Radio Białystok | Gość | Dariusz Piontkowski [wideo] - wiceminister edukacji i nauki
"Dzieci w szkołach jest coraz mniej, ale jak na razie spowodowało to niewielki odpływ nauczycieli. Bo uczniów ubyło kilkadziesiąt procent, a nauczycieli zaledwie kilka" - mówił w Polskim Radiu Białystok wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski.
Czy nauczyciele będą mogli odchodzić na wcześniejszą emeryturę? Jutro związkowcy mają o tym rozmawiać z ministrem edukacji i nauki. Oczywiście to początek procesu i na decyzję trzeba będzie poczekać. Ta natomiast zapadła w przypadku tegorocznych wymagań maturalnych. M.in. o tym Edyta Wołosik rozmawia z wiceministrem edukacji i nauki Dariuszem Piontkowskim.
Edyta Wołosik: Zanim porozmawiamy o uczniach, powiedzmy o nauczycielach. Obniżony wiek emerytalny. Czy to realne?
Dariusz Piontkowski: Będziemy o tym rozmawiać ze związkami zawodowymi. Pierwszego lutego spotykamy się z wszystkimi trzema centralami, największymi, skupiającymi nauczycieli. A co z tego wyniknie, czas pokaże.
Pan jako nauczyciel uważa, że trzeba to obniżyć?
Jest możliwość przejścia na tzw. świadczenie kompensacyjne. Kilkanaście tysięcy, nawet kilkadziesiąt tysięcy nauczycieli rocznie mogłoby z tego świadczenia korzystać. Czyli z takiej, w pewnym sensie, emerytury pomostowej. Emerytury dla osób, które z różnych powodów - albo zdrowotnych, albo z powodu braku miejsca w szkole mogły przejść na szybszą emeryturę.
Natomiast związki zawodowe od dawna postulują, aby wrócić do artykułu, który umożliwia nauczycielom przejście na wcześniejszą emeryturę. Będziemy o tym rozmawiali, bo jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Czy to wszyscy mieliby teraz z takiego przepisu korzystać? Jaki byłby sposób naliczania, od kiedy ewentualnie ten przepis stosować? I kilka innych elementów. I musi być jeszcze zgoda rządu, bo to oczywiście wszystko kosztuje. To nie jest tak, że to odbywałoby się bez kosztowo z punktu widzenia funkcjonowania państwa.
Te szczegóły o których pan mówi to pewnie takie oczekiwanie, by przy przejściu na tę wcześniejszą emeryturę, jak największe było to świadczenie.
Oczywiście, że tak. Natomiast trzeba pamiętać, że jest w tej chwili nowy sposób naliczania emerytur, który zależny jest od wysokości naszych składek, od liczby lat składkowych. I tu pewnie tego systemu obejść się nie da. Ale będziemy o tym rozmawiali, co z tego wyniknie - zobaczymy.
Jednym z argumentów jest to, że czeka nas niż demograficzny, ale z drugiej strony, gdy zainteresowanie nauczycieli przejściem na wcześniejszą emeryturę będzie duże, to może się okazać, że jednak pedagogów zabraknie.
Trzeba to brać pod uwagę, bo z jednej strony - rzeczywiście, dzieci w szkołach jest coraz mniej, ale jak na razie spowodowało to niewielki odpływ nauczycieli z systemu. Bo uczniów ubyło kilkadziesiąt procent, a nauczycieli zaledwie kilka procent. Wyraźna jest więc tutaj dysproporcja, ale to wynika między innymi z tego, że choćby w szkołach mniejszych, gdzie jest tylko jeden oddział na danym poziomie wiekowym - to czy tam jest uczniów 25 czy 17, to i tak jest jeden oddział i ci nauczyciele w podobnym wymiarze etatów tam pracują.
To może mieć wpływ na liczebność klas w szkołach i być może ta mniejsza liczba uczniów w szkołach byłaby dobrą szansą na to, aby zmniejszyć chociażby wielkość klas i wtedy oczywiście komfort nauczania i możliwość przekazywania wiedzy byłyby dużo większe.
Ale jest rzeczywiście tak, że jest ta druga strona medalu. Gdyby wprowadzić te emerytury, gdyby je wprowadzić od razu, mogłoby to spowodować przejście na emeryturę kilkudziesięciu tysięcy osób. I byłoby trudno uzupełnić ten brak w szkołach.
Szczególnie, jeżeli chodzi o specjalistów.
Mamy pewne problemy z nauczycielami praktycznej nauki zawodu. Mówiłem o tym już wielokrotnie. To wynika z tego, że ci specjaliści na rynku pracy - choćby budowlanym - mogą zarobić dużo większe pieniądze niż w szkole. A jednocześnie samorządy na razie nie chcą korzystać z możliwości, aby przynajmniej w niektórych specjalnościach podnieść wynagrodzenie - bo takie możliwości mają. My na poziomie Ministerstwa ustalamy minimalne wynagrodzenia zasadnicze, natomiast samorządy mają prawo podnosić to wynagrodzenie jeżeli z jakiś powodów uznają, że warto byłoby to zrobić. Chociażby po to, aby ściągnąć takich specjalistów do szkół.
To dopiero można powiedzieć proces i decyzje jeszcze nie zapadły, ale zapadły jeśli chodzi o maturzystów. O 20, 25% jest obniżony próg wymagań egzaminacyjnych ze wszystkich przedmiotów. Dlaczego?
Funkcjonuje to już od kilku lat. Jest to związane z epidemią i nauczaniem na odległość. Kilka roczników polskich uczniów musiało korzystać z takiego nauczania przez co najmniej kilka miesięcy.
Zauważamy że w Polsce i na całym świecie doprowadziło to do chyba mniejszej percepcji ze strony uczniów, słabszej mobilizacji, słabszego zorganizowania i chyba poziom wiedzy i umiejętności tych uczniów jest nieco mniejszy. Dlatego też postanowiliśmy już kilka lat temu - zarówno w systemie egzaminu ósmoklasisty jak i egzaminu maturalnego - przejść z treści, które są w podstawie programowej na tak zwane wymagania egzaminacyjne. Czyli nieco ograniczone treści, które są w podstawie programowej. Tak jak pani wspomniała, jest to około 20,25% mniej treści w podstawach programowych ze względu na szczególną sytuację. I z tych ograniczonych nieco treści będą zdawali egzamin także maturzyści w tym roku.
Nie obawiacie się państwo tego, że taka informacja spowoduje, że maturzyści troszeczkę spuszczą z tonów w tych przygotowaniach do egzaminu dojrzałości?
To oznacza, że choćby w liście lektur będzie tych lektur zaledwie o kilka mniej. Ale przecież i tak wypracowanie, rozprawkę trzeba będzie napisać. Trzeba będzie wypełnić test historyczno-literacki i także potrafić posługiwać się językiem polskim. Więc ta wiedza i umiejętności nie będą aż tak znacznie różniły się od tego, co jest w podstawach programowych.
Także nie uważam żeby to była jakaś decyzja, która całkowicie zmienia nastawienie uczniów. Oni i tak mają się przygotować do egzaminu.
Jest też jeszcze jedna zmiana jeśli chodzi o rozszerzenie.
Jeden przedmiot na poziomie rozszerzonym jest zdawany obowiązkowo. Uczniowie mogą wybrać do pięciu przedmiotów. W kolejnych latach będzie już obowiązywała zasada, że tak jak na maturze podstawowej, trzeba zdobyć minimum 30% z takiego przedmiotu.
Natomiast w tym roku, także z tych powodów epidemicznych, odeszliśmy od tego wymogu 30%. Uczeń ma obowiązek przystąpienia do jednego przedmiotu na poziomie rozszerzonym.
Ale to, co być może wielu nie cieszy - wracają egzaminy ustne.
Uważamy że uczeń powinien potrafić posługiwać się językiem polskim w piśmie i w mowie. I tak samo językiem obcym. A trudno inaczej sprawdzić czy posługuje się nim w mowie, jeżeli nie będzie egzaminu ustnego. To jest egzamin, przypomnę wewnątrzszkolny. Nie jest to egzamin zewnętrzny. Tylko nauczyciele z danej szkoły są w komisji egzaminacyjnej, sprawdzają wiedzę, umiejętności ucznia.
Wracamy do tej zasady która nie obowiązywała tylko w okresie epidemicznym i ze względów sanitarnych nie można było takiego egzaminu przeprowadzić.
Czy ma pan poczucie, że już powoli te kolejne roczniki, mimo tych różnych zmian jeszcze w tegorocznym egzaminie dojrzałości, dostosowują się do tej normalnej sytuacji chodzenia do szkoły, uczenia się? Czy jeszcze odczuwamy skutki tej pandemii?
Epidemia jest już na szczęście historią i uczniowie powoli o tym zapominają. Proszę pamiętać, że ostatni raz taka dłuższa przerwa miała miejsce już wiele, wiele miesięcy temu. Proszę również pamiętać, że egzamin maturalny w tym roku odbywa się niejako na dwa sposoby. Bo uczniowie kończący technikum w tym roku będą zdawali jeszcze maturę według systemu z roku 2015, a absolwenci, czwartoklasiści z liceum będą zdawali maturę już według tej nieco zmienionej zasady o której dziś najwięcej w mediach się mówi. Ale i tu i tu są te wymagania egzaminacyjne o których wspominaliśmy. I do jednego i do drugiego egzaminu trzeba się przygotować.
Przypomnę także, że uczniowie techników mogą skorzystać na tym poziomie rozszerzonym z przedmiotów zawodowych. Jeżeli zdobędą już tam kwalifikacje, to mogą potraktować taki egzamin zawodowy jako jeden z przedmiotów rozszerzonych. Nie muszą wtedy wybierać przedmiotu teoretycznego.