Radio Białystok | Gość | prof. Maciej Zajkowski [wideo] - z Wydziału Elektrycznego Politechniki Białostockiej
- Za chwilkę prawo unijne zmusi nas do tego, żeby w każdej spółdzielni mieszkaniowej, przy każdym bloku stała przynajmniej jedna ładowarka do samochodów elektrycznych.
Zgodnie z przyjętym przez Radę Unii Europejskiej rozporządzeniem od 2035 roku w Europie nie będzie można kupować aut spalinowych. Dlaczego podjęto taką decyzję i czy jesteśmy na to gotowi?
Z prof. Maciejem Zajkowskim z Wydziału Elektrycznego Politechniki Białostockiej rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Za 12 lat będziemy mogli kupić tylko auta elektryczne. Samochody spalinowe pozostaną na ulicach, ale tylko te dotychczas używane. Czy jesteśmy w Polsce, w Podlaskiem gotowi na takie zmiany?
prof. Maciej Zajkowski: Oczywiście, jesteśmy gotowi na początek tych zmian. One są zakrojone na szeroką skalę. Natomiast musimy pamiętać o tym, że nasza gotowość nie oznacza, że już możemy wprowadzać technologie związane z przygotowaniem do elektryfikacji na potrzeby elektromobilności. Dzisiaj mamy jeszcze sporo do zrobienia, dużo kwestii do rozwiązania, wiele problemów natury technicznej, ale również problemów natury prawnej.
Jednym z problemów natury technicznej wydaje się być sieć ładowania aut elektrycznych. Jak wygląda sytuacja?
Słyszymy, o czym się mówi w radiu, w telewizji, w mediach społecznościowych - że najtrudniejszym elementem do rozwiązania w przypadku elektromobilności jest proces ładowania. Jest on po prostu długotrwały. Żeby dać szybko energię, musimy zapewnić dostęp do jej dużych dawek, a to w niektórych rejonach stanowi problem. Szczególnie właśnie obszary województwa podlaskiego czy ogólnie tak zwana Ściana Wschodnia wymaga modernizacji sieci elektroenergetycznej, bo to ona ma dostarczyć energię.
Wszędzie tam, gdzie mamy dobrej jakości sieci, tam energia może przepływać z dużą mocą, wobec tego nie ma problemów z możliwością podłączenia. Natomiast wszędzie tam, gdzie sieć jest jeszcze stara, niedoinwestowana, wymaga modyfikacji, będziemy mieli zawsze problem z zapewnieniem w krótkim czasie możliwości ładowania aut elektrycznych.
Autem spalinowym podjeżdżamy na stację i w kilka minut załatwiamy sprawę. Jak wygląda to w przypadku samochodu elektrycznego?
Telefon komórkowy ładujemy bardzo szybko, w ciągu kilkunastu, kilkudziesięciu minut. Samochód elektryczny jest wielokrotnie bardziej pojemny, jeżeli chodzi o energię elektryczną, wobec tego wymaga też czasem o wiele więcej czasu na to, żeby go naładować. Tutaj przy szybkim ładowaniu możemy oczekiwać czasu rzędu pół godziny do godziny. W przypadku wolnych ładowarek, czyli takich domowych, potrzebujemy godzin, żeby doładować do 100 proc.
Na jaki dystans pozwala średniej jakości baterii w 100 proc. naładowana przy średniej jakości pojeździe elektrycznym?
To oczywiście zależy od tego, jaką baterią dysponujemy. Taka 40-watowa bateria i np. popularne samochody miejskie jak Nissan Leaf czy Reanault Zoe to zasięg około 300-400 kilometrów. Oczywiście w bardzo dobrych warunkach termicznych, to znaczy latem. W zimie zasięg spada o mniej więcej jedną trzecią.
Auta elektryczne można ładować w domach, tylko problem jest taki, że większość nas, np. w Białymstoku, mieszka w blokach. Jak to rozwiązać?
Spółdzielnie mieszkaniowe muszą pójść krok do przodu. Za chwilkę prawo unijne zmusi nas do tego, żeby w każdej spółdzielni mieszkaniowej, przy każdym bloku stała przynajmniej jedna ładowarka. To jest więc obowiązek zarządców takich budynków.
Natomiast im więcej samochodów elektrycznych, tym więcej ładowarek. W tym samym czasie, chcąc naładować 3, 4, 5 samochodów, musimy mieć co najmniej połowę liczby ładowarek, bo jedna ładowarka obsługuje nie więcej niż dwa samochody.
Czy przy obecnych cenach prądu ładowanie aut elektrycznych jest tańsze niż tankowanie aut spalinowych?
Auta elektryczne ładowane z własnej ładowarki, na dodatek jeszcze uzbrojonej w fotowoltaikę na dachu, jest naprawdę bardzo niewielkim kosztem. To są zwykle opłaty stałe, więc tutaj problemu nie ma. Natomiast pamiętajmy o tym, że jeżeli korzystamy ze zwykłych ładowarek, niepodłączonych do OZE, to ponosimy standardowe koszty za energię elektryczną, które powoli zbliżają się do standardowych pojazdów spalinowych.
Kluczowym aspektem, z powodu którego wprowadzana jest ta zmiana, jest ekologia. Czy pod tym kątem poprawi się nasza jakość życia?
Proszę pamiętać o tym, że jakość czy tzw. well-being to jest problem związany z tym, co wdychamy i w którym miejscu. Największy problem to oczywiście spaliny, to wszelkiego rodzaju pyły, które wynikają z tarcia klocków hamulcowych, ścierania opon. To wszystko jest na wysokości naszego nosa. Jeżeli więc wyeliminujemy chociaż jeden element, na przykład spaliny, automatycznie poprawiamy jakość życia. To jest kluczowe w użyciu aut elektrycznych, bo szczególnie w przestrzeni miejskiej, gdzie jest nawarstwienie tych pojazdów, możemy zadbać o to, żeby substancji wynikających ze spalania paliwa było mniej właśnie dzięki elektryfikacji.
Przeciwnicy aut elektrycznych podważają argument ekologiczny i mówią np. o utylizacji zużytych baterii z aut elektrycznych. Czy będzie to duży problem?
Zawsze jest to problem. Dzisiaj utylizujemy stare akumulatory przy ich wymianie i nie jest to proste rozwiązanie. Za to też płacimy. Wobec tego zutylizowanie dużego, potężnego akumulatora, który jest w aucie elektrycznym, będzie również kosztowało.
Ale technologicznie jest to możliwe.
Jak najbardziej. Dzisiaj technologia pozwala na niemalże całkowity odzysk wszystkich komponentów i pierwiastków chemicznych, które można później przetworzyć i w ponownie wykorzystać.
Tematem nośnym i pożywką dla przeciwników elektryków są doniesienia o pożarach aut elektrycznych, a szczególnie baterii. Ostatnio mamy doniesienia o tym, że prawie dobę gaszono auto elektryczne.
Rzeczywiście jest to problem. Zapalona czy płonąca bateria tak naprawdę nie jest możliwa do ugaszenia w sposób natychmiastowy. Ona musi się spalić. Te dwa dni praktycznie ciągłego płonięcia pojazdu są bardzo niebezpieczne, bo po pierwsze angażują jednostki straży pożarnej, po drugie są niebezpieczne dla otoczenia.
Powoli rozwiązujemy te problemy. Baterie mają też takie konstrukcje, które pozwalają na szybkie wygaszenie. Są one stosowane już coraz powszechniej. Jeszcze może nie w tych pojazdach, które dzisiaj kupujemy, ale w laboratoriach są przygotowane rozwiązania na to, żeby w miarę szybko i sprawnie móc ugasić taką baterię albo nie dopuścić do jej zapłonu.
Czy Polaków w ogóle będzie stać na auta elektryczne? Ceny niektórych pojazdów powalają.
Dziś jesteśmy na samym początku drogi związanej z elektromobilnością, wobec tego nie liczmy na to, że będzie to od razu bardzo tanie rozwiązanie. Tym bardziej że producenci pojazdów samochodowych nie są w stanie przestawić się natychmiast na elektromobilność. Ale - jak widzimy - powoli pojazdy spalinowe są wycofywane. Dzisiaj już diesle są w odwrocie. Słyszymy, że za 12 lat nowe samochody już nie będą produkowane jako spalinowe.
Wobec tego jest to nieuchronne. Koszty będą spadały. Nie ma innego wyjścia. Musimy przeczekać ten czas. Teraz dopiero zacznie się naprawdę potężny boom na samochody elektryczne i ceny będą odrobinę spadały. Niezbyt mocno, dlatego że każdy chce na tym zarobić. Niestety. To jest wolny rynek.
Duże inwestycje w auta elektryczne, w technologię, w instalację to chyba dobra wiadomość dla pracowników i absolwentów wydziałów elektrycznych politechnik. Będzie dużo pracy.
Oczywiście. My już jesteśmy gotowi do tego zadania. Teraz właśnie otworzyliśmy nowy kierunek - Elektromobilność, do którego serdecznie zapraszamy absolwentów szkół średnich.
Jesteśmy gotowi. Cały czas rozważamy możliwości poprawy jakości użytkowania aut elektrycznych. Staramy się rozwiązywać problemy związane z ładowaniem. Nasze zespoły naukowe i badawcze opracowują nowe rozwiązania. Za chwilkę one będą wprowadzane do użytku.
Tak, jesteśmy gotowi, pomożemy i będziemy w stanie sprostać oczekiwaniom elektromobilności.