Radio Białystok | Gość | prof. Jerzy Kopania [wideo] - filozof, etyk
- Ta cała sprawa, obok wydźwięku moralnego i czysto historycznego, czegoś, co trzeba wyjaśnić, ma też aspekt polityczny i jest wyraźnie rozgrywana politycznie - tak o reakcjach po reportażu na temat Jana Pawła II mówi profesor Kopania.
Sejm przyjął uchwałę w sprawie obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II. To reakcja na reportaż atakujący papieża Polaka, który wyemitowała jedna z komercyjnych stacji telewizyjnych. Film ma dowodzić, że Karol Wojtyła - jako metropolita krakowski - wiedział o przypadkach pedofilii w Kościele. Reportaż wywołał burzę w świecie polityki i w różnych środowiskach.
Z profesorem Jerzym Kopanią rozmawia Renata Reda.
Renata Reda: Czy to, co dzieje się po emisji reportażu, jest dla pana zaskoczeniem? Z czym mamy tu do czynienia?
prof. Jerzy Kopania: Zaskoczeniem może nie jest, ale powoduje zwiększający się niepokój i smutek z powodu narastającej agresji politycznej. Proszę zauważyć, że ta cała sprawa obok swojego wydźwięku moralnego i czysto historycznego, czegoś, co trzeba wyjaśnić, ma też aspekt polityczny i jest wyraźnie rozgrywana politycznie.
Łącznie z hasłami, że trzeba będzie teraz zburzyć pomniki Jana Pawła II.
Tak. Wyobraźmy sobie, że mamy pewną znajomą rodzinę, w której zaczyna się dziać coś złego, np. syn okazuje się być pedofilem. Zrozumiałe jest, że rodzina chce jakoś to zatuszować, rozładować, coś z tym zrobić. I to jest postawa Kościoła - zła, bo Kościół nie powinien traktować się jako jedna wielka rodzina. A my, z zewnątrz, jakie mamy wobec tej rodziny uczucia? Jeżeli to jest rodzina, z którą jesteśmy zaprzyjaźnieni i którą lubimy, to staramy się pomóc. Jeżeli natomiast to jest rodzina, do której mamy jakieś urazy, to oczywiście skwapliwie skorzystamy z okazji, żeby jeszcze jej dołożyć.
I tu mamy sytuację czysto polityczną, powstałą po tym osławionym reportażu TVN. Wykorzystuje się ten bardzo silny przekaz telewizyjny do rozbudzenia emocji. Tam nie ma dążenia do wyjaśnienia. Jest wyraźna chęć, wyraźna tendencja, aby podgrzewać nastroje. A kiedy człowiek kieruje się swoimi emocjami, to przestaje myśleć.
Czy uchwała sejmowa w obronie Jana Pawła II zamknęła sprawę, czy dyskusja może dopiero się rozpoczyna?
Nie tylko nie zamknęła, ale wydaje mi się, że ją rozogniła, bo to nie jest kwestia takiej czy innej uchwały, tylko to jest kwestia wyjaśnienia pewnych faktów historycznych. To jest kwestia umieszczenia tych faktów w odpowiednim kontekście, w kontekście tamtych czasów. Spójrzmy bardzo realnie na to, w jaki sposób postrzegane były te problemy w latach 60., 70. i 80. Zasadniczo inaczej niż teraz.
Zwłaszcza że dodatkowo esbecja robiła różnego rodzaju dokumenty.
Ależ oczywiście, że tak. Te dokumenty gromadzono. Gromadzono wszystkie przejawy zachowań i działań, które można było wykorzystać przeciwko Kościołowi. Z punktu widzenia Kościoła to jest problem. Dlaczego w Kościele w ogóle takie rzeczy mogły się zdarzyć?
Drugim problemem jest to, czy Kościół, popełniwszy tyle błędów w wyjaśnianiu, albo raczej w braku wyjaśniania tych trudnych kwestii, może teraz z tego jakoś wyjść. Musimy też być świadomi, że każda słabość Kościoła będzie wykorzystywana przeciwko niemu. I dlatego jakiekolwiek niejasności im dłużej będą niewyjaśnione, tym skuteczniej będą wykorzystywane przeciwko Kościołowi. W jego interesie, ale i w interesie wszystkich wiernych, leży dokładne - z punktu widzenia historycznego - zbadanie tych kwestii, wyjaśnienie wszystkich wątpliwości na tyle, na ile się da, a więc korzystanie nie tylko z archiwów esbecji, ale także z archiwów kościelnych.
A kto powinien to zrobić?
To powinien zrobić Episkopat. Archiwa kościelne powinny zostać otwarte, bo tylko w ten sposób można będzie skonfrontować dane nieprzyjaciół Kościoła, tych, którzy chcieli Kościół zniszczyć, z tymi danymi, które są w archiwach kościelnych. Niestety, Kościół trzyma te archiwa zamknięte. To działa przeciwko niemu. To działa przeciwko nam wszystkim, albowiem nie leży w naszym interesie, aby Kościół był osłabiony. Wręcz przeciwnie, powinien odrodzić się jako siła moralna.
Dlaczego ludzie murem stają za Janem Pawłem II? Takie hasła są na portalach społecznościowych. Dlaczego mają potrzebę jednoczenia się?
Bo trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że Jan Paweł II, ten święty papież, to jest człowiek, który dla naszej Ojczyzny zrobił niesłychanie wiele, i jest to postać wielka, która jak każdy człowiek - mimo całej swojej wielkości - podatny był na błędy, pomyłki, niezrozumienie czegoś. Ale to nie może przesłaniać ani jego wielkości jako człowieka, jako świętego, ani jego zasług dla nas wszystkich.
Czy godzenie w dobre imię Jana Pawła II, wyemitowanie tego reportażu godzi także w tożsamość narodu, w jego jedność?
Przecież tutaj chodzi o to, aby pozbawić naród tego, co stanowi o jego spójności. A o spójności każdego narodu stanowi w ogromnej mierze cała sfera sakralna. Tutaj uderza się w to wszystko, co przeciętny człowiek jeszcze uważa za święte. Chodzi o to. Nie chodzi o wyjaśnienie sprawy. O dotarcie do prawdy. Chodzi o ugranie pewnych celów politycznych. Konkretnego celu. Zniszczenia religijności narodu.
Wielka postać, święty człowiek nie potrzebuje obrony, ale my musimy się jakoś w tej nowej rzeczywistości odnaleźć.
Tak, bo ta prawda, do której należy dojść, na tyle, na ile w ogóle człowiek może dojść do prawdy, jest potrzebna nie świętemu Janowi Pawłowi II, ta prawda jest potrzebna nam.