Radio Białystok | Gość | dr Maciej Białous [wideo] - socjolog z Uniwersytetu w Białymstoku
"Żyjemy w czasach tak zwanej postpolityki, kiedy właśnie bardziej emocje od argumentów mogą się liczyć i mogą zaważyć na wynikach nadchodzących wyborów" - mówił w Polskim Radiu Białystok dr Maciej Białous z Uniwersytetu w Białymstoku.
Rok 2023 jest rokiem wyborczym. Senatorów i posłów będziemy wybierać w październiku lub listopadzie. Jaka kampania nas czeka i jakimi argumentami będą do siebie przekonywać wyborców politycy? O tym ze swoim gościem rozmawia Renata Reda.
Renata Reda: Chociaż do formalnego startu kampanii wyborczej jest jeszcze wiele miesięcy, to intensywne przygotowania do starcia o Sejm i Senat trwają już od dłuższego czasu. Jakiej rywalizacji możemy spodziewać się w tym roku po politykach? Przeważać będą argumenty czy też oddziaływanie na nasze emocje?
Maciej Białous: Myślę że tak naprawdę oddziaływanie na nasze emocje jest podstawowym polem walki już od dłuższego czasu. Żyjemy w czasach tak zwanej postpolityki, kiedy właśnie bardziej emocje od argumentów mogą się liczyć i mogą zaważyć na wynikach.
Może Polacy są zbyt leniwi na przyjmowanie argumentów i analizowanie ich?
Nie tylko Polacy. Żyjemy w takich czasach, w czasach social mediów, w czasach krótkich newsów, pasków, które znacznie skracają też naszą uwagę i koncentrację. W związku z tym takie mocne przekazy -oczywiście one się przebijają.
Wydaje mi się że ta kampania może być wyjątkowo mocna z tego względu, że tak naprawdę te wybory do Sejmu i Senatu to jest zasadzie pierwszy etap takiej wydłużonej kampanii wyborczej, bo zaraz będą też wybory do samorządów i wybory do Europarlamentu. Więc w ciągu pół roku w zasadzie będziemy mieli taki zestaw trzech różnych wyborów.
Czyli także kumulacja argumentów?
Tak jest. I które są bardzo trudne bo mogą albo utrzymać na wiele lat ten układ polityczny, który mamy teraz, albo mogą go zupełnie wywrócić.
Co więcej, dla polityków to też jest bardzo istotne gdzie, że tak powiem brzydko - "wylądują". To znaczy, czy powinni startować na przykład w wyborach do Sejmu czy właśnie do samorządu, czy myśleć o Europarlamencie.
Czyli nie tyle nad programami wyborczymi może będą się zastanawiać, ile właśnie nad tworzeniem list.
Tak. Myślę że takie szachy właśnie typowo partyjne będą w tym wypadku szczególnie dużo ważyły.
A jakie tematy będą dominować podczas kampanii?
To jest bardzo ciekawe pytanie. Z jednej strony mamy takie obiektywnie istotne tematy, które mogą zaważyć na kampanii. I myślę tutaj o kwestiach gospodarczych czyli o inflacji, która jest cały czas bardzo wysoka, o stopach procentowych, o kryzysie energetycznym.
Czyli będzie tłumaczenie się i ganienie. Zależy od tego, jaka strona będzie używała argumentów.
Z pewnością. Na pewno te argumenty gospodarcze będą bardzo istotne dla opozycji przede wszystkim, żeby punktować politykę rządu. Wiadomo - też nie do końca jesteśmy pewni jak będzie się rozwiązywać sytuacja międzynarodowa. I tutaj mam na myśli z jednej strony oczywiście wojnę w Ukrainie, z drugiej strony też relacje na linii Polska - Unia Europejska. Bo to też jest - można powiedzieć - taki napięty front czy też pole minowe.
Z drugiej strony wydaje mi się, że partia rządzące będzie właśnie chciała troszeczkę odsunąć takie niewygodne tematy, być może bardziej znowu wracając do takich kwestii ideologiczno-światopoglądowych. Bo w ostatnich latach raczej to im pomagało niż przeszkadzało, czyli kwestie związane z prawami kobiet, z prawami mniejszości seksualnych, uchodźcami na przykład. To są takie rzeczy, które nie szkodziły partii rządzącej w ostatnich latach. Więc wydaje mi się, że mogą znowu powrócić po prostu na tej zasadzie, żeby też przykryć pewne wątki chociażby właśnie związane z gospodarką czy polityką zagraniczną.
Od bardzo dawna dominującym tematem w debacie publicznej jest kwestia Krajowego Planu Odbudowy. W środę zbiera się Sejm i mają rozpocząć się prace nad ustawą która ma odblokować pieniądze z KPO. Czy to się uda? I czy uda się to, żeby to nie był temat wiodący kampanii?
Mogę jako obywatel powiedzieć, że mam nadzieję że to się uda. Natomiast to też jest ciekawe, bo w ostatnich dniach w zasadzie też widzimy, obserwując na przykład Twittera albo różne wypowiedzi polityków, że to też jest temat, który w jaki sposób różnicuje frakcje w ramach Zjednoczonej Prawicy, w ramach obozu rządzącego. I tam też najprawdopodobniej dochodzi do różnego rodzaju przesileń, starć. I zobaczymy kto to wyjdzie z tego zwycięsko.
Ja nie chciałbym prorokować, bo wydaje mi się, że to się będzie w dużej mierze rozstrzygało w takich kuluarowych rozmowach pomiędzy politykami rządzącymi. I tutaj nie same argumenty merytoryczne zaważą, co właśnie interesy polityczne.
Dla PiS-u początek roku to zapowiadana przez wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego ofensywa w terenie, a raczej powrót do spotkań. Tym razem posłowie i posłanki mają ze ściśle wytyczonymi planami odwiedzać kolejne gminy. To dobry scenariusz do wygranej w wyborach?
Wydaje mi się, że tak. To znaczy, biorąc pod uwagę elektorat Prawa i Sprawiedliwości czy Zjednoczonej Prawicy, który często też kojarzymy raczej nie z dużymi miastami, ale z tą tak zwaną Polską powiatową właśnie, to taki bliski kontakt. Tournee, spotkania z mieszkańcami na pewno są dobrym pomysłem. One też procentowały wielokrotnie we wcześniejszych latach, więc akurat powtarzanie tego jest bardzo rozsądnym rozwiązaniem.
A co powinna zrobić opozycja, aby wygrać wybory? I jak pan ocenia jej dotychczasowe działania?
To jest bardzo trudne pytanie oczywiście, w takim sensie, że opozycja przez ostatnie kilka lat nie wymyśliła na siebie takiego pomysłu. Z mojej perspektywy, będą istotne trzy rzeczy. Po pierwsze opozycja musi ostatecznie zdecydować, w jakiej konfiguracji będzie startować. To znaczy, czy ostatecznie coś takiego jak Zjednoczona Opozycja będzie startowała, czy nie. Myślę tu też o takich stosunkowo podobnych do siebie programowo bytach jak z jednej strony Koalicja Obywatelska, a z drugiej np. partia Szymona Hołowni. Więc od tego pewnie dużo będzie zależało. To jest jedna sprawa.
Druga sprawa to jest - wydaje mi się - że opozycja powinna spróbować narzucić pewne tematy w dyskusji. To znaczy, nie dać się obozowi rządzącemu przejść tylko do defensywy, ale też narzucać pewne wątki, które będą się pojawiać.
No i wreszcie - po trzecie - opozycja musi znaleźć formy dotarcia do elektoratu. Bo z jednej strony oczywiście takie wizyty w gminach jak najbardziej są dobrym pomysłem. Ale w jaki sposób dotrzeć do młodszych ludzi? W jaki sposób wykorzystać media społecznościowe? Wydaje mi się, że to jest teraz ważniejsze i nadal opozycja, czy w ogóle politycy w Polsce nie do końca mają pomysł jak np. wykorzystać właśnie ten potencjał komunikacyjny ludzi młodych w Internecie.
A na ile przekona wyborców opozycja takimi projektami ustaw obywatelskich jak projekt o in vitro, rencie wdowiej i uczciwym państwie?
Wydaje mi się, że może to zrobić, ale właśnie tutaj w dużej mierze będzie to zależało od tego, jak bardzo się uda w ogóle przebić do takiego dyskursu medialnego czy do świadomości potencjalnych wyborców, że są takie pomysły, co konkretnie się z nimi wiąże.
Natomiast wydaje mi się, że wszystkie pomysły wyraziste, które dałyby się pokazać jako program, jako coś więcej niż bycie tylko antyPiSem, ale też posiadanie własnych pomysłów na rządzenie - jeżeli uda się przebić do świadomości ludzi - to to może procentować.
A jaki przewiduje pan wynik wyborów? Ostatni sondaż przewiduje wygraną Zjednoczonej Prawicy.
Tak, to prawda. Dużo się jeszcze może wydarzyć oczywiście.
Mogą powstać różne koalicje.
Tak. Nie do końca wiemy w jakiej formie opozycja będzie startować.
I czy przetrwa Zjednoczona Prawica.
Otóż to. Teraz właśnie mamy ten napięty czas, ale też nie pierwszy w historii tego związku. Więc różnie może być.
Trzeba zwrócić uwagę na krótkie i długoterminowe trendy. Bo patrząc na taki długoterminowy trend - dwu-, trzyletni - widzimy powolny odpływ elektoratu Zjednoczonej Prawicy. Ona cały czas ma oczywiście przewagę, natomiast ta przewaga nieuchronnie topnieje. Pytanie, czy uda się opozycji zdynamizować to topnienie. Jeżeli nie - jeżeli te kampanie będą przebiegały podobnie jak w poprzednich latach, to wydaje mi się, że najbardziej prawdopodobne jest zwycięstwo Zjednoczonej Prawicy. Natomiast pytanie, z jaką przewagą. Bo być może to zwycięstwo nie będzie na tyle duże, żeby dać możliwość samodzielnego rządzenia. Wtedy trochę będzie to zależało od tzw. - brzydko tutaj powiem - "drobnicy" i też od zdolności koalicyjnych.
Wydaje mi się, że zwycięstwo Zjednoczonej Prawicy jest na ten moment dosyć prawdopodobne, natomiast to oczywiście nie oznacza, kto będzie formował rząd.