Radio Białystok | Gość | Marcin Wiącek [wideo] - Rzecznik Praw Obywatelskich
"Warunki, w jakich funkcjonują polskie ośrodki penitencjarne, odbiegają od tych, które powinny być standardem w państwach europejskich. W szczególności mam na myśli powierzchnię przypadającą na jedną osobę osadzoną. Jest ona zdecydowanie zbyt mała" - mówi Marcin Wiącek.
W Polskim Radiu Białystok wracamy do sprawy Daniela Kasprzyka z Łomży, który w ubiegłym tygodniu wywalczył od Skarbu Państwa zadośćuczynienie za niesłuszne aresztowanie. Wcześniej został on prawomocnie uniewinniony od zarzutu molestowania nieletniej, która w sądzie zmieniła obciążające zeznania. Po postawieniu zarzutów w 2019 roku mężczyzna spędził kilka miesięcy w Zakładzie Karnym w Czerwonym Borze. W procesie o zadośćuczynienie miał mówić o traumatycznych przeżyciach z aresztu, m.in. o gwałtach i poważnych pobiciach.
O tej sprawie z Rzecznikiem Praw Obywatelskich Marcinem Wiąckiem rozmawia Michał Buraczewski.
Michał Buraczewski: Czy w pańskiej ocenie organy państwa mogły celowo narazić Daniela Kasprzyka na samosąd ze strony więźniów?
Marcin Wiącek: Nie mogę kierować się założeniem, że organy państwa celowo naruszają prawo. Natomiast jeżeli pan Daniel Kasprzyk chciałby skontaktować się ze specjalistami Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, to zachęcam do złożenia skargi, kiedy to moglibyśmy wyjaśnić wszystkie te kwestie i zweryfikować tę sprawę. Z relacji wynika, że to było niedopuszczalne, to było nieludzkie i nie powinny mieć miejsca tego typu sytuacje. Rolą rzecznika, rolą moich współpracowników, jest pomoc w tym zakresie, wyjaśnienie tej sprawy. Jeśli pan Daniel Kasprzyk zwróci się do nas z odpowiednim wnioskiem, to podejmiemy postępowanie.
Kto w Polsce decyduje o tym, w jakich warunkach przebywa osoba aresztowana, wobec której nie zapadł jeszcze jakikolwiek wyrok?
To są przede wszystkim przepisy odpowiednich aktów prawnych kodeksu karnego wykonawczego, rozporządzeń wydanych na podstawie tego aktu, jak również regulaminów funkcjonowania zakładów karnych i aresztów śledczych. Niestety, warunki, w jakich funkcjonują polskie ośrodki penitencjarne, odbiegają od warunków, które powinny być standardem w państwach europejskich. W szczególności mam na myśli powierzchnię przypadającą na jedną osobę osadzoną. Jest ona zdecydowanie zbyt mała. Obecnie obowiązujące przepisy dopuszczają, aby to było trzy metry kwadratowe na osobę. To są warunki, które często nie pozwalają funkcjonować w odpowiedni sposób. Podkreślmy, że w przypadku osób tymczasowo aresztowanych mamy do czynienia z człowiekiem objętym domniemaniem niewinności, który w świetle prawa nie jest przestępcą, nie jest osobą skazaną.
Właśnie za niesłuszny areszt Daniel Kasprzyk ma otrzymać 350 tysięcy złotych zadośćuczynienia od Skarbu Państwa, czyli zapłacimy za to wszyscy. Czy w Polsce istnieje jakiś mechanizm, który by pozwolił pociągnąć do odpowiedzialności właśnie te osoby, które zadecydowały, że Daniel Kasprzyk przebywał w takich, a nie innych warunkach?
Jeżeli doszło tu do naruszenia prawa, to oczywiście. To jest sprawa, która powinna być wyjaśniona w postępowaniu przygotowawczym i potem ewentualnie w postępowaniu przed sądem karnym. Mógłbym się wypowiedzieć w tej sprawie, ale w momencie, w którym poznałbym szczegóły. W każdym razie, jeżeli w tym przypadku mieliśmy do czynienia z przekroczeniem kompetencji czy z naruszeniem prawa, to jak najbardziej to powinno być przedmiotem wyjaśnienia przez prokuraturę.
Czy osoba aresztowana, podejrzewana o przestępstwo pedofilii powinna trafiać do takiej, a nie innej celi?
Służba więzienna i funkcjonariusze pracujący w konkretnej instytucji powinni ustalić, czy umieszczenie określonej osoby w określonym towarzystwie, czy w celi, będzie stanowiło zagrożenie dla ich życia i zdrowia. I to bez wątpienia powinno być ustalone. Jeżeli są poszlaki świadczące o tym, że umieszczenie człowieka z konkretnymi innymi aresztantami, czy np. w celi niemonitorowanej mogłoby prowadzić do narażenia jego życia i zdrowia, to nie powinno to mieć miejsca.
Czy ta sprawa może świadczyć o jakichś systemowych brakach, jeżeli chodzi o prawo, które reguluje właśnie tego typu postępowania?
O tej sprawie mógłbym się wypowiedzieć, gdybym znał jej szczegóły. Podkreślam, nie jest to sprawa, która w tej chwili toczy się w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Jeżeli takie postępowanie byłoby przez nas podjęte, to wówczas moglibyśmy uzyskać wyjaśnienia od wszystkich instytucji zaangażowanych w tę sprawę.
Zmieniając temat, ale nawiązując też do zmian w prawie. Pański zastępca prof. Wojciech Brzozowski domaga się zmian, jeżeli chodzi o traktowanie migrantów na granicy z Białorusią. Czy pan również ma uwagi co do działań służb na polsko-białoruskiej granicy?
Od początku, kiedy objąłem urząd rzecznika i kiedy pojawił się kryzys na granicy polsko-białoruskiej, wskazywałem, że uchodźców, którzy są przepychani na terytorium Polski z Białorusi, należy traktować w sposób zgodny ze standardami przyjętymi w Europie, unijnymi standardami prawa uchodźczego, wyrażonymi również w Konwencji Genewskiej prawa uchodźców, których Polska jest stroną. W drugiej połowie 2021 roku wprowadzono do polskiego prawa procedurę tzw. push-backu, czyli możliwość zawrócenia człowieka z powrotem do granicy bez wyjaśnienia jego sytuacji, bez procedury, bez decyzji.
I to jest w moim przekonaniu, w przekonaniu urzędu rzecznika naruszenie Konstytucji, prawa europejskiego i Konwencji Genewskiej. Z tego powodu, że każdego człowieka, który nielegalnie przebywa na terytorium Polski, można przekazać do innego kraju, można go usunąć z terytorium Polski, ale powinno to się odbyć w odpowiedniej procedurze pozwalającej na wysłuchanie takiego człowieka, ustalenie jego sytuacji prawnej, ustalenie, czy on nie ubiega się o status uchodźcy, o ochronę międzynarodową z innych względów, np. z przyczyn humanitarnych, i dopiero w takiej procedurze, poprzedzonej stosowną decyzją, można człowieka wydalić z terytorium Polski, a nie bez jakiejkolwiek procedury. Push-back jest procedurą, która nie spełnia tego standardu i dlatego uważam, że powinno dojść do uchylenia przepisów, którymi wprowadzono tę procedurę.
Straż Graniczna utrzymuje, że procedurze push-backu są poddawani ci imigranci, którzy nie chcą zostać objęci ochroną w Polsce, bo chcą dostać się do Niemiec i tam uzyskać taką ochronę.
Sytuacja każdego człowieka powinna być indywidualnie określona. Nawet jeżeli ktoś nie poszukuje statusu uchodźcy, czyli nie składa wniosku o status uchodźcy, to względy humanitarne nakazują jednak, aby taka osoba była poddana odpowiednim postępowaniu. To należy wyjaśnić. Niezależnie od tego, czy ktoś składa wniosek o status uchodźcy, czy ktoś nie składa wniosku o status uchodźcy, każdego człowieka, nawet nielegalnie przebywającego na terytorium Polski, jesteśmy obowiązani traktować w pewnych procedurach przyjętych przez standardy prawa uchodźczego. Push-back nie należy do tych standardów.
Niezależnie od tego, co dany człowiek chce od polskiej władzy, to powinno to znaleźć odzwierciedlenie w procedurze, a nie w tego typu czynnościach, do jakich prowadzi push-back. Zdaję sobie z tego sprawę, że przepisy określające te rozwiązania one obowiązują, ale dlatego apeluję o to, aby te przepisy uchylić. Już mamy orzeczenia sądów, w szczególności Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku, który stwierdził, że ta procedura jest naruszeniem Konstytucji i prawa międzynarodowego. Wszystko wskazuje na to, coraz więcej głosów mamy potwierdzających nasze stanowisko. Zapewne niedługo pojawi się wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, ponieważ osoby, które były poddane push-backom, również wystąpiły ze skargami do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Miejmy nadzieję, że sytuacja na polsko-białoruskiej granicy się uspokoi, a tematem poszanowania praw człowieka w naszym kraju w ogóle nie będziemy musieli się zajmować. Dziękuję za rozmowę.