Radio Białystok | Gość | dr Arkadiusz Niedźwiedzki - ekonomista z Uniwersytetu w Białymstoku
"W przypadku i produkcji piekarniczej i produkcji cukierniczej, obserwuję na przestrzeni ostatniego roku bardzo mocny wzrost cen. I można oczekiwać też, że ze względu na tłusty czwartek ceny będą niestety wysokie" - mówił w Polskim Radiu Białystok ekonomista dr Arkadiusz Niedźwiedzki.
Rząd zapowiedział wprowadzenie od kwietnia niższych stawek za gaz dla piekarni i cukierni. Czy to oznacza, że uda się uniknąć podwyżek cen m.in. chleba? Jak wygląda sytuacja tej branży? O to zapytaliśmy porannego gościa - ekonomistę, doktora Arkadiusza Niedźwiedzkiego z Uniwersytetu w Białymstoku.
Adam Janczewski: 200 złotych za megawatogodzinę - tyle od kwietnia mają zapłacić piekarnie i cukiernie za gaz. Takie obietnice złożył wczoraj rząd. Ta stawka - 200 złotych za megawatogodzinę - o ile to ma być niższa cena, niż obecnie rynkowa?
Arkadiusz Niedźwiedzki: Oczekuje się, że ta stawka, w porównaniu do cen rynkowych może być nawet niższa dwu, trzykrotnie. A więc może to być rzeczywista pomoc dla podmiotów gospodarczych. W szczególności dla tych podmiotów gospodarczych, które nas jako konsumentów zaopatrują w dobra dosłownie - powszechnego użytku. Czyli nasz powszedni chleb - to co konsumujemy, chleb, bułki, wyroby cukiernicze. Więc ta pomoc wydaje się dobrym pomysłem z punktu widzenia walki z inflacją i pomocy przedsiębiorcom w ich działalności.
Jeżeli chodzi o część kosztów w firmie, to te ceny gazu jaką część mogą stanowić?
W tym przypadku nie mówimy o żadnym konkretnym podmiocie gospodarczym, a więc troszeczkę uogólniamy. Szacuje się, że te koszty mogą wynosić nawet do około 50%, jeżeli chodzi o koszty rodzajowe.
Wydaje się, że to jest dość dużo.
Dokładnie tak, ale pamiętajmy, że w przypadku konkretnego podmiotu gospodarczego - to mogą być troszeczkę inne relacje. No bo tutaj też mówimy o amortyzacji, mówimy o wynagrodzeniach, mówimy o innych kosztach rodzajowych.
Chciałbym zacytować rzecznika przedsiębiorców Adama Abramowicza: "W piekarnictwie duże firmy handlowe stosują ceny dumpingowe na podstawowe produkty, na przykład utrzymują cenę bułki kajzerki na poziomie 35 groszy wyrównując straty z tego tytułu zwiększeniem marży na innych produktach". Tak mówił jeszcze przed wprowadzeniem niższej stawki za gaz rzecznik Adam Abramowicz. Czy to naprawdę było tak i jest tak, że przedsiębiorcy są i byli tak wspaniałomyślni, że sprzedawali nam chleb i bułki bez zysku, poniżej opłacalności?
Nie wydaje mi się, żeby taka działalność z punktu widzenia konkretnej firmy, nawet tej dużej, była możliwa. Chyba że firma prowadziłoby strategię takiego wejścia na rynek. No ale tutaj mówimy o wejściu na rynek zagraniczny przede wszystkim, gdzie te ceny, ceny dosyć niskie, ceny niemalże dumpingowe mogą być stosowane. Ale też niekoniecznie z punktu widzenia formalnego tego typu ceny mogą być stosowane w Unii Europejskiej.
Ja jako konsument czy chleba czy bułek już dawno nie kupowałem pieczywa w cenie takiej, o której był uprzejmy powiedzieć pan redaktor. Czyli rząd wielkości kilkudziesięciu, ale w granicach 30 groszy za bułkę. No nie, raczej to jest cena około jednego złotego za bułkę i więcej.
Jeżeli chodzi o postępowanie dużych podmiotów gospodarczych, one oczywiście mogą bardziej elastycznie funkcjonować z punktu widzenia swojej polityki cenowej niż ci najmniejsi producenci. Te podmioty rozkładają koszty swojej produkcji na większą ilość sprzedawanego asortymentu, a więc w tym kontekście wydaje mi się, że słowa pana rzecznika są po części właściwe. Natomiast trudno sobie wyobrazić sytuację taką, żeby duże podmioty gospodarcze stosowały ceny dumpingowe i nie chciały zarabiać na swojej produkcji.
Powiedział pan o swoich obserwacjach - a co pokazują dane, co pokazuje ekonomia - jak bardzo wzrosły w ostatnich miesiącach ceny pieczywa, ceny wyrobów cukierniczych?
Tutaj możemy posługiwać się danymi oficjalnymi głównego Urzędu Statystycznego. Ta grudniowa inflacja rok do roku to jest rząd wielkości około 16%. No i między innymi na to składają się ceny żywności. Co interesujące - ceny żywności w tym koszyku około 16%, to rząd wielkości około 15%. No ale z kolei ceny pieczywa - rok do roku jak się szacuje - wzrosły około 20-30%. No i podobne też oczekiwania są charakterystyką tego, co wskazuje się niestety na rok 2023. Czyli nadal możemy oczekiwać niestety sporych wzrostów jeżeli chodzi o te podstawowe produkty spożywcze.
A co z wyrobami cukierniczymi? W tym miesiącu przed nami tłusty czwartek. W tym roku nie okaże się wcale taki tłusty ze względu na oszczędności?
No to zależy. To zależy, ile będziemy chcieli wydać krótkoterminowo. Pan redaktor powiedział o tłustym czwartku, a więc mamy do czynienia z wydarzeniem periodycznym, nagłym no i w przypadku takich nagłych wydarzeń gospodarczych, rynkowych - producenci - ja użyję słowa być może niekoniecznie właściwego - ale sztucznie zawyżają ceny. No bo my i tak kupimy pączki. Natomiast pojawia się pytanie, ile tych pączków kupimy. I niestety w przypadku i produkcji piekarniczej i produkcji cukierniczej, obserwuję na przestrzeni ostatniego roku bardzo mocny wzrost cen. I można oczekiwać też ze względu na to wydarzenie periodyczne, czyli ten nasz oczekiwany tłusty czwartek, że też tutaj ceny będą niestety wysokie.
Wracając do rządowej pomocy - ma ona objąć około 2700 przedsiębiorstw i kosztować budżet państwa około 300 milionów złotych od kwietnia do końca roku. Ale jest tutaj jedna uwaga - to jest rządowa pomoc de minimis czyli bez zgody unijnych instytucji. Z limitami do 200 tys. euro na przestrzeni trzech lat. Nie wdając się w szczegóły, chodzi o to, że jest wiele zakładów, wiele piekarni i one faktycznie - właściciele tych zakładów - mówią, że będzie to ze względu na skalę ich działalności pomoc niewystarczająca. I czy to nie jest tak, że to te duże zakłady dyktują ceny na rynku i może się okazać, że ta pomoc w ogóle nie wpłynie na ceny?
Zagadnienie pomocy de minimis jest zagadnieniem dość skomplikowanym. Pan redaktor był łaskawy przytoczyć poziom - ten normowany przez przepisy Unii Europejskiej - poziom pomocy de minimis na przestrzeni trzech lat, czyli rząd wielkości do 200 tys. euro. Czyli rząd wielkości około 800 - 900 tys. zł na przestrzeni trzech lat.
Pamiętajmy, że ta pomoc jest przyznawana na różne cele, a więc możemy sobie wyobrazić firmę, która już wykorzystała na przykład na szkolenia znaczną część pomocy. No i pojawia się pytanie, czy w związku z tym ona rzeczywiście wykorzystała ten element pomocowy rządu, który jest przyznany. No niekoniecznie, bo ta pomoc jest limitowana. Ta pomoc jest z zasady pomocą dosyć małą. Dosyć małą po to, żeby nie zakłócić warunków konkurowania na jednolitym rynku wewnętrznym. Stąd ustawodawca wspólnotowy ustalił właśnie jej poziom na poziomie - w tym przypadku - około 200 tysięcy euro.
To co z tymi większymi zakładami?
Jeżeli chodzi o większe zakłady, no tutaj rzeczywiście mamy do czynienia z troszeczkę innym układem jeżeli chodzi o koszty. Jeżeli chodzi o możliwości wynegocjowania cen przez tych dużych graczy rynkowych - mówiłem chwilę temu, że nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby tutaj te podmioty prowadziły działalność dumpingową. A więc raczej od tego typu sformułowań jestem jak najbardziej daleki. Natomiast możemy sobie wyobrazić, że te podmioty mają lepsze po prostu możliwości negocjacyjne. Więcej produkują, więc tutaj korzystamy na tym klasycznym, z punktu widzenia ekonomii i finansów, efekcie skali produkcji. A więc jeżeli więcej produkują, no to koszty stałe - te które są związane z produkcją między innymi, koszty wykorzystania czy hal produkcyjnych czy inne koszty stałe, rozkładają się na większą ilość produkcji.