauczyciela, projekt tworzony grupowo. Tak, jak się dzieje w biznesie, bo tam przecież jedna osoba wszystkiego nie robi, tylko jest to raczej praca projektowa.
A jeśli chodzi o nauczycieli? Pojawiają się informacje, że są braki kadrowe.
Informacje o tym, ile jest zgłoszeń na miejsca pracy w szkołach pojawiły się dopiero kilka lat temu. Wraz z reformami strukturalnymi pojawił się obowiązek informowania przez dyrektorów szkół, kuratorium o takich miejscach pracy, albo na cały etat, albo nawet na pojedyncze godziny. Dzięki temu od kilku lat mniej więcej wiemy, ile jest tego typu zgłoszeń. Czasami jest tak, że to ogłoszenie wisi jeden dzień lub dwa i dyrektor bardzo szybko znajduje nauczyciela, nie zawsze zdejmując jednocześnie informację o wolnym miejscu pracy.
W skali całego kraju takich zgłoszeń jest w tej chwili kilkanaście tysięcy, podobnie było w poprzednich latach. To trzeba zestawić z ogólną liczbą nauczycieli, których jest ok. 700 tys. w całym systemie edukacji w szkołach publicznych i niepublicznych. Jest to więc bardzo niewielka część, tym bardziej, że duża część tych ogłoszeń to są ogłoszenia o pracę nawet na pojedyncze godziny.
To dotyczy zwłaszcza pedagogów, psychologów, bo przypomnę, że od września tamtego roku wprowadzamy standaryzację zatrudnienia tych nauczycieli specjalistów. Chodzi nam o to, żeby w każdej szkole, czego dotąd nie było, pojawił się przynajmniej na kilka godzin nauczyciel pedagog, psycholog, który potrafi razem z nauczycielami rozwiązać problemy psychologiczne, pedagogiczne, wychowawcze, który potrafi udzielić pomocy uczniom, którzy mają specjalne potrzeby edukacyjne. I znalezienie np. na dwie godziny psychologa w szkole w miejscowości, która jest odległa od większego miasta o kilkadziesiąt kilometrów nie jest oczywiście łatwe, stąd tego typu wakatów jest w skali kraju kilka tysięcy.
Oczywiście, żeby zachęcić młodych ludzi do tego, żeby kształcili się w kierunku nauczycielskim na pewno potrzebne są pieniądze, oprócz tej pasji.
Trzeba rzeczywiście mieć pasję i lubić pracę z dziećmi i młodzieżą, bo bez tego nie da się w tym zawodzie pracować. Po drugie, staramy się rzeczywiście, by wynagrodzenia nauczycieli wzrastały, dlatego też co roku podwyższamy subwencję oświatową. W momencie, kiedy Prawo i Sprawiedliwość uzyskało wpływ na to, co się dzieje w Polsce, subwencja wynosiła nieco ponad 40 mld zł. To są ogromne pieniądze, ale w ciągu tych prawie ośmiu lat zwiększyliśmy tę subwencję do 64,4 mld zł. Na 2024 rok przewidujemy kolejny bardzo mocny wzrost subwencji o kilkanaście miliardów złotych, do ponad 76 mld zł, może nawet uda się jeszcze więcej, tak, aby móc realizować kolejny etap podwyżek.
W ciągu tych ośmiu lat wzrost wynagrodzenia nauczyciela rozpoczynającego pracę wynosił ok. 76 proc., nauczycieli dyplomowanych i mianowanych ok. 47 proc. Na kolejny rok premier zapowiedział wzrost wynagrodzeń sfery budżetowej, w tym nauczycieli co najmniej o 12,3 proc. Ministerstwo edukacji i nauki stara się, by ten wzrost był jeszcze wyższy. Prowadzimy rozmowy, uważamy, że zwłaszcza nauczyciel rozpoczynający pracę powinien mieć jeszcze wyższe zarobki, tak, aby zachęcić ich do rozpoczęcia pracy w tym zawodzie. Ale oczywiście nie zapominamy także o tych nauczycielach doświadczonych. Tu także chcemy, aby były poważne wzrosty wynagrodzenia.
I nowość, która od tego roku szkolnego będzie – tu już mówimy nie o nauczaniu, a pomaganiu w nauczaniu, czyli laptopy dla uczniów klas czwartych i bony na zakup laptopów dla nauczycieli.
Chcemy, aby szkoła była szkołą nowoczesną w tym sensie, że ma uczyć za pomocą nowoczesnych narzędzi. Nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu nauczyciela z uczniem, to wyraźnie pokazała pandemia i nie chcemy, żeby np. komputer czy robot zastępował człowieka, ale nowoczesne narzędzia są już chyba czymś oczywistym. Trudno zachęcić młodego człowieka do zainteresowania jakimś przedmiotem, jeżeli nie używa się nowoczesnych narzędzi. Stąd uczniowie powinni takie narzędzia mieć do pracy codziennej, także pracy w domu i stąd pomysł, aby uczniowie klas IV, rozpoczynający już taką naukę przedmiotową, poważną można powiedzieć w szkole podstawowej mieli laptopy do użytku – w szkole bądź w domu, to w zależności od tego, jak nauczyciele będą chcieli to urządzenie wykorzystać.
Powinny ruszyć już niedługo dostawy komputerów do samorządów, bo to one wskazują miejsca, gdzie komputery mają być dostarczone, bądź do poszczególnych szkół lub też punktów zbiorczych, z których już potem przekażą te laptopy do uczniów. Te komputery będą własnością rodziców, chyba że rodzic nie będzie chciał, to wówczas będzie mógł podpisać umowę użyczenia. Przez pięć lat nie można tych komputerów sprzedać, oddać czy użyczyć komuś innemu.
Ale oczywistym jest, że nauczyciel też powinien mieć nowoczesne narzędzia pracy. O tym mówiły także związki zawodowe i my się z tym zgadzamy, stąd duże środki przeznaczamy na zakup komputerów dla nauczycieli, na bony na zakup, bo to nauczyciel będzie ostatecznie wybierał.
Dostaje bon i może dołożyć sobie więcej, jeżeli chce ten sprzęt jeszcze droższy kupić.
Tak jest. Ten bon będzie wynosił 2500 zł. Mamy nadzieję, że jesienią tego roku pierwsza część nauczycieli, zwłaszcza tych pracujących w klasach IV-VIII, tak, aby była pewnego rodzaju równoległość – uczniowie otrzymują laptopy i nauczyciele, którzy z nimi pracują także aby mieli podobne narzędzia do pracy.
Choć trudno w to uwierzyć, że wakacje się skończyły, to faktem jest, że dziś w naszym regionie rozpoczyna ok. 130 tys. uczniów. Efektywnej pracy, nauki i spokoju chyba przede wszystkim życzymy.
Mam nadzieję, że wszyscy wypoczęli w czasie wakacji – i uczniowie, i nauczyciele i teraz z chęcią wrócą do pracy. Miejmy nadzieję, że będzie to spokojny rok szkolny.