Radio Białystok | Gość | dr Maciej Białous [wideo] - socjolog z Uniwersytetu w Białymstoku
Waloryzacja świadczenia 500 plus do 800 plus może zapewnić PiS-owi utrzymanie swojego elektoratu - uważa socjolog dr Maciej Białous.
Waloryzacja świadczenia 500 plus do 800 złotych - to obecnie główny temat na polskiej scenie politycznej. Choć jeszcze oficjalnie kampania nie wystartowała, im bliżej jesiennych wyborów parlamentarnych, tym pojawia się coraz więcej deklaracji i obietnic ze strony polityków. O tym z dr. Maciejem Białousem z Uniwersytetu w Białymstoku rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Jest to, czego wielu ekspertów spodziewało się już od dawna. W roku wyborczym mamy zapowiedzi waloryzacji świadczenia 500+ do 800 złotych. Czy w pańskiej ocenie może to zapewnić Prawu i Sprawiedliwości dodatkowe punkty w wyborach?
dr Maciej Białous: Trudne pytanie, czas pokaże. Wydaje mi się, że to nie do końca też chyba chodzi o to, żeby zapewniało dodatkowe punkty, tylko raczej, żeby utrzymać pewnego rodzaju status, jaki teraz dają sondaże i pewną przewagę nad konkurentami politycznymi. Wydaje mi się też, że cała ta sfera komentariatu, która się odezwała po tych informacjach, pokazuje, że tak naprawdę nikogo pewnie nieprzekonanego nie przekona ta waloryzacja. Natomiast być może będzie dodatkową zachętą, dodatkowym wskaźnikiem dla osób, które być może zaczęłyby się wahać. Wiadomo, że w dłuższej perspektywie i w dłuższych trendach to PiS jest na bardzo powolnej, ale jednak fali opadającej. Wydaje mi się, że chodzi tutaj po prostu o utrzymanie pewnego rodzaju mobilizacji w elektoracie.
Opozycja, Koalicja Obywatelska powiedziała: "sprawdzam". Zaproponowała waloryzację świadczenia 500+ do 800 zł nie od stycznia, jak chciałby to zrobić PiS, a już teraz. Jak pan ocenia ten ruch?
Wydaje mi się, że to jest dosyć szybka i gorąca reakcja. Nie jestem do końca pewien, czy to się opłaci z tego względu, że już Donaldowi Tuskowi wytyka się pewnego rodzaju niespójności logiczne, to, że był wcześniej przeciwnikiem świadczenia 500, a teraz na gwałt oferuje podwyżkę do 800. Prawdopodobnie to są takie słowa, które oczywiście są rzucane po to, żeby w jakiś sposób zelektryzować opinię publiczną i wzbudzić taką dyskusję medialną.
Jakoś trzeba było zareagować.
Tak, ale podejrzewam, że za kilka dni, za kilka tygodni już o tych słowach Donalda Tuska będziemy zapominać powoli, bo wejdą inne tematy. Zbliża się 4 czerwca, czyli taki kulminacyjny punkt kampanii z punktu widzenia opozycji. Wydaje mi się, że to był taki strzał, który być może będzie bez konsekwencji.
To skoro 500+ i waloryzacja tego świadczenia to strzał, to co dopiero kolejne z tematów poruszanych przez Prawo i Sprawiedliwość, czyli np. opłaty, a raczej brak opłat za autostradę, co ma wejść w życie od lipca. Czy to jest w ogóle wyborczonośny temat?
To, co robi PiS, tzn. obiecując pewnego rodzaju kolejne takie prospołeczne, populistyczne, być może w czyjejś perspektywie propozycje, po prostu konsekwentnie robi to, co robiło przez ostatnie lata, więc zupełnie mnie to nie dziwi. Zwiększanie świadczeń socjalnych, darmowe leki to jest też coś, co pojawiło się ostatnio, darmowe autostrady. To jest coś, co absolutnie należy do tej retoryki PiS-owskiej ostatnich lat, więc tutaj żadnych zaskoczeń nie ma. Opozycja pewnie powinna być przygotowana, że tego rodzaju obietnice się pojawią. Nie sądzę, żeby akurat darmowe autostrady były jakimś takim absolutnym game changerem, jeżeli chodzi o kampanię wyborczą i wywracało zupełnie wszystko do góry nogami. Natomiast to też jest ciekawe, że PiS oczywiście mówi, zapowiadając te darmowe autostrady, porusza też wątki skądinąd istotne, czyli np. kwestię wykluczenia transportowego. Pytanie, jak bardzo uda się ten wątek wprowadzić do kampanii, a w jakim stopniu zostanie z tego tylko slogan, że coś będzie za darmo.
Mimo wszystko po tej konwencji PiS-u na stole jest już chyba dość dużo. 500+, darmowe leki, darmowe autostrady. Choć ta kampania jeszcze oficjalnie w ogóle się nie zaczęła. Czy PiS-owi starczy paliwa do wyborów?
Jest jeszcze dużo czasu, więc trudno przewidzieć. Wydaje mi się, że w interesie PiS-u jest ogłaszanie pewnych rzeczy na tyle wcześnie, żeby zobaczyć, jak reagują konkurenci. Ta układanka nie jest oczywista. PiS prawdopodobnie nie może liczyć na taki komfort jak przy ostatnich wyborach, to znaczy na rządy większościowe, samodzielne. Sondaże na to nie wskazują. Trzeba też zobaczyć i rozpoznać sytuację, jak na to będzie reagować Platforma. Czy Donald Tusk chwyci trochę tę przynętę, tak jak to zrobił i zaczął mówić o tym 800+, zaczął się w pewnym sensie licytować. Jak na to zareaguje bardziej liberalna część elektoratu. Czy oni z kolei zaczną teraz odpływać i przesuwać się bardziej na prawą stronę Konfederacji, co być może jest w interesie PiS-u.
Czyli można powiedzieć, że bardziej sondowanie, póki co, niż zbieranie elektoratu.
Pewnie jedno i drugie. Wydaje mi się, że dla PiS-u jest ważne, żeby też konsolidować ten elektorat, który jest, by jeszcze nie odpływał, a z drugiej strony dawać sobie też jeszcze wystarczająco dużo czasu na różne takie manewry tuż przed wyborami.
To są tematy, szczególnie te 500+, teraz 800+, którymi będzie można przez całą kampanię podgrzewać atmosferę? Czy potrzeba będzie czegoś nowego?
Wydaje mi się, że kwestie ekonomii, kwestie pieniędzy będą kluczowe, bo też to hasło Koalicji Obywatelskiej "PiS = drożyzna" ewidentnie wskazuje na to, jakie będą główne wątki. Nie da się ukryć, że nasz stan portfeli i ceny w sklepach to jest coś, co widzimy na co dzień i co wszystkich martwi, bo koszula bliska ciału. Kwestie finansowe, kwestie opieki społecznej, dodatków różnego rodzaju to będą takie prawdopodobnie główne wątki, bo też trudno sobie wyobrazić, co mogłoby być innym centralnym elementem na ten moment.
Wśród opozycji też widać nacisk na propozycje prospołeczne. Koalicja Obywatelska proponuje, chociażby kredyt 0%, podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tysięcy złotych. Czy takimi propozycjami można wygrać wybory?
Niekoniecznie te wybory. Takie propozycje byłyby prawdopodobnie ciekawe i można by było pewnie więcej na nich ugrać, gdybyśmy mieli troszkę inną sytuację. Wydaje mi się, że Koalicja Obywatelska w dużej mierze stawia na coś innego, to znaczy na emocje, na konsolidację wokół osoby Donalda Tuska i na byciu anty, czyli w zasadzie na tym samym dokładnie co przez ostatnie lata. Oczywiście jakieś propozycje będą się pojawiać, natomiast biorąc też pod uwagę, co się przedostaje do mediów, jakie są tematy główne, wydaje mi się, że jednak taka psychologiczna gra będzie się toczyła o to, żeby odsunąć PiS od władzy i to będzie taki główny i naczelny postulat Koalicji Obywatelskiej.
Teraz na topie jest polityka prospołeczna. Istotne pewnie będą też kwestie obronności. A co z kwestiami światopoglądowymi, które zawsze gdzieś tam pojawiają się przed wyborami? Czy tutaj jakichś wątków się pan spodziewa?
Na pewno jest kilka takich tematów, które są, że tak brzydko powiem trupami w szafie, to znaczy one mogą wrócić w każdej chwili. Z perspektywy głównych graczy, tzn. nie tylko PiS-u, ale też Koalicji Obywatelskiej, Szymona Hołowni, czy też Trzeciej drogi, jak to teraz powinniśmy chyba nazywać, pewnie one nie są wygodne. Myślę tutaj np. o sytuacji kobiet i o prawach reprodukcyjnych, o aborcji, o mniejszościach seksualnych. To są takie tematy, które oczywiście gdzieś pod skórą są i są bardzo ważne. Natomiast wydaje się, że one są trudne do zarządzania przez jakąkolwiek partię. Wiadomo, że i Koalicja Obywatelska, i tym bardziej Hołownia nawiązują do wartości chrześcijańskich, muszą się liczyć w jakiś sposób ze zdaniem Kościoła, więc pewne tematy są bardzo delikatne i bardzo trudne.
Z drugiej strony chcą też być w miarę nowoczesną partią, tak się wydaje.
I to jest kłopot oczywiście. Jak być wszystkim naraz.
"Trzecia Droga, Wspólna Droga" to jest hasło wyborcze Polski 2050 i PSL-u. Jak pan je ocenia?
To hasło czy ta nazwa komitetu jest o tyle interesująca, że ewidentnie pokazuje, na czym będzie się opierać to wszystko. Jeżeli Koalicja Obywatelska jest anty PiS-em, to trzecia droga jest ani PiS-em, ani Koalicją Obywatelską. Jest to jakieś zgrabne rozwiązanie, żeby zgarnąć, być może elektorat niezdecydowany. Te sondaże teraz dają Trzeciej Drodze kilkanaście procent, więc byłby to wynik naprawdę pewnie satysfakcjonujący. Natomiast trudno powiedzieć jeszcze, w jaki sposób oni będą narzucać swój język kampanijny. Słyszałem jakieś postulaty, które wydają się takim patchworkiem, zszyciem tego, co mówi PiS i Koalicja. Jeżeli dobrze pamiętam, to właśnie Władysław Kosiniak-Kamysz, komentując kwestię 500+ powiedział, że dobrze, 800+, ale tylko dla pracujących. Czyli z jednej strony bardziej prospołecznie, ale też trochę liberalnie, żeby te osoby, które "zasłużyły" swoją pracą mogły te pieniądze dostać. Wiadomo, że takie patchworki czasami mogą się sprawdzić, ale często też sprawiają wrażenie szytych grubą fastrygą na kolanie. Koalicja musi uważać na to, co mówi i co robi.
Zobaczymy, jak te rozwiązania zarówno ze strony rządu, jak i opozycji będą się sprawdzać. Jedno jest pewne - na scenie politycznej będzie coraz goręcej.