Radio Białystok | Gość | Andrzej Ambrożej [wideo] - były piłkarz Jagiellonii Białystok
"Mimo że to był mecz już w jednej ósmej finału mistrzostw świata, to jednak każda porażka troszeczkę boli" - mówi Andrzej Ambrożej.
Piłkarska reprezentacja polski odpadła z mistrzostw świata w 1/8 finału po porażce z obrońcami tytułu - reprezentacją Francji 1:3. Gościem Marka Gąsiorowskiego jest Andrzej Ambrożej były piłkarz Jagiellonii, obecnie trener młodzieży.
Marek Gąsiorowski: Francja wygrała z Polską 3:1 w 1/8 finału piłkarskich mistrzostw świata. Godne pożegnanie z pucharem świata?
Andrzej Ambrożej: Myślę, że jednak każda porażka troszeczkę boli, mimo że to był mecz już w 1/8 finału mistrzostw świata. Wszyscy spodziewaliśmy się, że raczej przegramy.
Zgodnie z oczekiwaniami wyszło.
Tutaj niespodzianki nie było, chociaż po cichu liczyliśmy, że a może coś się jeszcze uda, może strzelimy i dojedziemy z tym.
Kazik śpiewał: "Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka", to pewnie byłaby brameczka. Wczorajsza gra piłkarskiej reprezentacji Polski chyba jednak na plus, mimo tej porażki. Dosyć odważnie w pierwszej połowie.
Chcielibyśmy, żeby mniej więcej tak to wyglądało zawsze, w każdym meczu, żeby było zaangażowanie, żeby były stwarzane jakieś akcje do strzelenia bramki. Gra się po to, żeby wygrywać.
Taki jest sens sportu. Szczęścia Zielińskiemu zabrakło przy tym strzale i potem przy dobitce?
Tak jak słuchałem jego wypowiedzi, chciał trafić w bramkę, wydawało się, że może z tego coś więcej wycisnąć. Czasami jest tak, że człowiek się spina przed tym finalnym uderzeniem. Tego luzu chyba zabrakło w tym akurat momencie.
A jeśli chodzi o całokształt, patrząc na piłkarską reprezentację Polski podczas mistrzostw świata? Na początku narzekaliśmy na styl. Styl mógł być inny z tymi piłkarzami? Czy to był optymalny wybór?
Wydaje mi się, że trener Michniewicz od początku nas już ukierunkował, jak będziemy grali. Widzieliśmy pierwsze jego mecze. I można powiedzieć, że był konsekwentny do końca. Nawet z Francją też zaczęliśmy podobnie, troszeczkę później się w pewnych momentach otwieraliśmy, czyli wychodziliśmy wysoko. Trener od początku do nas mówił, jak będziemy grali, zawodnicy też wiedzieli.
Sami nas też przyzwyczajali przed mistrzostwami. Nie spodziewajcie się pięknej gry — powiedział Krychowiak.
Troszeczkę liczyliśmy na to, że jednak wyjście do kontrataku będzie lepsze.
Co zawiodło z tym kontratakiem? Czy może akurat rywale bardzo dobrze defensywnie się ustawiali?
Na pewno bardzo głęboko graliśmy, nawet ci skrajni pomocnicy, którzy powinni uczestniczyć w tych kontratakach byli bardzo nisko ustawieni.
Nisko, blisko własnego pola karnego.
Wyjście do takiego kontrataku z takiej niskiej obrony jest bardzo trudne.
Podwójna garda i wiadomo, że z podwójnej gardy trudno atakować. Ale jak patrzymy sobie na takie reprezentacje jak Maroko czy Australia, tam widać trochę inne mentalne nastawienie do gry. Tam jest walka bez kompleksów. Czy to Argentyna, czy to Brazylia, czy Belgia — gramy na całego. U nas chyba tego trochę zabrakło.
Na pewno z przyjemnością się ogląda taką grę, mi się podobali bardzo Australijczycy i inne zespoły też dużo biegające do przodu na 100% albo na 120% czasami, ci zawodnicy nie oszczędzali się, czy jak trzeba było wrócić to też na 120%. U nas, mam wrażenie, że czasami tego zabrakło. Nie wiem, z czego to wynikało, ale nawet we wczorajszym meczu był taki moment, że się sam zdziwiłem, że zawodnik, który wszedł 5 minut wcześniej, na 120% nie wracał pod swoje pole karne.
Tak jak rozmawialiśmy przed wejściem na antenę, piłkarz ma jedno zadanie w takim meczu — umrzeć na boisku, ale wygrać.
Jeżeli gra się na mistrzostwach świata to wypadałoby przynajmniej w takich meczach grać na 120%. Być może wszyscy grali na 120%.
Nie za bardzo to wyglądało na 120%. Mentalnie jest dużo do poprawienia w tym zespole? Żeby jednak bardziej uwierzyć w siebie, żeby grać z Francuzami, i z Meksykanami, z Argentyńczykami w piłkę po prostu, a nie wybijać tę piłkę gdzieś tam na aut.
Myślę, że z Francuzami było łatwiej, szczególnie dla tych zawodników wiodących. Z tego względu, że oni sami się mobilizują. Troszeczkę było więcej miejsca i czasu. Na przykład był widoczny Zieliński, gdzie po tych pierwszych meczach wszyscy na niego narzekali, że go nie widać. Jednak sama renoma zawodników czasami powoduje to, że człowiek inaczej reaguje, czuje się taki swobodniejszy.
Zabezpiecza się też niekiedy z drugiej strony.
Łatwiej mu wtedy jednak się gra z takimi najlepszymi zawodnikami.
Ten wynik, wyjście z grupy 1/8 finału pucharu świata w reprezentacji to wynik, który obrazuje stan polskiej piłki czy ponad miarę? Która opcja wydaje się prawdziwsza?
Trudno wyciągać od razu takie jednoznaczne opinie o stanie całego futbolu, bo mamy zawodników indywidualnych, którzy grają w naprawdę dobrych zespołach i sobie bardzo dobrze radzą. Mamy takie jednostki.
Ale nie mamy zespołu.
Czyli generalnie szkolenie jest dobre. Potrafimy "wyprodukować" zawodników, którzy grają później w Barcelonie, czyli w Juventusie albo w Napoli i są kluczowymi zawodnikami w tych zespołach, w tym sezonie. Tylko żebyśmy mieli większą, szerszą kadrę takich zawodników.
A myśl szkoleniowa? Jak to wygląda z perspektywy obserwatora?
Tutaj nie będę się wypowiadał.
Rozumiem, że pewnie taka lekka sugestia, że mogło być lepiej. Wiadomo, że świat piłkarski nam też troszeczkę ucieka. Tych piłkarzy więcej mają Francuzi, ale oni przestawili się bardzo dawno na taki masowy system szkolenia, sponsorowany zresztą przez państwo. My jako Polska w obecnym stanie organizacji futbolu mamy szansę na przykład dogonić Francuzów?
Też mamy system szkoleniowy, są osoby, które mają pomysły na to, są realizowane, to dobrze. Te materiały są udostępniane dla szerokiego grona trenerów, także można korzystać. Nie widzę jakiś takich strasznych różnic w tym, można wyjeżdżać na staże, oglądać wszystkich trenerów z całej Europy, nie ma problemu. To nie tak jak kiedyś, za komuny, że ciężko było cokolwiek zdobyć. Teraz wszystko jest, proszę korzystać, macie tu materiały i pracujcie.
Tak jak popatrzymy na polską piłkę, wiadomo, że w dużych ośrodkach mamy szansę na dobrą opiekę lekarską, trenerską, medyczną, dobrą infrastrukturę piłkarską, dobrego trenera z wykształceniem, ale wiadomo, że większość tych piłkarzy, którzy trafiają do reprezentacji to chłopcy, którzy się wychowali gdzieś w małych miejscowościach. Im chyba jest zdecydowanie trudniej, przy obecnym stanie polskiej piłki, organizacji również.
Myślę, że ci z mniejszych miejscowości jednak trafiają do tych lepszych ośrodków szkoleniowych. Większym problemem chyba jest to, że dużo młodzieży wyjeżdża z Polski zagranicę.
I gubimy talenty, które mogłyby grać później w reprezentacji.
Tak, że szukają jednak od razu tych klubów zagranicznych, bo tutaj chodzi chyba jednak głównie o to, żeby zaistnieć trochę szybciej i, no co tu mówić, jakieś kontakty zawodowe podpisywać.
Czyli chodzi o pieniążki. Na koniec proszę powiedzieć, kto zostanie mistrzem świata? Argentyna, Francja, Anglia - to już mamy te prezentacje w dalszym etapie. Jeszcze Brazylia została, Chorwacja.
Najlepiej by było, żeby albo Argentyna, albo Francja.
Dla dobra futbolu.
Dla dobra polskiego futbolu, bo byśmy wtedy przegrali z mistrzami świata. Czyli w zasadzie nie byłoby tak źle.
Czy Andrzej Ambrożej miał rację, o tym się na pewno przekonamy 18 grudnia podczas finału piłkarskich mistrzostw świata. Dziękujemy za wizytę w studio. Do usłyszenia