Radio Białystok | Gość | Urszula Cieślak [wideo] - analityk biura Reflex
Czy czekają nas podwyżki na stacjach paliw? Od stycznia wraca normalna stawka VAT na paliwa. Kończy się rządowa tarcza antyinflacyjna, która gwarantowała nie 23- a 8-proc. stawkę podatku.
Kierowcy na stacjach nie powinni odczuć znacząco powrotu do pełnej stawki VAT na paliwa. Mówiła o tym w Polskim Radiu Białystok analityk biura Reflex Urszula Cieślak.
Od stycznia już nie będzie 8 proc. VAT, które gwarantowała w ostatnich miesiącach tarcza antyinflacyjna, a 23 proc. Duże sieci powinny utrzymać ceny na dotychczasowym poziomie - uważa Urszula Cieślak.
Z analityk biura Reflex Urszulą Cieślak rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Od nowego roku wzrasta stawka VAT na paliwa. Jak bardzo w związku z tym mogą wzrosnąć ceny?
Urszula Cieślak: Sytuacja będzie uzależniona od tego, o których stacjach mówimy. Z całą pewnością na dużych stacjach, zgodnie ze wcześniejszymi zapowiedziami między innymi przedstawicieli rządu, ale też prezesa PKN Orlen, pewnie dużych zmian nie odczujemy.
Natomiast część stacji niezależnych, które zostaną z drogimi zapasami paliwa na 1 dzień stycznia, czyli tymi zakupionymi jeszcze w ostatnich dniach, będzie musiała z całą pewnością podnieść cenę, już czysto matematycznie doliczając 23-porcentowy podatek VAT, żeby nie sprzedawać tego paliwa ze stratą. Pewnie taki ruch na części stacji zobaczymy.
Wydaje się jednak, że będzie niewielka część. Zasadniczo na niemal wszystkich stacjach sieciowych ceny powinny utrzymać się blisko tych poziomów, które obserwujemy dzisiaj.
O ile może wzrosnąć cena na tych mniejszych stacjach?
Myślę, że te wzrosty nie będą mimo wszystko proporcjonalne do różnicy między wysokością podatku VAT przy stopie 8 proc. a przy stawce 23 proc. To nie będzie takie pełne przełożenie tego wzrostu. Warto podkreślić, że są to też często stacje, gdzie dzisiaj za paliwo płacimy mniej niż na stacjach sieciowych o około 30, nawet 40 gr na litrze.
W związku z tym też ta podwyżka nie będzie wprost proporcjonalna do wzrostu podatku VAT. Spodziewamy się więc, że na tych stacjach ceny mogą rosnąć do 20, może 30 gr na litrze. Natomiast wydaje się, że niestety mogą się pojawić pojedyncze stacje, gdzie cena oleju napędowego może przekroczyć ponownie 8 zł za litr.
Natomiast wydaje się, że może to być sytuacja przejściowa, trwająca do kilku dni po Nowym Roku, bo to będzie ten czas, kiedy już na wszystkie stacje będzie trafiało paliwo z nowych dostaw, a te w naszej ocenie powinny być zdecydowanie tańsze niż paliwa zakupione do dzisiaj.
Spodziewamy się tutaj jednak redukcji marży rafineryjnej i w związku z tym spadku cen paliw w krajowych rafineriach czy też paliwa pochodzącego z importu, tak, żeby w dużym stopniu zrównoważyć te zmieniające się obciążenia podatkowe.
Przypomnę, że oprócz powrotu do 23 proc. stawki VAT rośnie nam także akcyza i opłata paliwowa, które niestety cenę netto podnoszą o około 13-14 gr w przypadku benzyny i w przypadku diesla o około 10 gr. W związku z tym to też jest tak, że zarówno zmiana akcyza i opłaty paliwowej, jak i podatku VAT ponownie zmienią nam udział poszczególnych składników ceny. Ten udział obciążeń podatkowych będzie ponownie wyższy niż w 2022 r.
To, co jest niebezpieczne w powrocie do 23-procentowej stawki podatku VAT, to też to, że w sytuacji, kiedy na rynku ropy naftowej czy też na rynkach walutowych będziemy obserwować zjawiska niekorzystne, a więc rosnące ceny ropy paliw gotowych lub też osłabienie złotego, to wówczas w tym późniejszym okresie już będzie się to niemal proporcjonalnie przekładało na ceny, ponieważ nie będzie tego bufora bezpieczeństwa w postaci wyższej marży, którą będzie można ograniczyć, żeby minimalizować skutki wzrostu cen.
Rozumiem, że wysokie marże to jest właśnie ta przestrzeń, na którą pozwalają sobie duże koncerny, duże sieci paliw. Rosną podatki, a ceny nie wzrosną. Gdzie tutaj jest haczyk?
Największa przestrzeń jest na poziomie producenta, ponieważ to z powodu obniżenia marży producenta będzie możliwe obniżenie hurtowych cen paliw. Wówczas, jeżeli odliczymy 23-procentowy podatek VAT od niższych cen hurtowych, wtedy będzie szansa na utrzymanie cen blisko tych obecnych poziomów.
Podkreślam, spodziewamy się, że ten ruch będzie niewielki, natomiast to wszystko będzie uzależnione od poszczególnych graczy na rynku. Pojedynczym stacjom trudno będzie utrzymać status quo, a więc na części stacji, zwłaszcza tam, gdzie mamy dzisiaj ceny niższe o 20, 30 gr niż średnia krajowa, tam niestety te podwyżki mogą nastąpić. W skali całego kraju ten wzrost może sięgać kilku, kilkunastu groszy na litrze.
Ile wynoszą teraz marże i o ile sprzedawcy mogą z nich zejść?
Proszę mnie zwolnić z obowiązku mówienia, ile wynoszą marże, ponieważ to jest już kwestia handlowa po stronie producentów, więc myślę, że aby poznać dokładne odpowiedzi, to pytanie to należy skierować raczej nie do mnie.
Natomiast z całą pewnością to, co obserwuję mniej więcej od połowy listopada, czyli od momentu, kiedy wiedzieliśmy, że szanse na utrzymanie tarczy antyinflacyjnej są niewielkie i powrót do wyższej stawki podatku VAT będzie konieczny, to wzrost marż w dużym stopniu właśnie po stronie producentów, importerów, ale też po stronie właścicieli stacji. Aczkolwiek w tych ostatnich dniach marża detaliczna zaczęła już topnieć, ponieważ ceny hurtowe rosły.
Czyli mówiąc brutalnie, sprzedawcy paliw teraz nas "łupią", a po 1 stycznia podziękujemy im za to, że nie podnieśli skokowo cen.
Pan to powiedział. Oczywiście jest tak, że można powiedzieć "coś kosztem czegoś", ponieważ ceny i tak są dzisiaj niższe niż rekordowe poziomy obserwowane w tym roku, w związku z tym nie budzą już tak wielkich emocji jak wcześniej, kiedy mieliśmy głęboką korektę wzrostową.
Natomiast fakt jest faktem, że taki stan rzeczy może nas uchronić przed paniką. Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy prognozujemy, że nagle w związku z wyższymi obciążeniami podatkowymi ceny rosną nam o złotówkę, w związku z tym wszyscy przed końcem roku oczywiście chcemy zaoszczędzić, zatankować paliwo do pełna. Przez to niestety mamy powtórkę z sytuacji z lutego.
Ten scenariusz, który daje szansę na łagodne wejście w nowy rok, z niewielkimi korektami cen, a być może na części stacji z żadnymi, nie powinien spowodować takiego negatywnego scenariusza kolejek przed dystrybutorami, a w związku z tym też całych tych opóźnień logistycznych, z jakimi mieliśmy do czynienia po wybuchu wojny w Ukrainie.
Na stacjach paliw w Białymstoku nie widać na razie paniki czy dużych kolejek aut. Czy spodziewa się pani takiego zjawiska jutro, w ostatni dzień roku?
Myślę, że nie, że sytuacja nadal powinna pozostać stabilna. Mamy zapowiedzi, że dużych zmian cen nie będzie. Mówimy tutaj zwłaszcza o głównym graczu na rynku detalicznym, czyli PKN Orlen, a wiadomo, że stacje konkurencyjne nie będą mogły sobie pozwolić na znaczący wzrost cen powyżej tych oferowanych na stacjach Orlenu, ponieważ kierowcy pojadą tam, gdzie jest taniej.
To eliminuje też możliwości, niestety ze szkodą dla właścicieli stacji niezależnych. Niemniej jednak wydaje się, że taka sytuacja ze zróżnicowanymi poziomami cen, jeżeli takowe nastąpią, będzie trwała maksymalnie do kilku dni po Nowym Roku. Myślę, że od drugiego tygodnia stycznia sytuacja wróci do normy, a wszędzie już będzie paliwo w tych nowych cenach, które będą obowiązywały po Nowym Roku. W związku z tym też nie będzie powodu do utrzymywania dużej dysproporcji cenowych między poszczególnymi operatorami.