Radio Białystok | Gość | Agnieszka Maliszewska [wideo] - dyrektor Polskiej Izby Mleka
"Mlekovita, Mlekpol, Piątnica to są te firmy, które dzisiaj bez wątpienia są liderami nie tylko w naszym kraju, ale też świetnie sobie radzą w świecie" - mówiła w Polskim Radiu Białystok Agnieszka Maliszewska.
To uhonorowanie rolników za wysokie wyniki w produkcji mleka. Najlepsi hodowcy bydła mlecznego otrzymają we wtorek (09.05) w Białymstoku Podlaskie Laury Mleczne.
Tymczasem sytuacja w sektorze mleczarskim nie jest najlepsza.
Renata Reda: Wielu ekspertów prognozuje kryzys w sektorze mleczarskim. M.in. dlatego, że popyt na produkty mleczne będzie osłabiało spowolnienie gospodarcze na świecie. O tym rozmawiam z dyrektor Polskiej Izby Mleka Agnieszką Maliszewską. Jaka jest teraz sytuacja w pani branży?
Agnieszka Maliszewska: Ja chciałabym bardzo mocno powiedzieć, że ten kryzys w sektorze mleczarskim niestety już jest. Mamy od kilku miesięcy dość mocno zaznaczoną sytuację kryzysową.
Ten kryzys przejawia się w wielu aspektach. Jeden z tych aspektów to jest to, że my przy tak wysokich kosztach produkcji jakie dzisiaj mamy w Polsce, a mamy rzeczywiście dość wysokie koszty produkcji, zważywszy na wysokie koszty energii, koszty gazu, koszty pracownicze, oczywiście inflację - jesteśmy dzisiaj coraz mniej konkurencyjni z punktu widzenia też innych krajów Unii Europejskiej.
Ale trzeba też zaznaczyć, że cała Unia Europejska na tle świata po prostu staje się coraz mniej konkurencyjna ze względu na wiele obostrzeń, które mamy i ambicji, które zostały na nas nałożone chociażby przez Zielony Ład i strategię "od pola do stołu". To są te dwa bardzo ważne strategiczne dokumenty unijne. Natomiast to, z czym my się dzisiaj tutaj borykamy w naszym kraju, to jest niestety ta kwestia związana z koniecznością redukowania pewnego rodzaju aspektów związanych z codzienną produkcją. Zarówno po stronie rolników, jak też przetwórców.
A to z kolei, co my odczuwamy jako konsumenci, pomimo tego, że te ceny na światowych rynkach nie są bardzo wysokie - to nadal my płacimy dość wysokie ceny za produkty mleczarskie, ale nie tylko te pochodzące z Polski, ale też z innych krajów Unii Europejskiej.
Z jednej strony my konsumenci skarżymy się na wysokie ceny produktów mlecznych, a z drugiej strony rolnicy - hodowcy bydła mlecznego skarżą się na niskie stawki za mleko.
Wydaje mi się, że dzisiaj możemy powiedzieć śmiało, że jedynym beneficjentem kryzysu są niestety sieci handlowe, które po prostu zarabiają na tym najwięcej.
Spójrzmy od początku tego łańcucha do końca, do tej półki sklepowej zanim sięgniemy po te produkty. Ta cała sytuacja zaczęła się w momencie, kiedy była pandemia, potem przyszła wojna, agresja Rosji na Ukrainę. To rozpoczęło ten proces przybliżający nas do sytuacji kryzysowej. Pojawiały się pewne elementy dotyczące tego, że te łańcuchy zostaną albo przerwane albo w znaczący sposób naruszone. W momencie pandemii jeszcze w miarę dobrze udało nam się przejść przez tę całą sytuację kryzysową, pomimo tego, że już wtedy mieliśmy ograniczony dostęp np. do rynku chińskiego poprzez trudności wynikające z tego, że nie mieliśmy zapewnionego transportu morskiego, bo w pewnym momencie on stanął. To były pierwsze sygnały, że ten rynek chiński już zaczyna nam się pogarszać w stosunku do tego, co mieliśmy w poprzednim roku.
To rzutowało na sytuację w sektorze mleczarskim?
Oczywiście. Dlatego, że my jesteśmy bardzo dużym eksporterem. I cały czas trzeba pamiętać, że po to, żebyśmy utrzymali dobrą kondycję naszego sektora mleczarskiego, my musimy ponad 30 procent naszych produktów wyeksportować, a w znaczącej większości poza rynki Unii Europejskiej, czyli dlatego mówię o rynku chińskim, który jest dla nas cały czas bardzo ważny. On powoli się odbudowuje, ale bardzo powoli. To jest ten jeden z elementów kryzysu.
Kolejny element, który się dołożył do tego "kosza problemów" w sektorze, to później wszystko to, co było związane z wysokimi cenami gazu i energii, jest to powiązane z agresją Rosji na Ukrainę - i dalej - bardzo wysokie koszty produkcji plus wysoka inflacja, plus rosnące w bardzo znaczący sposób koszty wszystkich elementów związanych z produkcją. Czyli koszty opakowań, koszty pracy i tego wszystkiego, co jest elementami składowymi niezbędnymi do tego, żeby wyprodukować z mleka np. masło. Więc to wszystko po prostu podrożało.
I czynnik związany z ceną mleka. Ta cena do pierwszych dwóch miesięcy tego roku była dość wysoka. Ona zaczęła spadać na początku roku, dzisiaj spada dość znacząco, a cały czas rolnicy mają wysokie koszty produkcji. Więc tak naprawdę ten kryzys o który pani redaktor zapytała jest i coraz bardziej - niestety - się pogłębia. To z kolei powoduje, że my mamy dziś jako polski sektor mleczarski coraz więcej trudności.
A jaka jest kondycja podlaskich zakładów, spółdzielni mleczarskich? Czy grozi im już utrata płynności finansowej?
Jeżeli chodzi o Podlasie, mamy kilka spółdzielni, które są bardzo małe i tutaj rzeczywiście słychać taki sygnały, że są pewnego rodzaju kłopoty z płaceniem rolnikom. Natomiast mamy tutaj większe spółdzielnie mleczarskie. Mlekovita, Mlekpol, Piątnica to są te firmy, które dzisiaj bez wątpienia są liderami nie tylko w naszym kraju, ale też świetnie sobie radzą w świecie. Natomiast spójrzmy na to z perspektywy całego sektora mleczarskiego. Podlasie jest tylko częścią całości, natomiast polski sektor mleczarski przeżywa dzisiaj spore trudności.
I myślę że 2023 rok niestety spowoduje to, że my - mam nadzieję, na Podlasiu, umocnimy bardzo mocno to mleczarstwo, natomiast zadziać się też może tak, że część zakładów zniknie z tej polskiej mapy mleczarstwa.
Jak temu się przeciwstawić?
Przede wszystkim musimy myśleć o tym, żeby prowadzić działania wspierające eksport. I to robimy, chociażby jako Polska Izba Mleka. Natomiast musimy też oficjalnie i otwarcie mówić stronie rządowej o tym, jakie my mamy problemy. O tym w ubiegłym tygodniu rozmawiałam z ministrem Telusem, mówiąc mu o tym, jak istotne jest to, żebyśmy dzisiaj usiedli do stołu i przenegocjowali państwowe ceny gazu i energii. Ponieważ te ceny, które zostały wynegocjowane jakiś czas temu one wymagają tego, żebyśmy renegocjowali te umowy. Mam nadzieję, że w niedługim czasie tak się stanie. Ale musimy też o tym mówić na arenie międzynarodowej. Rozmawiam o tym z moimi kolegami z innych krajów Unii Europejskiej, z eurodeputowanymi, że należy zastosować szeroko pojęte mechanizmy wsparcia dla sektora mleczarskiego - całego, europejskiego. Bo cały europejski jest dzisiaj w kryzysie.
Jakie są szanse na pomoc ze strony Komisji Europejskiej?
Myślę że Komisja Europejska mogłaby zastosować mechanizmy chociażby w obszarze wsparcia eksportu. I to będzie robiła, bo komisarz już to zapowiedział.
Będę też uczestniczyła w tym wyjeździe dotyczącym wsparcia eksportu europejskich produktów i otwarcia rynku w Japonii dla naszych produktów. Natomiast to, co my dzisiaj możemy robić z punktu widzenia tego, co jest nam najbliższe, czyli naszego kraju - to musimy myśleć o tym, w jaki sposób dywersyfikować wszystko, co jest związane z kosztami, ale też musimy jako konsumenci zwracać uwagę na to, co kupujemy. Czyli przede wszystkim, musimy kupować polskie produkty.
Z drugiej strony, strona rządowa mogłaby nas wspierać i mam nadzieję, że to zrobi - musimy pochylić się nad aktualnymi cenami w stosunku do cen, które były negocjowane w roku poprzednim. Po to, żeby spróbować poszukać rozwiązań dla tych, którzy są dziś w trudnej sytuacji finansowej.
A co zrobić, żeby to właśnie nie sieci handlowe były największym beneficjentem zysków z produktów mlecznych?
Przede wszystkim patrzmy na to, gdzie kupujemy i co kupujemy. To jest najistotniejsze. Oczywiście sieci handlowe to jest oddzielna bajka i myślę że tutaj dużo czasu musielibyśmy poświęcić, żeby o tym rozmawiać. Natomiast oczywiście to, co my możemy zrobić jako konsumenci - to kupujmy nie oznaczone brandem sieci handlowej, tylko oznaczone brandem naszych marek. Najlepiej naszych podlaskich.